wtorek, 25 czerwca 2013

Śmierć w Breslau

źródło: znak.com.pl
Wrocław, maj 1933 roku. Wstrząsająca zbrodnia. Zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet. 
Tajemnicze zdanie napisane krwią ofiar. I wszędzie skorpiony. 
Idealna sprawa dla Eberharda Mocka. 
W mrocznym i posępnym Wrocławiu, gdzie w każdym zaułku złodzieje i mordercy czekają na ofiarę, rządzi przemoc i korupcja. Wysoko postawieni notable oddają się hazardowi i rozpuście, przekupna policja walczy o władzę. W mieście zarażonym doktryną hitlerowską pewien komisarz gustuje w dość nietypowej rozrywce. Grywa w szachy (według własnych zasad) z pięknymi roznegliżowanymi pannami. 
To Mock, którego z domu rozkoszy może wyciągnąć tylko kolejna zbrodnia.

Książka będąca debiutem Marka Krajewskiego - i to jakim debiutem! Rzadko zdarza się debiutancki kryminał tak precyzyjnie umiejscowiony w czasie i miejscu, z tak nakreśloną atmosferą i szczegółami historycznymi, jakby autor był świadkiem tamtych wydarzeń. Do tego główny bohater, którego raczej nie da się polubić...

Eberhard Mock dba przede wszystkim o własne interesy, manipuluje ludźmi, zdecydowanie przekracza swoje uprawnienia i wykorzystuje możliwości jakie daje mu stanowisko i szerokie znajomości. Sam też ma pewne niewygodne karty w swoim życiorysie. Jednocześnie zdarza mu się dokonać czynów szlachetnych, ale nie zawaha się później wykorzystać wdzięczności w swoim własnym interesie.
Myślę, że częściej trafiamy na kryminały, w których główny bohater, nawet jeśli nie za bardzo sympatyczny, dąży do rozwikłania sprawy, znalezienia mordercy z powodów nie tylko zawodowych czy ambicjonalnych, ale niejednokrotnie po prostu chce ukarania winnego, niedopuszczenia do kolejnej zbrodni. Mock jest zupełnie innym typem bohatera, co najgorsze, bardzo możliwe, że bardziej zbliżonym do rzeczywistości...
Sama zagadka kryminalna w "Śmierci w Breslau" nie jest bardzo zawikłana i w niektórych aspektach mało realna, na pewno zaskakuje pewnymi zwrotami akcji. Najmocniejszą stroną tej książki jest jej konstrukcja, język i klimat przedwojennego, niemieckiego Wrocławia. Upał i dusząca atmosfera są niemal namacalne, opisy aż nazbyt dosłowne i realistyczne. Doceniając kunszt autora, zastanawiam się, czy rzeczywiście Marek Krajewski tak postrzega świat i ludzi? Opis współczesnego Władysławowa w "Różach cmentarnych" też nie pozostawiał złudzeń co do natury ludzkiej... Czy w innych książkach autora jest podobnie? Trzeba będzie koniecznie sprawdzić, przeplatając, dla równowagi psychicznej, lekturę książek tego autora powieściami o bardziej optymistycznym spojrzeniu na rzeczywistość.
Przyjemność z lektury "Śmierci w Breslau" podnosi dodatkowo bardzo staranne jej wydanie przez wydawnictwo Znak.

Śmierć w Breslau [Marek Krajewski]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE


4 komentarze:

  1. Pewnie się powtarzam, ale dla mnie powieści Krajewskiego są zbyt mocne. Wolę zdecydowanie
    soft-kryminał, ale jednak komisarza Mocka darzę sympatią. Dziękuję za link, odnotowany :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dłuższą metę też chętniej sięgam po, jak to określiłaś, soft-kryminał. Uwielbiam klasyki w stylu Królowej Agathy. W sumie nie wiem, czy Mocka darzę sympatią... Na pewno będę o nim dalej czytać. :)

      Usuń
  2. Czytałam, zamieściłam post na blogu. Zgadzam się z Tobą, że to świetny debiut. Książka mi się podobała pod wieloma względami. Po za tym lubię czarne charaktery, takie jak Mock. To się bardzo dobrze czyta. mam resztę książek z tej serii tylko plany czytelnicze muszę inaczej poukładac.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam kolejne książki z tej serii. Zamierzam wkrótce po nie sięgnąć, ale potrzebowałam odmiany - czegoś bardziej dodającego wiary w człowieka.

      Usuń