czwartek, 26 grudnia 2013

Świąteczne opowieści

źródło
Tuż przed Bożym Narodzeniem Richard z żoną i córeczką wprowadzają się do starej rezydencji, by opiekować się mieszkającą tam staruszką Mary. Pewnej nocy pisarza budzi piękna melodia. Poszukując źródła tajemniczych dźwięków, Richard trafia na strych, gdzie odkrywa zakurzoną, rzeźbioną skrzynkę, pełną starych miłosnych listów, naznaczonych śladami łez. Kto był ich autorem? Do kogo były adresowane? Ta zagadka będzie nurtować autora wraz z pytaniem zadanym przez Mary: co było pierwszym darem ofiarowanym na Boże Narodzenie? 

Maleńka książeczka, będąca debiutem Richarda Paula Evansa, jest pozycją wyjątkową, nie ze względu na wybitność treści czy formy. Jej urok i niezwykłość polega na tym, że została napisana z miłości, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi. Swoją pierwszą historię związaną z Bożym Narodzeniem Richard Paul Evans zadedykował córkom i sam wydał - książka stała się lokalnym bestsellerem i odmieniła życie autora. Najcenniejszy dar to częściowo autobiograficzna opowieść z okresu, gdy najstarsza córka Evansa miała prawie 4 lata, a on sam nie zawsze umiał pogodzić pracę zawodową z życiem rodzinnym. Decyzja o przyjęciu oferty pewnej starszej pani - opieka w zamian za mieszkanie - będzie jedną z tych najlepszych i najważniejszych decyzji w życiu. Króciutka, napisana prosto i niewyszukanie, historia porusza tematy niby oczywiste, a jednak tak często zapominane przez nas w codziennym pośpiechu i bieganinie. Święta to dobry moment, żeby sobie o nich przypomnieć.


źródło
Zły. Okrutny. Bezwzględny. Tyle i aż tyle można o nim powiedzieć. James Kier jest człowiekiem, który nie dba o nikogo – ani o swoją żonę, ani o syna. Liczy się tylko on sam.
Kiedy gazety donoszą, że zginął w wypadku, wszyscy nareszcie mogą powiedzieć, co o nim sądzą. Tylko że James żyje. A to, co słyszy na swój temat, jest dla niego szokiem.
Wyrządził w życiu wiele zła, a teraz postanawia wszystko naprawić. Jednak nie jest to łatwe, a lista skrzywdzonych jest długa. Okazuje się, że najmocniej wspiera go osoba, którą zranił najbardziej.
Czy zdąży ocalić tę miłość? Czy wraz z nią przyjdzie wybaczenie?

Współczesna odsłona Opowieści wigilijnej. Tym razem jednak prawdę o nim samym uświadomią bohaterowi nie Duchy Bożego Narodzenia, tylko internetowe, bezlitosne komentarze. James Kier nie jest pierwszym, który mógł powiedzieć, że "pogłoska o jego śmierci była przesadzona", artykuł w lokalnej gazecie, w którym omyłkowo zostaje uznany za zmarłego staje się punktem zwrotnym w jego życiu - po raz pierwszy uświadomi sobie jak jest widziany przez innych ludzi. Nabożeństwo żałobne za człowieka, który nosił to samo nazwisko co on, uświadomi mu, że wbrew sukcesom w biznesie wcale nie jest człowiekiem, po którego śmierci zostanie coś wartościowego. Postanawia wynagrodzić wyrządzone krzywdy, na początku przede wszystkim ze względu na opinię innych, ale w miarę rozwoju wypadków jego motywy zaczną się zmieniać. Okazuje się też nawet duże pieniądze nie wystarczą, by naprawić zło. I za ten morał autorowi należy się duży plus, dobrze, że nie wpadł w pułapkę łatwego happy endu i prostych rozwiązań. Można oczywiście powątpiewać, czy przedwczesny nekrolog i zdanie innych ludzi byłoby wystarczającym impulsem to takiej przemiany skrajnie egoistycznego człowieka, ale jak pisze sam autor we wstępie, jest to bożonarodzeniowa baśń o odkupieniu.

źródło
„Życie jest glebą, nasze decyzje i czyny słońcem i deszczem, ale nasionami są nasze sny”.
Joseph nigdy wcześniej nie przywiązywał wagi do snów. Był osobą mocno stąpającą po ziemi – wschodzącą gwiazdą reklamy i dumą ojca, co budziło zazdrość jego starszych braci. Nie przypuszczał, że pewien sen, który od razu zrodził w jego sercu niepokój, okaże się proroczy…

Najnowsza z wydanych w Polsce powieści Richarda Paula Evansa to opowieść wzorowana na biblijnej historii Józefa i jego braci. Joseph Jacobson ma 11 braci i siostrę, ale tylko najmłodszy Ben jest jego pełnym bratem. Uznanie ze strony ojca, nawet jeśli uzasadnione, staje się powodem do zawiści ze strony starszych braci. Podstępem Joseph zostaje wyrzucony z rodzinnej firmy i zmuszony do wyjazdu. Ojciec ma nigdy nie dowiedzieć się dlaczego syn opuścił rodzinne Denver bez słowa pożegnania i nie zostawił żadnych wskazówek, gdzie się udał.
Jako szeregowy copywriter rozpoczyna pracę w jednej z agencji reklamowych Chicago, a mieszkanie znajduje w polskiej dzielnicy. Ulokowanie Joe w tej okolicy jest okazją dla autora do wtrącenia polskich wątków. Są to głównie polskie sklepy, restauracje i oczywiście potrawy: żurek, różne wersje pierogów, gołąbki, a także wędliny. Podobno Evans pisał tę książkę podczas podróży po Polsce, tym autentyczniej brzmią zatem jego komplementy odnośnie nie tylko kuchni:
"Ach, te Polki. Podobno to najpiękniejsze kobiety w Europie, a co ważniejsze, one o tym nie wiedzą."
No to teraz już wiemy! ;)
Perypetie zawodowe Josepha i pomysły reklamowe są naprawdę interesujące. Sam bohater, choć na wskroś uczciwy, szlachetny, pracowity, wszechstronnie wykształcony, razi jednak swoją bezwolnością w reakcji na to co przynosi mu los, zarówno jeśli chodzi o pracę, jak i życie osobiste. Tak naprawdę i kariera i miłość, i ponowne spotkanie z braćmi nie są skutkiem świadomego działania Josepha, a raczej efektem proroczych snów i zbiegów okoliczności, bądź też zaniechania działania z jego strony. Zakończenie może być niespodziewane tylko dla kogoś, kto nie zna historii biblijnego Józefa.

Trzy świąteczne opowieści tego samego autora. Najcenniejszy dar - najbardziej autentyczny i osobisty, Stokrotki w śniegu - najciekawsze, Zimowe sny - najsłabsze z tych trzech książek, głównie ze względu na przewidywalność i papierowość bohaterów, co jest chyba skutkiem wybrania dobrze znanej historii jako kanwy opowieści. Wszystkie błyskawicznie się czyta, są wzruszające, pełne ciepła i wiary w cuda, czasem na granicy cukierkowatości, ale idealne do czytania przy mrugających lampkach choinkowych. Niech jeszcze trochę trwa magia tych rodzinnych chwil!


Wyzwania: Pod hasłem i Trójka e-pik (książki zimowe)

1 komentarz:

  1. Hmmm.... Pana Evansa jeszcze nic nie czytałam... Trzeba dopisać do listy :)
    Pozdrawiam - Plichcia

    OdpowiedzUsuń