Każdy oczekujący dziecka rodzic ma jedno życzenie, modlitwę - żeby tylko było zdrowe. Nawet jeśli mamy jakieś preferencje, chcielibyśmy dziewczynkę, czy chłopca, żeby urodziło się w wcześniej, czy później, to wszystko w gruncie rzeczy nie ma znaczenia - żeby tylko było zdrowe...
Niechaj ci, którzy nigdy się nie bali, że będą mieli nienormalne dziecko, podniosą rękę.
Nikt nie podniósł ręki.
Wszyscy myślą o tym tak, jak myśli się o trzęsieniu ziemi, jak myśli się o końcu świata. Jak myśli się o czymś, co zdarza się tylko raz.
Ja końca świata zaznałem dwukrotnie. [1]
Jean-Luis Fournier jest ojcem dwóch upośledzonych zarówno fizycznie, jak i umysłowo, chłopców. Książka Tato, gdzie jedziemy? to zbiór krótkich tekstów, w których autor przybliża postacie obu synów, dzieli się swoimi refleksjami i doświadczeniami, opisuje scenki z życia ojca ciężko chorych dzieci. Pomimo tak trudnego tematu pisze z niesamowitą lekkością i humorem podszytym sarkazmem.
We wstępie, w formie listu do synów, wyjaśnia:
Mówiąc o dzieciach upośledzonych, ludzie przybierają minę stosowną do okoliczności, jakby mówili o katastrofie. Chciałbym spróbować choć raz mówić o was z uśmiechem. Śmieszyliście mnie często i nie zawsze mimowolnie. [2]
[3] |
Fournier pisze w sposób wyjątkowy o Mathieu i Thomasie. Będąc satyrykiem, łamie tabu, żartując z synów, z siebie, z ich upośledzenia. Pisze o niespełnionych marzeniach, o rzeczach których chłopcy nigdy nie zrobią, o reakcjach innych ludzi. Domaga się prawa do śmiania się z synów, z ich niedoskonałości.
Jako ojca dwojga upośledzonych dzieci zaproszono mnie do udziału w programie telewizyjnym.
Opowiadałem o swoich synach, kładąc nacisk na to, że często śmieszy mnie ich nieporadność i że nie wolno pozbawiać dzieci upośledzonych luksusu, jakim jest rozśmieszanie ludzi.
Kiedy dziecko umaże się, jedząc krem czekoladowy, wszyscy się śmieją; kiedy zrobi to dziecko upośledzone, nie śmieje się nikt. Ono nigdy nie rozśmieszy nikogo, nigdy nie zobaczy uśmiechniętych twarzy ludzi, którzy patrzą na nie - usłyszy najwyżej nieliczne chichoty naigrawających się głupców.
Obejrzałem program, który był emitowany po zmontowaniu.
Wycięto wszystko na temat śmiechu. [4]
Mimo ściśniętego serca i gardła, nie sposób się nie uśmiechać przy tej lekturze. Chociaż czasem Fournier szokuje, czyż nie ma prawa pisać o tym co czuje?
Pomyślałem, żeby napisać list do moich dwóch chłopców innych niż wszyscy. Żeby ludzie ich poznali, żeby zaistnieli w społeczeństwie, które ich odrzuca - przecież o takich jak oni przyjaciele się nie dowiadują, ba! uważają, że ich odejście przynosi ulgę. Chciałem wysoko wynieść Mathieu i Thomasa. Chciałem uczynić ich bohaterami książki!
Jeśli traficie gdzieś na tę książkę, nie bójcie się jej. Przeczytajcie.
[1] Jean-Louis Fournier Tato, gdzie jedziemy? Wydawnictwo „Książnica” Katowice 2010, str. 11
[2] jw. str. 6
[3] jw. str. 20
[4] jw. str. 41
O tak, zdrowie jest NAJWAŻNIEJSZE! Mam w planach tę książkę, bo na pewno przypadnie mi do gustu...
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie Ci się podobać :)
UsuńHmmm po okładce nie tego się spodziewałam... myślałam, że to książka dla dzieci.
OdpowiedzUsuńKsiążka warta poznania, może uświadomi mi błędy o których nie mam pojęcia. W sumie to jestem w grupie osób, która nie pomyślałaby żeby uśmiechnąć się na widok ubrudzonej buzi obawiając się, że to kogoś urazi..
Zdecydowanie książka warta przeczytania, kontrowersyjna na pewno, ale bardzo szczera.
UsuńJa tylko z takim małym postulatem (bo naoglądałam się niepełnosprawnych dzieci) - uśmiechajmy się do nich!
OdpowiedzUsuń