niedziela, 28 września 2014

Abel i Kain - wielkopolskie śledztwo retro

źródło
Gorące lato roku 1900.
Jan Morawski, wraz z nieodłącznym kamerdynerem Mateuszem, przyjeżdża do Wielkopolski, by wziąć udział w rodzinnej uroczystości w majątku swego przyjaciela Tadeusza Tarnawskiego.

Tymczasem, krótko po pogrzebie (zmarłej po wydaniu na świat martwego dziecka) młodej pani Ponińskiej, w pałacu w Stępowie dochodzi do kolejnej tragedii. Najstarszy syn, świeżo owdowiały, przyszły dziedzic majątku, zostaje zastrzelony. Pruska policja aresztuje młodszego brata ofiary. Senior rodu, pomimo poszlak, nie wierzy w winę syna i pokładając jedyną nadzieję w Morawskim, prosi go o pomoc.

Jan i Mateusz udają się do majątku Adama Ponińskiego, który swym charakterem i sposobem bycia przywodzi Morawskiemu na myśl rzymskiego patrycjusza. Onieśmielający, prawy i bezkompromisowy ma jednak jedną słabość - arbitralnie narzucił synom życiowe role, a ukochanego pierworodnego idealizował, tak, że nie był w stanie dostrzec jego prawdziwego charakteru. A Adam-junior, w rzeczywistości będąc człowiekiem podłym i prowadzącym hulaszczy tryb życia, zręcznie nie wyprowadzał ojca z błędu. Co więcej, nikt z domowników nie śmiał pozbawić starszego pana złudzeń.

Rozmowy z Ponińskim nie wyjaśniają za wiele Janowi. Ordynat uważa, że starszy syn nie miał wrogów, zaś młodszy na pewno nie zabił brata. Nieco więcej światła na relacje między braćmi rzuci rezydent - wieloletni przyjaciel pana domu - Tercjusz Drojewski, ale i on nie jest z Janem do końca szczery.

Szczupły i wysoki, dumny Adam - senior oraz Tercjusz, poczciwy sybaryta, uważany przez niektórych za lenia i obżartucha, który nie pogardzi żadnym posiłkiem, pod warunkiem, że nie zawiera zbyt wielu warzyw, zaś z owoców lubi jedynie winogrona, to dopiero początek bogatej galerii domowników i sąsiadów majątku w Stępowie.

Zarządzająca domem pani Barbara, rozpieszczana przez wszystkich czteroletnia, osierocona Natalka, wiekowy majordomus - Jacenty, ugrzeczniony, poruszający się bezszelestnie niczym wąż, lokaj Seweryn, pokojówki, podkuchenne i matczyna, królująca w kuchni pani Felicja, ogrodnik, ksiądz dobrodziej, lekarz... Zorientowanie się w powiązaniach i zależnościach, oddzielenie prawdy od wyobrażeń i sugestii tych wszystkich osób będzie dla Jana i Mateusza nie lada zadaniem.

Ze względu na bardzo podobną strukturę do Zbrodni w błękicie, drugie spotkanie z Janem Morawskim, nie zauroczyło mnie od razu tak, jak pierwsza część. Szczególnie początek wydawał mi się powieleniem pomysłu: zamknięte grono podejrzanych - mieszkańcy pałacu, zarówno domownicy, jak i służba; lipcowy upał zamiast zamieci śnieżnej i porządek dnia kręcący się głównie wokół posiłków. Jednak z biegiem czasu książka coraz bardziej mnie wciągała. Relacja Jana i Mateusza, bardziej przyjacielska, niż służebna, atmosfera wyjęta wprost z kryminałów Agathy Christie, w polskich realiach zaboru pruskiego, równie zaplątana intryga. Pojawiły się coraz to nowe wątki, motywy i podejrzani. Każda koncepcja wydawała się równie prawdopodobna, w zasadzie każdy był podejrzany...

Wywołująca popłoch w pałacu wizyta nielubianej sąsiadki, czy trójka rezolutnych chłopców wprowadziły elementy komediowe. Wychodzące na jaw fakty z życia nieboszczyka, nieścisłości w zeznaniach służby, zaginiony statut ordynacji, znacząco wydłużyły listę osób mających możliwość bądź motyw, by pozbyć się Adama Ponińskiego juniora. Pomimo, a może w wyniku, coraz większej liczby informacji, Jan gubi się w domysłach.

Czy przekonanie ordynata Ponińskiego o niewinności młodszego syna jest słuszne? A może starszy pan myli się, tak jak błądził uważając starszego, ukochanego syna za ideał? Dlaczego Edward milczy? Jaka tajemnicę skrywa zaginiona rodzinna kronika i statut ordynacji?

Analityczny umysł Jana poradzi sobie w końcu z zagadką, ale nie oznacza to jednak udowodnienia winy - rozwiązanie poznamy więc podczas dramatycznych wypadków, do których posunie się morderca sprowokowany przez detektywa.

Przy dokładnym charakteryzowaniu mieszkańców Stępowa, autorka bardzo oszczędnie dawkuje nam informacje o Janie Morawskim. A z całą pewnością jest to postać bardzo intrygująca. Senior Poniński wprost daje Janowi do zrozumienia, że wiele o nim słyszał, z rodzicami Morawskiego związane są jakieś skandale i duży majątek, a charakter podróży i zajęć detektywa owiany jest tajemnicą. Tadeusz Tarnawski komentując obecność Jana w Belgii podczas zamachu na księcia Walii, mówi to przychodzi do głowy również czytelnikowi:
Czasami się zastanawiam, czy to ty pojawiasz się w miejscach, gdzie coś się dzieje, czy coś dzieje, bo ty się tam pojawiasz. [1]
Niedopowiedziana przeszłość Jana, tajemnicza Konstancja, w której, jak sądzimy jest zakochany, podróżniczy tryb życia - to wszystko sprawia, że bardzo liczę na kolejne książki Katarzyny Kwiatkowskiej, w których, być może, rzuci ona nieco więcej światła na frapującą postać Jana Morawskiego. Z drugiej strony celowy zabieg autorki, by pozostawić ten wątek wyobraźni czytelników, czyni lekturę jeszcze ciekawszą.

Abel i Kain, podobnie jak Zbrodnia w błękicie, są przede wszystkim kryminałami retro, nie książkami historycznymi. Autorka umieściła w nich jednak sporo odniesień do wydarzeń z końca XIX wieku i, moim zdaniem, rzetelnie i zgodnie z realiami wyposażyła swoich bohaterów oraz opisała ich otoczenie.

Szczególną uwagę poświęciła książkom, które przewijają się w tle akcji, niemal jak drugoplanowe postacie. Tercjusz czytuje Poego, ordynat Rozmyślania Marka Aureliusza, a w pokoju zmarłej pani Lili znajduje się kolekcja powieści francuskich. Sala balowa w pałacu jest przerobiona na imponującą bibliotekę - marzenie każdego bibliofila. Znajdują się w niej książki na każdy temat - historyczne, dotyczące filologii, sztuki, architektury, filozofii, teologii, nauk przyrodniczych, literatura współczesna bohaterom a nawet zabytkowe elzewiry. Ordynat zarządził również utworzenie biblioteki odpowiedniej dla pracowników.
Książki są inspiracją dla bohaterów powieści oraz  niosą wskazówki, które pomogą Janowi rozwiązać tajemnicę morderstwa Adama Ponińskiego i parę innych zagadek.

Nie samymi książkami jednak żyją bohaterowie. Katarzyna Kwiatkowska po raz kolejny roztacza przed nami wizje wykwintnych posiłków, którymi są podejmowani goście w majątku pana Ponińskiego. Czytanie Abla i Kaina niesie ze sobą to samo ryzyko, o którym mówi Mateusz odnośnie innej lektury:
- Kiedyś zacząłem czytać Klub Pickwicka - wyznał Mateusz. (...)
- I co? Znudziłeś się? - spytał Jan z niedowierzaniem.
- Nie, ale musiałem przerwać, bo ta książka rujnowała mi figurę. Ciągle tam jedzą i byłem ustawicznie głodny. [2]
Przygotujcie sobie zatem niskokaloryczne przegryzki zabierając się za lekturę Abla i Kaina, ale nie rezygnujcie z jej przeczytania. Warto! :)

Abel i Kain [Katarzyna Kwiatkowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE



[1] Katarzyna Kwiatkowska, Abel i Kain, Novae Res, 2013 str. 10.
[2[ j.w. str. 146

8 komentarzy:

  1. Nie znam pani Autorki, ale trudno za nowościami nadążyć. W zasadzi powinnam wnikliwiej śledzić kryminalny polski rynek, ale jakoś wiele nazwisk mi umyka. Cudny cytat, tym bardziej, że przy czytaniu ksiązek o jedzeniu dopada mnie taka sama przypadłość jak Mateusza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle nowości, że nie da się być na bieżąco.. Życia braknie obawiam się.. Ale panią Kwiatkowską bardzo polecam!

      Usuń
  2. Ach, jakże podobała mi się "Zbrodnia w błękicie"! "Abla i Kaina" zaraz nabyłam i...jeszcze nie przeczytałam, nad czym ubolewam. Podobieństwo książki pani Kwiatkowskiej i do pierwszego tomu, i do dzieł Agathy Christie, nie przeszkadza mi nic a nic. Wręcz stanowi atut.
    Piszesz o jedzeniu, czyżby znalazł się tutaj "odpowiednik" Wacława z pierwszego tomu? :)
    A zapytam jeszcze o nawiązania do polskiej literatury, tak uroczo i subtelnie wplecione w fabułę w tomie pierwszym. Czy są tutaj również?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną było podobnie, kupiony zaraz po przeczytaniu Zbrodni, musiał swoje odstać na półce.

      Nawiązania do Agathy też mi nie przeszkadzają, może niezbyt jasno się wyraziłam, na początku miałam takie wrażenie - "ale to już było", ale z każdym rozdziałem Abel i Kain coraz bardziej mi się podobał. Zbrodnię w błękicie uważam za odrobinę lepszą, ale i tak druga część jest świetna!

      Tercjusz wart dziesięciu Wacławów! :)

      Nawiązania są - a jakże, ostatni zajazd w Wielkopolsce na przykład. I nie tylko polska literatura jest.

      A co myślisz o Konstancji? Mnie natrętnie w głowę włazi ukochana D'Artagnana.. I może ona też męża ma i nie zawsze Jana przyjąć może??
      Czytaj! Pogadamy! ;)

      Usuń
    2. Pisałyśmy na temat nawiązań do literatury w "Zbrodni w błękicie", ile ich wyłapałyśmy, a ile przeoczyłyśmy. Ot, nie wszystkie dzieła ważne, które znać się powinno, człowiek przeczytał, albo przeczytał i pozapominał.

      Tercjusz wart dziesięciu Wacławów? Nie może być! Szykuje się uczta! :) Duchowa :P

      Usuń
  3. Nie słyszałam ani o książce, ani o autorce, a szkoda, bo zapowiada się ciekawie (choć nigdy jeszcze nie czytałam kryminałów retro).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, zachwycająca książka! http://mcagnes.blogspot.com/2013/09/abel-i-kain-katarzyna-kwiatkowska.html - mnie zauroczyły te opisy, co w dworku robi się w kuchni, obłędne.
    A Konstancja to trochę jak Karolina od Joe Alexa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, masz rację z Karoliną!
      O porzeczkach wspomniałam na www.literaturapalcelizac.blogspot.com :))

      Usuń