sobota, 29 czerwca 2013

České pohádky czyli powrót do krainy baśni


Od dzieciństwa bardzo lubię baśnie. Te wszystkie magiczne przedmioty, zaklęcia, wróżki, piękne królewny, dzielni rycerze i sprytni szewczykowie. Fascynujące jest także porównanie baśni z różnych stron świata. Z jednej strony tyle podobieństw, echa tych samych historii podane w innym przebraniu, z drugiej elementy charakterystyczne wyłącznie dla danego regionu świata. "Bajki czeskie" Jana Drdy pozwoliły mi na wyprawę w krainę dzieciństwa naszych sąsiadów.

Tuzin opowieści napisanych bardzo barwnym językiem ukazujących siłę prawdziwej miłości, piętnujących głupotę i chciwość, która dotyczy zarówno bogatych, jak i biednych, diabły, wodniki, panienki leśne... Ale baśnie to wbrew pozorom coś więcej niż opowieści dla dzieci. Oprócz prawd życiowych i walorów wychowawczych w baśniach mamy folklor danego kraju i elementy jego historii. I tak można się na przykład podszkolić nieco z zielarstwa:
"Mieszała rumian z kocimiętką, dosypywała szczyptę kurzyśladu, szczyptę kozłka, co działa kojąco na wątpia, szczyptę dziurawca, co czyści żołądek, ciut lulka, tyle, co między dwa palce się zmieści, ociupinkę bielunia dziędzierzawy, żywokostu i mysiego drzewa. Kiedy to się zaparzyło i gorący napar elegancko wypiło, jak bonie dydy, po takich ziółkach człowieka nie imały się ani suchoty, ani kolki, a blednica trzymała się od niego na milę z daleka." 
(Zapomniany diabeł)
W bajaniu Drdy znalazły się też echa ekspansji tureckiej w Europie: 
Ale w ślad za takim wielkim szczęściem lubi się przywlec nieszczęście. Wybuchła wojna i musiał na nią iść każdy mężczyzna, który zdołał szablę udźwignąć (...)
... miła, w serduszku twym boleść wzbiera,
panowie mnie wzięli za szwoleżera,
i koniczka mi dali
i na Węgry posłali! 
Na Turka za Dunaj hen pojedziemy,
tam mi pościeli na obcej ziemi
zębata panna z kosą,
padnę na trawę z rosą! (Złota paproć)
 Nie mogło zabraknąć mądrości życiowych:
... wiedziała, że z każdym chłopem ma się jakieś tam utrapienie, sama już trzech mężów wyprowadziła do piachu. Ale nawet zły, burkliwy, wściekły i nie wiem jaki belzebub powinien w chałupie być, bo nie ma nic gorszego niż dom bez chłopa. (Zapomniany diabeł)

A jeśli ktoś chciałby się przekonać, jak się skończyła baśń pt. "Jak królewna grała w zgadywanki aż przegrała rękę"- bo wcale nie królewskim ślubem - szczerze polecam "Bajki czeskie" Jana Drdy! :)

Wyzwania: Book-Trotter oraz Pod hasłem.

4 komentarze:

  1. jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy czytanie czeskich bajek ;) Rosyjskie, owszem. Chyba pora zobaczyć jak wygląda bajka czeska.

    OdpowiedzUsuń