poniedziałek, 26 września 2016

Doc Martin: Practice Makes Perfect

źródło
Panie i Panowie, Rodzino, Znajomi i Nieznajomi, przedstawiam główną przyczynę, dla której po blogu hula wiatr, usiłując bezskutecznie odkurzyć opustoszałe wirtualne kąty. Oczywiście należy tu też winić specyfikę września, w którym nawał zajęć w pracy kumuluje się z atrakcjami typowo rodzicielskimi - ach te zebrania, popołudniowe dowożenia pociech na basen, na angielski - ale największym winowajcą jest... tadam! - Doctor Martin Ellingham.

Znakomity londyński chirurg naczyniowy z dnia na dzień zapada na hemofobię, lęk przed krwią i nie jest w stanie operować. Obejmuje posadę lekarza rodzinnego na prowincji, w malowniczo położonym kornwalijskim miasteczku Portwenn. Zderzenie sztywnego, szorstkiego, rzeczowego i pozbawionego poczucia humoru profesjonalisty z bardzo barwną lokalną społecznością prowadzi do wielu nieporozumień i zabawnych sytuacji. Komediowa strona serialu przeplata się z dramatycznymi wydarzeniami, w których Doc ma okazję wykazać się swoją wybitną wiedzą i kompetencją. A trzeba przyznać, że mieszkańcy Portwenn mają wyjątkowy talent do ulegania przeróżnym wypadkom, jak również "łapania" wszelkich możliwych wirusów, nie zabraknie nawet egzotycznych chorób, czy rzadkich genetycznych przypadłości. Martin Ellingham ma pełne ręce roboty (no może poza okresem, gdy w skutek zwolnienia niekompetentnej recepcjonistki, spotyka się ze swojego rodzaju buntem mieszkańców i poczekalnia świeci pustkami).

źródło
Pomijając pracę, wezwania o przeróżnych porach dnia i nocy, Martin Ellingham jest bardzo samotnym człowiekiem, zaś jego aspołeczny sposób bycia, nieumiejętność nawiązywania relacji z ludźmi, praktycznie eliminują szanse na udany związek z kimkolwiek. Mimo tego od pierwszych dni w Portwenn coś zaczyna dziać się między ekscentrycznym doktorem, a miejscową nauczycielką - Miss Glasson. Relacje między tą dwójką to wiodący wątek serialu, zaś perypetie jakie ich spotkają, dialogi, w których każde następne słowa (szczególnie ze strony doktora) to recepta na katastrofę, sprawiają, że można zwątpić, czy kiedykolwiek uda im się być razem. 

Doc Martin to jeden z moich ulubionych seriali, po obejrzeniu pięciu pierwszych serii, miałam jednak kilkuletnią przerwę. Chcąc teraz obejrzeć sezon 6 i 7, postanowiłam najpierw powtórzyć sobie poprzednie. Dodatkowo, głównie z ciekawości, sięgnęłam po powieść napisaną na podstawie serialu i niestety muszę powiedzieć, że nie dorasta ona filmowi do pięt.

Sam North w książce Doc Martin: Practice Makes Perfect wiernie przedstawia wydarzenia z pierwszego sezonu serialu. Oczywiście znajomość fabuły filmu odbiera element zaskoczenia i ma wpływ na odbiór powieści, ale to czego najbardziej brakuje historii opowiadanej przez Northa, to dialogi, które połączone z pełnym ikry aktorstwem pierwszo- i drugoplanowych postaci, są czymś kapitalnym w tym serialu. Sam North oczywiście nie usunął rozmów między bohaterami, ale podstawą jego opowieści są przydługie, niemal filozoficzne, rozważania, czy opisy wszechwiedzącego narratora. Zdarza się nawet wybieganie w przyszłość - przepowiadanie takiego, czy innego zdarzenia, które nastąpi w danym rozdziale, a tego naprawdę nie lubię.

źródło
Może gdybym nie oglądała serialu, książka bardziej by mi przypadła do gustu, ale o ile z całym przekonaniem namawiam do obejrzenia Doca Martina, to powieść na podstawie pierwszego sezonu (mimo tytułu, którego dwuznaczność bardzo mi się podoba) śmiało można sobie darować. Często (prawie zawsze?) książki są lepsze od ekranizacji, ale w drugą stronę to chyba nie działa. 



6 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia o istnieniu takiego serialu, pewnie dlatego, że nie był emitowany po polsku :D
    Aktor odtwarzający główną rolę faktycznie nie wygląda na lwa salonowego :D Wszystko to jednak nie jest istotne, najważniejszy jest język angielski, który sobie pięknie odkurzyłaś!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A był po polsku. :) TVP2 emitowała pierwsze sezony jakieś 7 lat temu. Chyba jednak nie zyskał takiej popularności, na jaką zasługuje.

      Martin Clunes zagrał wyśmienicie, prywatnie, w wywiadach, które oglądałam jest bardzo sympatycznym, uśmiechniętym człowiekiem. Zupełnie innym niż w serialu :)

      To prawda, odkurzyłam, wywietrzyłam. ;-)
      Ściskam serdecznie!

      Usuń
    2. A to może kiedyś powtórzą serial :)

      No, nie przezięb się od tego wietrzenia!

      Usuń
  2. Martin Clunes grał wcześniej lekarza Bamforda w filmie "Saving Grace" (w polskiej dystrybucji "Joint Venture"). Fabuła tego filmu rozgrywa się w miasteczku, które jest miejscem akcji serialu Doc Martin. A Dr Bamford jest w filmie ... wyluzowany. Chyba jeszcze ktoś z obsady filmu zagrał potem w serialu jakąś rolę, zdaje się że był to absztyfikant nauczycielki. BTW. Gdzie oglądać sezon 7?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądałam "Saving Grace", ale czytałam, że zanim powstał Doc Martin (Ellingham) były telewizyjne prequele do tego filmu Doc Martin and Doc Martin and the Legend of the Cloutie, gdzie Clunes gra doktora Bamforda, zdaje się jest w nich położnikiem.
      Drugi serial z tym aktorem, który bardzo lubię, to "William and Mary", gdzie Clunes gra właściciela zakładu pogrzebowego, zaś Julie Graham położną. Bardzo dobry serial.

      Gdzie oglądać sezon 7 Doca - ja mam DVD kupione na amazonie. Nie wiem, gdzie na internecie. Netflix chyba miał (ma?) szósty sezon.

      Usuń
    2. Widać, że postać lekarza z nadmorskiego miasteczka w Kornwalii była Martinowi Clunesowi pisana. Grał lekarzy o różnych charakterach, różnych specjalności w trzech filmach i serialu siedmiosezonowym, za każdym razem w scenerii Port Isaac (Portwenn). Poszukam filmu Doc Martin (2001) a z sezonem 7 serialu poczekam chyba do sezonu 8.
      "Saving Grace" (2000) polecam.

      Usuń