sobota, 29 marca 2014

Zimny wiatr

źródło
Reykjavik. W mroźny styczniowy dzień policja zostaje wezwana na jedno z miejskich osiedli – w ogrodzie znaleziono ciało młodego, ciemnoskórego chłopca, zamarzniętego w kałuży własnej krwi. Ślady ciosów zadanych nożem wykluczają jakiekolwiek przypuszczenia, że mógł być to tragiczny wypadek. Ledwie Erlendur i jego drużyna rozpoczynają śledztwo, okazuje się, że zaginął przyrodni brat ofiary – Azjata. Pojawia się pytanie: czy jest zamieszany w śmierć chłopaka czy po prostu obawia się o własne życie?

To już piąta część cyklu Arnaldura Indriðasona o komisarzu Erlendurze i niestety ostatnia z wydanych dotychczas w Polsce. Tym razem sprawa dotyczy morderstwa dziesięcioletniego Eliasa. Ze względu na pochodzenie chłopca (ojciec Islandczyk, matka Tajka) początkowe podejrzenia kierują się w stronę zabójstwa na tle rasowym. Możliwe też, że chłopiec wiedział, bądź widział za dużo, tym bardziej, że przyrodni brat chłopca również nie wraca do domu. Policjanci szukają sprawcy zarówno wśród sąsiadów Eliasa, jak i wśród nauczycieli, przeprowadzają rozmowy z uczniami, ich rodzicami, sprzedawcami w osiedlowych sklepach. Niełatwo będzie jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego chłopiec zginął.

Bardzo realistyczne śledztwo w lodowatej scenografii styczniowej Islandii. Oprócz sprawy Eliasa, Erlendura nurtuje zaginięcie pewnej kobiety i tajemnicze telefony. Prywatne życie komisarza schodzi w tej części serii na dalszy plan, choć są fragmenty dotyczące relacji z dziećmi i jego osobistej traumy z dzieciństwa. Nasuwa się pytanie, czy Arnaldur zamierza rzucić więcej światła na tragiczne wydarzenia z przeszłości swojego bohatera? Indriðason skłania do refleksji i nie upiększa sztucznie swoich historii, Wszystko o czym czytamy mogło się naprawdę wydarzyć.

Bez najmniejszych wątpliwości mogę stwierdzić, że Arnaldur Indriðason jest od stycznia jednym z moich ulubionych autorów. Zastanawiałam się nad zakupem następnych części cyklu po angielsku, będę jednak czekać na polskie tłumaczenie. Mam cichą nadzieję, że pan Jacek Godek, naczelny (jedyny?) polski tłumacz z islandzkiego, ma już w terminarzu wpisaną pracę nad kolejnym Erlendurem. :)

Zimny wiatr, w odróżnieniu, od poprzednich książek Arnaldura Indriðasona, poznałam w formie audiobooka. Lektor, Andrzej Ferenc, nierozerwalnie będzie już dla mnie głosem komisarza Erlendura. Po prostu świetny!

Zimny wiatr [Arnaldur Indriðason]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

Seria z komisarzem Erlendurem:
1997 – Synir duftsins
1998 – Dauðarósir
2000 – Mýrin (wyd. pol. W bagnie, tłumacz Jacek Godek, Warszawa 2009) [moja opinia]
2001 – Grafarþögn (wyd. pol. Grobowa cisza, tłumacz J. Godek, Warszawa 2010)
2003 – Röddin (wyd. pol. Głos, tłumacz J. Godek, Warszawa 2011)  [moja opinia 3w1]
2004 – Kleifarvatn (wyd. pol. Jezioro, tłumacz J. Godek, Warszawa 2012)
2005 – Vetrarborgin (wyd. pol. Zimny Wiatr, tłumacz J. Godek, Warszawa 2013)
2007 – Harðskafi
2008 – Myrká
2009 – Svörtuloft
2010 – Furðustrandir
2011 – Einvígið
2012 – Reykjavíkurnætur



Wyzwania: Kapitan Żbik i Skandynawowie, W prezencie.

8 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o autorze, rozglądnę się za jego serią. Co do audiobooków to jakoś nie jestem przekonana, jakiś czas temu jednego zaczęłam słuchać i nie szło mi za dobrze, może kiedyś jeszcze spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też słuchanie idzie zdecydowanie gorzej (znaczy: wolniej) niż czytanie. Audiobooki są tylko dodatkiem do tradycyjnego czytania. Fantastycznie się jednak sprawiają w trakcie mało atrakcyjnych obowiązków domowych. U mnie kluczem do sukcesu okazały się właściwe słuchawki.
      Arnaldura polecam! :)

      Usuń
  2. Czytałam, a w zasadzie słuchałam, "Głosu" Świetna książka. Miałam doczytać coś jeszcze, ale jakoś mi to umknęło. Odnoszę wrażenie, że tematyka dziecięca jest wszechobecna w twórczości Indridasona, co oczywiście jest zaletą, bo uwrażliwia na problem dzieci nie zawsze szczęśliwych. Świetna recenzja, krótko i na temat. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Doczytaj koniecznie jak już skończysz Larssona ;)

      Usuń
  3. Ja również należę do fanek Arnaldura Indriðasona. Na razie najbardziej mi się podobało "Jezioro", choć pozostałym pozycjom, które przeczytałam niczego nie brakuje. Z tego co wiem, Pan Jacek Godek obecnie pracuje nad sagami islandzkimi, na które także się doczekać nie mogę :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam fankę Islandii! ;)
      Sagi pracochłonne bardzo mogą być i w takim razie martwię się, czy Panu Tłumaczowi czasu na Erlendura starczy... :(
      W ostateczności sięgnę po angielskie tłumaczenie, ale to nie to samo będzie...

      Usuń
  4. Czy omawiana ksiazka wiaze sie z pozostalymi pozycjami tego pisarza? Czy mozna wybrac dowolna pozycje i zaczac ja czytac? Nie slyszalam o tym pisarzu wczesniej i chetnie przeczytalabym jakas jego ksiazke. Twoja recenzja zachecila mnie do tego. Z gory dziekuje za odpowiedz. D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że zachęciłam Cię do sięgnięcia po książkę Arnaldura. :))
      Każda książka z serii o komisarzu Erlendurze to odrębna historia i myślę, że spokojnie można sięgnąć po dowolną z nich - polski wydawca nie wydał ich też od pierwszej części (niestety).
      Trzeba mieć jednak na uwadze, że ze względu na pewne szczegóły z życia prywatnego głównego bohatera, jego relacje z dorosłymi dziećmi, czy przeszłość, czytając nie po kolei ryzykujesz spojlery w stosunku do poprzednich części - nie mają one jednak żadnego wpływu na samą zagadkę kryminalną.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń