niedziela, 29 czerwca 2014

Wychowując się na cmentarzu

źródło
Czy można przypuszczać, że opowieść o życiu dziecka ukrywającego się na cmentarzu, rozpoczynająca się sceną, w której zostaje zamordowana jego cała rodzina, będzie tak naprawdę pełną wdzięku historią o dorastaniu i pochwałą życia?

Malutki chłopiec, cudem, czy też przypadkiem, unika tragicznego losu swojej rodziny i przez uchylone drzwi, w środku nocy, wychodzi z domu, w którym znajduje się bezlitosny zabójca. Znowu przypadkiem, a może przeznaczenie miało tu coś do powiedzenia, dociera na znajdujący się w pobliżu, zabytkowy cmentarz. 

Niewiele pomogłaby ta ucieczka, bo morderca jest też świetnym tropicielem, ale nad chłopcem roztaczają opiekuńcze skrzydła mieszkańcy cmentarza. Nawet fakt, że jest się nieżywym, w niektórych przypadkach od setek lat, nie przeszkodzi we właściwym postępowaniu, jeśli się tego bardzo pragnie. Chłopczyk zostaje adoptowany przez małżeństwo Owensów, opieki nad nim podejmuje się również bardzo tajemniczy Silas, jedyny spośród mieszkańców cmentarza, który może wychodzić poza cmentarne ogrodzenie. Dziecko otrzymuje nowe imię - Nobody Owens, w skrócie Bod, w polskim tłumaczeniu Nikt, zwany Nikiem i zostaje obdarzony Swobodą Cmentarza, co pozwala mu na korzystanie z niektórych udogodnień, zupełnie naturalnych dla duchów i zjaw. Na przykład przenikanie przez ściany, czy widzenie w ciemności, a przede wszystkim daje mu możliwość poznawania wszystkich zakątków nekropolii, która staje się po prostu jego domem.

Okazuje się, że dorastanie wśród widm, duchów nie jest wcale najtrudniejszą rzeczą, jaka spotyka Nika, choć oczywiście nie jest pozbawione ryzyka (w końcu na każdym cmentarzu znajduje się grób, który tak naprawdę jest bramą do Świata Ghouli), ale najbardziej ryzykowne będą próby powrotu do świata żywych. Świata, który choć tuż za bramą, jest tak odmienny od codzienności tych, którzy swoje życie już zakończyli. Tym bardziej, że gdzieś tam mężczyzna o imieniu Jack nie zapomniał o dziecku, które mu uciekło i nie zaprzestał poszukiwań chłopca.
ilustracja z "The Graveyard Book"
autor: Chriss Riddell
Każdy rozdział Księgi cmentarnej opisuje najistotniejsze przygody i wydarzenia z życia Nika od przybycia na cmentarz, przez naukę i zabawę kilkulatka, nowe przyjaźnie, do rozterek nastolatka, szukającego swojej tożsamości, pragnącego pomścić rodzinę. Młodzi czytelnicy zapewne zidentyfikują dobrze sobie znane uczucia niezrozumienia przez najbliższych, potrzebę akceptacji, czy sytuacje ze szkolnego podwórka. Mimochodem, gdzieś w tle, przemknie odrobina historii Anglii, czy przekonanie, że nauka i książki są istotnym elementem poznawania i zrozumienia świata oraz, że choć w danym momencie uczenie się konkretnych umiejętności, czy faktów wydaje się zupełnie bezsensowne, mogą one okazać się w przyszłości bardzo przydatne.

Starsi, w schemacie fabuły, zauważą Księgę Dżungli Kiplinga, o której w posłowiu Gaiman pisze, że była jego inspiracją. Łatwo się też doszukać wpływów Dickensa, dlatego można pokręcić nosem, że to już było, że przewidywalne, ale za to jak fajnie, na nowo, w innych dekoracjach jest przedstawione! Umiejętność Gaimana do snucia magicznych opowieści to jego znak firmowy. W prosty, a jednocześnie bardzo sugestywny sposób, pokazuje dorastanie chłopca wśród nietypowych towarzyszy, podkreślając uniwersalne wartości, aktualne niezależnie od tego, czy wychowałeś się wśród duchów, czy istot z tego świata, nie unikając też refleksji na temat śmierci. 

źródło
Tegoroczne polskie wznowienie (Wydawnictwo MAG, 2014) zachwyca klimatyczną okładką, ale nie przyszłoby mi do głowy, że to książka pisana z myślą o dzieciach, no może młodszej młodzieży. Jest to zdecydowanie Adult Edition. Wydanie brytyjskie z ilustracjami Chrisa Riddella chyba lepiej przemawia do młodszego odbiorcy.
W każdej edycji - warto sięgnąć, szczególnie, jeśli lubimy fantastyczne scenografie.


Wyzwania: Pod hasłem, Grunt to okładkaOdnajdź w sobie dziecko.


13 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, ale chyba nie jest to książka dla mnie. Jakoś mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie jesteśmy jednakowi, byłoby nudno. :))

      Usuń
  2. Ciągle ten autor mi się gdzieś przeplata, no :) Woła mnie do siebie, żebym w końcu zapoznała się z jego twórczością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba trzeba wreszcie spróbować! :)

      Usuń
    2. No wiesz! Neil woła i woła - daj mu szansę ;-)
      Tu masz kilka wpisów z ostatnich tygodni https://www.facebook.com/KronikaZapowiadanychLektur/posts/770357689661633 na podszczucie ;-)

      Usuń
  3. Wieeeeele słyszałam o tej książce. Muszę koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zewidencjonowałem kolejną mutację wirusa NG :-)
    Zjadliwy cały czas :-)
    ... i nie, nic kolejnego nie napiszę - czekam na wznowienie "Nigdziebądź" w MAGU ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Nigdziebądź w styczniu, a do tej pory obejrzałam nawet serial - książka lepsza, choć to zaadaptowany scenariusz. Wydanie MAGa będzie na pewno piękne. Ja miałam z biblioteki i to wydanie z aniołem na okładce, aniołem ze skrzydłami, choć autor wyraźnie napisał, że skrzydeł brak...

      Usuń
  5. Zainteresowałaś mnie! tzn. sama nie przeczytałabym tej książki, ale gdyby na polskim rynku pojawiło się wydanie podobne do angielskiego to kupiłabym książkę do szkoły. Myślę, że starsi uczniowie byliby zachwyceni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że niejednemu uczniowi okładka MAGa bardzo by się podobała. Nie wiem tylko jak rodzice, gdyby dziecię przyniosło takową i powiedział, że Pani bibliotekarka poleciła :))) Mogłabyś mieć kłopoty... ;)

      Usuń