poniedziałek, 31 lipca 2017

Hurtownia kryminalna #9


W lecie dobrze czyta się kryminały (zresztą, czy jest zła pora roku na takie lektury? ;-) ) Ponownie wpis z przewagą brytyjskich opowieści kryminalnych, ale dzielnie depczą im po pietach polskie śledztwa. Na początek dwie majowe zaległości.

źródło
Erin Kelly Broadchurch

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam sięgając po książkę na podstawie serialu, zamiast najpierw go obejrzeć. Zwykle w rywalizacji książka/film wygrywa książka, ale na ogół to film jest na podstawie książki, a nie odwrotnie. Zdarzyło mi się czytać już powieści powstałe na podstawie serialu (na przykład Doc Martin) i nie było to zwykle nic wyjątkowego. O serialu Broadchurch słyszałam sporo dobrego, czy książka też się obroniła?

Broadchurch, małe nadmorskie miasteczko w Dorset. Wszyscy wszystko o sobie wiedzą, znają swoją przeszłość, a przynajmniej tak im się wydaje. Szokiem dla całej społeczności jest śmierć jedenastoletniego Danny’ego Latimera, którego ciało znaleziono na plaży, u stóp stromego klifu. Śledztwo prowadzi dwójka śledczych - miejscowa sierżant Ellie Miller, przyjaciółka matki zamordowanego chłopca i nowo przybyły komisarz Alec Hardy. Współpraca między policjantami nie układa się różowo. Ellie, która właśnie wróciła z rodzinnego urlopu, spodziewała się awansu, a tymczasem stanowisko otrzymał Alec Hardy. W dodatku śledczy całkowicie różnią się charakterami i sposobem prowadzenia dochodzenia. Ellie jest ciepłą osobą, która nie może uwierzyć, że za śmiercią Danny'ego może stać ktoś z miasteczka, ktoś dobrze jej znany. Alec jest zgorzkniały, nie ufa nikomu, wie, że każdy w pewnych okolicznościach jest zdolny do popełnienia zbrodni. Które z nich ma rację?

Tajemnica zaginionej kotki

źródło
Poznajcie Kamilę, jedenastolatkę z Olsztyna. Razem z przyjaciółką - Zuzą, opiekuje się rasową kotką i kwiatkami w mieszkaniu sąsiadki, bibliotekarki, która wyjechała na urlop. Dziewczynki przez cały tydzień z ochotą i zaangażowaniem wypełniają swe obowiązki, ale ostatniego dania dochodzi do katastrofy. Zaabsorbowane przygotowaniami do zbliżającego się wyjazdu na kolonie przez nieuwagę zostawiają w mieszkaniu bibliotekarki otwarte drzwi na balkon.

Gdy po pewnym czasie przypominają sobie o niedopatrzeniu i biegną do mieszkania, okazuje się, że kotka zniknęła.

Mimo pomocy kolegów, Wojtka i Krzyśka, poszukiwania nie dają rezultatu. Dziewczynki są przerażone losem Teośki oraz nie wyobrażają sobie reakcji rodziców na ich nieodpowiedzialność.

Dzieci wpadają na trop zaginionej kotki, ale wszystko wskazuje na to, że mają do czynienia z porwaniem! Czy poradzą sobie bez wsparcia dorosłych?

Gdy Kama otrzymuje dziwnego Sms-a, przyjaciele muszą podjąć decyzję, czy zgłosić sprawę na policję, poprosić o pomoc rodziców, czy spróbować samodzielnie odnaleźć kotkę. Głosowanie przesądza sprawę i dzieci podejmują wyzwanie. ale do odkrycia tajemnicy daleka droga, przed nimi zadania do wypełnienia i zagadki do rozwiązania.

[1]

niedziela, 30 lipca 2017

Na pastwiska zielone

źródło
Saga rodziny Neshov nie jest zwykłą sagą rodzinną. Nie może nią być, bo i rodzina nie jest typowa. Nie znajdziecie tu opowieści o wielopokoleniowych rodzinnych zjazdach z okazji ślubów i pogrzebów, mezaliansów, braterskich więzów. Relacje między braćmi Neshov są co najmniej zaburzone, by nie nazwać ich chorymi. Wieloletni brak kontaktu, trudności w wyrażaniu uczuć, despotyczna matka ukształtowały Tora, Margido i Erlenda, tak, że starsi zdają się nie potrzebować żadnych związków, zaś najmłodszy, choć jest szczęśliwy ze swoim partnerem, to całkowicie odcina się od przeszłości i ludzi, z którymi łączą go więzy krwi.

Dopiero śmierć starej Anny Neshov uruchamia lawinę wydarzeń, które wyrywają braci z marazmu i rutyny, z utartych kolein, pomagają poznać się na nowo i zasiewają ziarnko nadziei, że jeszcze mogą być rodziną. Bardzo ważna rola przypada w tej próbie nieślubnej córce najstarszego z braci - Torunn. Kobieta, o której istnieniu do niedawna nawet nie wiedzieli młodsi bracia Neshov, nie do końca z własnej woli, zaczyna dźwigać na barkach odpowiedzialność nie tylko za farmę, ale również za odbudowanie relacji rodzinnych.

Czy uniesie ten ciężar? Czy stryjowie Torunn w ogóle biorą pod uwagę jej marzenia i plany? Czy też ich oczekiwania wobec bratanicy są podszyte wygodą i egoizmem?

piątek, 28 lipca 2017

Poczytaj mi mamo - księga czwarta.

źródło

Do książek z serii Poczytaj mi mamo sięgamy nieregularnie. Czasem jest to jedna historyjka przeczytana bez planu, kiedy indziej powtórka wybranej opowiastki, a czasem łykniemy z Młodszym całą książeczkę w dwa wieczory. Tak właśnie było z, żółciutką jak słoneczko, księgą czwartą.

Lektura Poczytajek to dla mnie zawsze nostalgiczny powrót do dzieciństwa, a jednocześnie jest coś niesamowitego w ponownym odkrywaniu tych historyjek razem z moim dzieckiem. I chociaż Młodszy czyta (sam, bądź ze mną) dużo poważniejsze pozycje, w końcu już nie jest przedszkolakiem, dla którego kupowałam te książki, to hasło Poczytaj mi mamo, wciąż ma w sobie coś niezwykłego.

Jakie tytuły znalazły się w czwartej księdze?

Trafiły tu takie klasyki jak Stefek Burczymucha Marii Konopnickiej, czy Chory kotek Stanisława Jachowicza. Pięknie zilustrowane, są rewelacyjnymi tekstami do głośnego czytania i od tylu lat bawią kolejne pokolenia dzieci. Finał historyjki o Stefku chwalipięcie jest nie do zapomnienia.
[Maria Konopnicka Stefek Burczymucha , il. Włodzimierz Terechowicz, str. 26-27]

czwartek, 6 lipca 2017

Po własnych śladach

źródło
Jeden z bardziej upalnych, kończących czerwiec dni, spędziłam tak naprawdę w mroźnym, świątecznym Zakopanem. Zakopanem dalekim od idyllicznych wyobrażeń turystów, wybierających stolicę Tatr na spędzenie tu czasu między Bożym Narodzeniem, a Nowym Rokiem.

W wigilijny wieczór rozpędzony samochód znanego biznesmena, Alberta Cyrwusa, wypada z drogi i uderza, a właściwie wbija się, w góralską chatę. Jej mieszkaniec cudem unika śmierci, ale kierowca nie ma tyle szczęścia - ginie na miejscu.

Po oględzinach zwłok, policja dochodzi do wniosku, że sprawa nie jest taka oczywista. Twarz kierowcy jest zmasakrowana w sposób niepasujący do obrażeń wynikłych ze zderzenia, sekcja to potwierdza i tak rozpoczyna się jedno z bardziej skomplikowanych śledztw zakopiańskiej policji.

Początkowo myślałam, że głównym bohaterem Mariusza Koperskiego będzie komendant powiatowy policji w Zakopanem, Sławomir Derebas. Człowiek z zewnątrz, mieszkający w Zakopanem dopiero od kilku lat, patrzący nieco inaczej na wiele lokalnych spraw niż rodowici górale. Mimo swojego początkowego entuzjazmu, zrezygnował z prób wtopienia się w środowisko, na własnej skórze przekonał się bowiem, że w oczach górali na zawsze pozostanie ceprem.

Tymczasem najważniejszą postacią tej historii okazał się dawny współpracownik Derebasa – Tomasz Karpiel. Góral, który z powodów osobistych zdecydował się na przeniesienie do Warszawy, przyjechał na Święta do rodzinnego domu. Jest on ostatnią osobą, z którą telefonicznie kontaktowała się ofiara, co w połączeniu z faktem, że parę lat wcześniej zmarły potrącił samochodem siostrę Kapriela, jest bardzo obciążające. Policjant staje się podejrzanym, wszak miał bardzo silny motyw. Derebas pozwala jednak Karpielowi brać udział w śledztwie, a ten ma ogromną motywację, by oczyścić się z zarzutów, chociaż nie ma w nim krzty współczucia dla Alberta Cyrwusa.