niedziela, 30 listopada 2014

Petersburskie senne widziadła

Pamiętam pewne wydarzenie, w którym niemal nie było nic szczególnego, ale które mną wprost wstrząsnęło. Opowiem wam o nim ze wszystkimi szczegółami, chociaż właściwie nie jest to nawet wydarzenia - raczej po prostu wrażenie: od czegóż jestem marzycielem i mistykiem! [1]

I snuje przed nami Dostojewski opowieści z pogranicza snu i jawy, o tym co widział (lub mógł zobaczyć), o tym co się wydarzyło, lub mogło zdarzyć. Opowieści pełne symboli i ukrytych znaczeń, o których znawcy literatury pisać będą rozprawy naukowe. Ja zanotuję tylko kilka słów ku pamięci.

sobota, 29 listopada 2014

Poczytaj mi mamo - księga pierwsza

źródło
Zachwyciła mnie inicjatywa Naszej Księgarni, by na dziewięćdziesięciolecie wydawnictwa, ponownie wydać książeczki będące dla mnie kwintesencją dzieciństwa. Nie wiem tego na pewno, ale myślę, że to własnie dzięki tym kwadratowym opowiastkom pokochałam czytanie. Książeczki z serii Poczytaj mi mamo, najpierw odkrywane z rodzicami, potem samodzielnie, na zawsze pozostały w mojej pamięci.

Nie wiem co się stało z moimi egzemplarzami, przekazane młodszemu rodzeństwo, powędrowały potem gdzieś dalej w świat. Pojedyncze, ukochane tytuły upolowałam później, mając już własne dzieci, na allegro. Zakup księgi pierwszej (i kolejnych) Poczytaj mi mamo był po prostu oczywistością. Nie ukrywam, że kupowałam je bardziej dla siebie niż dla moich dzieci, choć dobrze mieć wiarygodny pretekst :)

I tak czytamy sobie od czasu do czasu opowiastki z mojego dzieciństwa, a większość z nich jest bardzo dobrze przyjmowana przez małolata. Niekoniecznie moje ulubione tytuły pokrywają się z gustem Najmłodszego, ale nie kłócimy się ;-)

W ubiegłym tygodniu zdjęłam ponownie z półki księgę pierwszą. Zawiera ona 10 opowieści, które czytaliśmy na dobranoc przez parę wieczorów - po 2, 3 tytuły, w kolejności zależnej od kaprysu synka.

piątek, 28 listopada 2014

Księga rzeczy utraconych

źródło
Świat starych opowieści istnieje równolegle do naszego, (...) lecz czasami oddzielający je mur staje się tak cienki i delikatny, że dwa światy zaczynają się przenikać. [1]

W przededniu II wojny światowej, dwunastoletni David musi zmierzyć się z prywatną tragedią. Po długotrwałej chorobie umiera jego ukochana matka. 
Stosunkowo niedługo po jej odejściu, ojciec chłopca zaczyna spotykać się z kobietą o imieniu Rose. Po pewnym czasie na świecie pojawia się przyrodni brat Davida - George, a cała rodzina przeprowadza się do domu na wsi, uciekając przed bombardowaniami Londynu.

David bardzo źle radzi sobie z nową sytuacją, niepogodzony z nieodwołalnym odejściem matki i nowym związkiem ojca; nie akceptuje macochy, ani brata. Osamotniony, ucieka w książki, do których miłość zaszczepiła mu matka.

Zanim matka zachorowała, często mówiła Davidowi, że historie żyją swoim własnym życiem. Nie tak jak ludzie ani nawet jak psy czy koty. Ludzie żyli bez względu na to, czy się ich zauważało czy nie, psy natomiast zmuszały do zwracania na siebie uwagi (...). Koty z kolei potrafiły doskonale udawać, że ludzie w ogóle nie istnieją, jeśli tylko im to odpowiadało (...).
Z historiami było inaczej - ożywały dopiero podczas opowiadania. Pozbawione ludzkiego głosu, który je czytał, lub pary otwartych szeroko oczu, śledzących ich bieg pod kocem przy świetle latarki, w naszym świecie nie miały prawa bytu. (...) Leżały uśpione w nadziei, że uda im się zaistnieć. Z chwilą, gdy ktoś zaczynał je czytać, mogły zacząć się zmieniać. Mogły zakiełkować w wyobraźni i przeobrazić czytelnika. [2]

sobota, 22 listopada 2014

Na spokojnych wodach

źródło
Jest upalny lipcowy poranek na Sandhamn. Ciało mężczyzny oplątane w rybacką sieć wypływa na ląd przy wschodnio-zachodnim brzegu wyspy Archipelagu sztokholmskiego. Tydzień później na wybrzeżu zostaje znalezione zmasakrowane ciało kobiety. Śledztwo prowadzi inspektor Thomas Andreasson z policji w Nacka.
Co łączy tych dwoje z Sandhamn? I jakie sekrety skrywa mała społeczność?

Wyspa, na której rozgrywa się akcja debiutanckiej powieści Viveki Sten, jest bardzo popularnym celem letnich wakacji i weekendowych wypadów mieszkańców Sztokholmu. 

Szczęśliwi posiadacze domów na Sandhamn mogą cieszyć się bliskością morza, ciszą, własnoręcznie złowionymi okoniami, czy kawą na plaży. Ze względu na brak ruchu drogowego, rodzice małych dzieci mogą odetchnąć i pozwolić maluchom na więcej swobody. Wszyscy wszystkich znają, tym bardziej, że wiele nieruchomości pozostaje w rodzinach od pokoleń.

Wraz ze wzrostem popularności Sadhamn i niewielką liczbą domów oferowanych na sprzedaż, na zakup letniskowego domku, nie mówiąc o willi, pozwolić sobie tutaj mogą tylko nieliczni. Mimo zmieniającego się charakteru wyspy, która w lecie staje się skupiskiem drogich jachtów, a z promów spływa niekończąca się rzeka weekendowych turystów, jej stali i wakacyjni mieszkańcy mogą cieszyć się spokojem i bezpieczeństwem. Tę sielską atmosferę burzy znalezienie na plaży ciała topielca.

środa, 12 listopada 2014

Dobra zabawa z matematyką? Dlaczego nie?!

źródło
Do trzech odlicz!  I zaczynamy!

Na początek poznajemy przybory geometryczne. Zabawna historyjka o pierwszym dniu w tornistrze przedstawia dziecku linijkę, ekierkę, cyrkiel, bo temperówkę, flamastry, czy kredki zna przecież każdy przedszkolak - później możemy sprawdzić, czy uda nam się odgadnąć rozwiązania kilku zagadek.


Znając już bohaterów, z ciekawością przeczytamy dlaczego linijka nie wyszła za mąż, kto wygra zawody w liczeniu i co poradzi pan doktor, gdy zgłosi się do niego cyrkiel, narzekający na zawroty głowy.



A może wybierzecie się ze stonogą na zakupy? Przyda się jej pomoc przy wyborze nowych butów. Jeśli jednak sklep obuwniczy nie jest spełnieniem waszych marzeń, zapraszamy do spożywczego sklepiku osiedlowego - tylko nie pomylcie kilogramów z litrami, bo po wizycie Zuzy pani sprzedawczyni popłakała się ze śmiechu - choć w sumie to nie wiem, dlaczego. Przecież każdy, nie tylko dziecko, chętnie kupiłby pół tony cukierków, prawda?

wtorek, 4 listopada 2014

Październikowe czytanie - tym razem krajowo



Statystycznie cieniutko wypadł u mnie październik. Na szczęście przeczytane książki, choć było ich niewiele, dały mi dużo przyjemności.

Liliana Bardijewska Dom ośmiu tajemnic
Martyna Raduchowska Demon Luster
Robert Ostaszewski, Violetta Sajkiewicz Sierpniowe kumaki
Kasia Bulicz-Kasprzak Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek
Dorota Smoleń Jaś pierwszoklasista i Połykacz Liter
Grzegorz Kasdepke Do trzech odlicz!

papierowe - 4
e-booki - 2
polskie - 6
własne - 6 

rozpoczęte - Pan Lodowego Ogrodu T.4 (przeczytane 2/3 - ponad 600 stron, czyli w sumie mogłoby się liczyć jako dwie książki ;-)

niedziela, 2 listopada 2014

Tydzień temu w Krakowie...


... były Targi Książki. Ktoś jeszcze o nich nie czytał? Pewnie nie ma już takiego Ktosia. ;)

Winna jestem jednak parę słów tym, dzięki którym weekend w Krakowie był cudowną odskocznią od codzienności oraz tym, którzy nie mogli przyjechać i podobno liczyli na relację (oby tylko nie mieli ich już dość!)


Uprzedzona telefonicznie przez Ewelinę, nastawiłam się psychicznie na kolejki do wejścia, ale pamiętając długaśne ogonki do kas w ubiegłych latach, które jednak sprawnie przesuwały się do przodu, miałam nadzieję, że jednak jakoś to przeżyjemy. Wprawdzie skorzystałam z możliwości zarejestrowania się na targi jako blogerka i wystarczyło tylko odebrać zaproszenie, ale byłam razem z córką, która bilet musiała kupić. Kolejka po bilety odbiegała jednak znacznie formą od kolejek, które formowały się do kas targowych w ubiegłych latach. Przede wszystkim nie przypominała w żaden sposób tradycyjnego ogonka... Stanęłyśmy zatem w tłumie do kas i nie ukrywam, że musiałam dobrze hamować ogromną ochotę na ucieczkę. Nie mogłam jednak przecież zostawić dziecka samego, prawda? I jak się okazało, nawet takie doświadczenie może mieć swoje pozytywne strony, bo dowiedziałam się, że to nie ja opiekuję się Dzieckiem, tylko Dziecko opiekuje się mną! W pewnym momencie, gdy zaczęłyśmy się od siebie oddalać pod naciskiem ludzi tłoczących się z każdej możliwej strony, Najstarsza wyciągnęła rękę i mocno złapała matkę. Później skomentowała - bo ty mamo, nie umiesz się pchać.. :)