piątek, 28 lutego 2014

Na szczęście mleko...

źródło
Pod koniec 2013 roku na wielu blogach pojawiły się recenzje książki Neila Gaimana "Na szczęście mleko..." i myślę, że książka ta znalazła się pod wieloma choinkami - do nas przyniósł ją Święty 6 grudnia ;)

Początek tej historii jest najzupełniej zwyczajny. Mama wyjeżdża na konferencję, a przed wyjazdem udziela szczegółowych instrukcji, które umożliwią rodzinie przetrwanie w trakcie jej nieobecności. Trochę niefortunnie wybrała jednak czas na te wskazówki - tata bowiem akurat czyta gazetę...

- Słuchasz mnie? - spytała podejrzliwie mama. - Co powiedziałam?
- Nie zapomnij jutro zabrać dzieci na próbę orkiestry, w środę lekcja skrzypiec; w zamrażarce zostawiłaś obiady na wszystkie dni, kiedy cię nie będzie, i opisałaś je; zapasowe klucze do domu są u Nicolsonów; hydraulik przyjdzie w poniedziałek i dopóki nie obejrzy łazienki na górze, nie wolno z niej korzystać ani spuszczać w niej wody; karmić złotą rybkę; kochasz nas i wrócisz  w czwartek - powiedział tato.
Wydaje się, że mama była zaskoczona.
- Tak, zgadza się - przyznała. Pocałowała nas po kolei. - Aha - dodała jeszcze. - Mleko się kończy. Będziesz musiał kupić.

No właśnie, mleko...  Następnego dnia okazało się, że w lodówce jest tylko sok pomarańczowy, a płatki śniadaniowe, polane sokiem zamiast mleka, to nie jest to, co dzieci lubią najbardziej. Zresztą herbata bez dodatku mleka też niekoniecznie jest spełnieniem marzeń. W tej sytuacji tata nie ma innego wyjścia, tylko musi się udać do sklepu.


Dzieci czekają i czekają, sok pomarańczowy zostaje wypity, kilka płatków śniadaniowych zjedzonych na sucho, a taty nie ma i nie ma. Pewnie kogoś spotkał i stracił poczucie czasu. Według dzieci mijają całe wieki, gdy w końcu otwierają się drzwi i wraca tato - z mlekiem na szczęście. I w zasadzie to byłby koniec całej historii, gdyby nie nurtujące dzieci pytania - dlaczego wyjście po mleko do sklepu na rogu tak długo trwało, gdzie był tata, gdy go nie było??

poniedziałek, 24 lutego 2014

Morderstwo na Alasce

źródło
Zaginięcie młodego człowieka zimą, gdzieś na bezdrożach Alaski, nie jest niczym niezwykłym. Nawet, jeśli to strażnik leśny. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa spodziewać się odkrycia jego ciała na wiosnę, gdy stopnieją śniegi. Kiedy jednak wysłany na poszukiwania detektyw też przepada, policja z Anchorage prosi o pomoc Kate Shugak. Ex-policjantka, rodowita Aleutka, właścicielka mądrej suki Mutt (pół-wilka, pół-husky) bardzo niechętnie opuszcza swój azyl na odludziu, ale z powodów osobistych zaangażuje się w tę sprawę.

Sama zagadka nie jest bardzo porywająca. Mamy parę obiecujących tropów, z których każdy wydaje się być tym właściwym; odkrywamy powoli poszczególne elementy łamigłówki i dopasowujemy do siebie fakty; w dużym stopniu opierając się też na przeczuciach i instynkcie Kate. To co najciekawsze w tej książce to jej sceneria i środowisko, w jakim prowadzone jest śledztwo, oraz postać głównej bohaterki: zdecydowana, szorstka, mocna, walcząca z demonami przeszłości i niebezpieczna. Kate jest taka jak Alaska i dzięki temu więcej widzi i rozumie niż człowiek z zewnątrz.

niedziela, 23 lutego 2014

Zagadka Błękitnego Ekspresu

źródło
Katarzyna Grey, otrzymawszy imponujący spadek po swej pracodawczyni, postanawia wyruszyć na wycieczkę marzeń. W czasie podróży Błękitnym Ekspresem staje się świadkiem niezwykłych zdarzeń – w pociągu w niejasnych okolicznościach zostaje zamordowana córka znanego milionera. Pomoc w rozwiązaniu zagadki oferuje niezawodny detektyw, Herkules Poirot. 

Dobrych naście lat temu czytałam kryminały Agathy Christie jeden za drugim, do moich ulubionych należały te z panną Marple oraz z Herkulesem Poirot, mniej polubiłam Tommy'ego i Tuppence Beresford. Moja kolekcja książek Królowej Kryminału jest całkiem pokaźna, ale nie mam i na pewno, nawet posiłkując się biblioteką, nie przeczytałam wszystkich jakie napisała. Problem w tym, że bez przeprowadzenia dokładnej ewidencji nie bardzo potrafię zidentyfikować tytuły, których jeszcze nie miałam w ręku... Oczywiście są też takie, które zapamiętałam chyba na zawsze, np. Morderstwo w Orient Ekspressie, 4:50 z Paddington, czy I nie było już nikogo.

Zagadkę Błękitnego Ekspresu, jak się okazało w trakcie lektury, też już kiedyś czytałam. Było to jednak na tyle dawno, że nie pamiętałam intrygi. W miarę zgłębiania się w kolejne rozdziały coś tam mi świtało, a najlepszym dowodem na to, że nie czytam tej książki po raz pierwszy było to, że jeszcze przed ostatecznym rozwiązaniem zagadki przez niezrównanego Belga, domyśliłam się kto jest mordercą - przy pierwszym czytaniu kryminału Agathy raczej mi się to nie zdarza ;)

sobota, 22 lutego 2014

Przygody Erasta Fandorina

Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp - bezgraniczna,
a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież elegancją. 


Erasta Pietrowicza Fandorina poznajemy jako młodego policjanta moskiewskiego w 1876 roku. Niedoświadczony, subtelny i delikatny, ale również pełen zapału, ambicji i ideałów, zajmuje się głównie przepisywaniem raportów dla zwierzchników. 
Nietypowe, publiczne samobójstwo bogatego studenta, staje się dla Erasta szansą na wykazanie się detektywistycznymi zdolnościami i, co tu ukrywać, ogromnym szczęściem. Ślady prowadzą do Londynu, a zasięg międzynarodowego spisku jest wręcz niewiarygodny.
Bardzo dobry kryminał, łączący w sobie jednocześnie elementy sensacji i przygody. Realia dziewiętnastowiecznej Rosji, spojrzenie na wiktoriański Londyn oczami naiwnego Fandorina, interesująca zagadka, pełnokrwiści bohaterowie, zaskakujące zakończenie - wszystko co potrzeba, by sięgnąć po kolejne części cyklu.

sobota, 15 lutego 2014

Zbrodnia w błękicie

źródło
W kalendarzu luty, a za oknem wiosna, ale od czego książki? Już od pierwszej strony debiutu Katarzyny Kwiatkowskiej znalazłam się w śnieżnej zadymce.
Świat skrył się za zasłoną lodowatych płatków, pędzących z zawrotną prędkością. Wiał tak silny wiatr, że śnieg padał prawie poziomo.[1]
Jan Morawski, podróżnik i detektyw-amator wraz ze swoim zaufanym kamerdynerem dociera do pałacu w Tarnowicach. Jest tam z niecierpliwością oczekiwany przez Tadeusza Tarnowskiego, właściciela majątku i wieloletniego przyjaciela Jana. Kolacja w gronie rodziny, rezydentów i gości mija jednak w atmosferze dalekiej od rodzinnej i radosnej. Docinki, aluzje i wzajemne animozje, do tego śnieżyca, która dosłownie odcina bohaterów od reszty świata. Pełni złowieszczych przeczuć wszyscy udają się na spoczynek, by rankiem odkryć, że mieszkanka błękitnej sypialni została zamordowana.
Zrozpaczony gospodarz prosi Jana o pomoc w znalezieniu mordercy.

Zasypane drogi uniemożliwiają wezwanie władz, zresztą pruscy urzędnicy nie są upragnionymi gośćmi wśród polskiej szlachty. Śledztwo prowadzone przez Jana Morawskiego to klasyczne rozmowy ze wszystkimi domownikami, wymagające dyplomacji, spostrzegawczości i znajomości psychiki ludzkiej. Jan, korzystając niejednokrotnie z pomocy Mateusza, (wielbiciela Conan Doyle'a; zafascynowanego zagadkami kryminalnymi oraz rekonstrukcjami wydarzeń, który najchętniej pracowałby w policji, gdyby nie wrażliwość na widok krwi) stara się połączyć fakty, znaleźć powiązania między poszczególnymi postaciami tego dramatu. Każda kolejna rozmowa rzuca nowe światło na całą sytuację. Już wydaje się, że wiemy, kto jest najbardziej prawdopodobny jako sprawca, gdy okoliczności zupełnie go uniewinniają i cała zabawa zaczyna się od początku. Rozwiązanie zagadki zostanie przedstawione w iście Herkulesowym stylu - zebrani w jednym pomieszczeniu wszyscy podejrzani, ukazanie, że każdy mógł mieć motyw i sposobność, dramatyczne zakończenie.

niedziela, 9 lutego 2014

Pelagia i czarny mnich

źródło
Lektura pierwszej części cyklu o mniszce Pelagii - Pelagia i biały buldog sprawiła mi sporo frajdy, zaś zakończenie prowokowało do natychmiastowej wycieczki do biblioteki po drugi tom. Tak się jednak złożyło, że dopiero teraz spędziłam parę dni czytając o przygodach prawosławnej zakonnicy - detektywa.

Ledwie zakończyła się afera z białym buldogiem, a już zjawia się posłaniec z nowymi, wielce niepokojącymi wieściami. Oto bowiem w położonym wśród bagien Nowoararackim monasterze, który pod rządami światłego archimandryty stał się cerkiewnym państwem w państwie, pojawiło się siejące niewysłowioną grozę widmo Czarnego Mnicha. Zjawa, wskazując w kierunku Pustelni Wasiliskowej, wypowiada zagadkowe i niepokojące słowa.

Biskup Mitrofaniusz nie wierzy w zabobony i zjawy (Święty Wasilisk już osiemset lat temu ducha wyzionął i nie ma po co wokół wyspy żeglować, głupawych mnichów straszyć!), ale decyduje się wysłać na miejsce swego podopiecznego, zadeklarowanego ateistę, Aloszę Lentoczkina. Misja prześmiewcy kończy się jednak nieoczekiwanie i władyka postanawia tym razem wybrać człowieka wojskowego - stanowczego, bez wyobraźni, ale odważnego policmajstra zawołżskiego - pułkownika Feliksa Stanisławowicza Lagrange'a. Śmiałek podszedł do śledztwa metodycznie i miał duże szanse pochwycenia widma, tym bardziej niespodziewany był tragiczny skutek jego wyprawy.
Jako trzeci wyrusza podprokurator okręgowy Matwiej Berdyczowski - jeden z najbardziej zaufanych i rozsądnych ludzi Mitrofaniusza. Jego porażka będzie prawdziwym ciosem dla biskupa...

sobota, 1 lutego 2014

Komisarz Adam Nowak - najsympatyczniejszy polski policjant?

źródło
Warszawa, 17 kwietnia 2005 roku. Na pętli tramwajowej Nowe Bemowo motorniczy odkrywa zwłoki starszego mężczyzny ugodzonego nożem. Komisarz Adam Nowak z wydziału zabójstw dostaje tę sprawę. Zamordowany okazuje się emerytowanym nauczycielem. Motywów brak. Wkrótce w podobnych okolicznościach ginie inna osoba i policja zaczyna podejrzewać, że ma do czynienia z seryjnym zabójcą. Czy uda się rozpracować chory sposób myślenia mordercy? Gdy sprawca nawiązuje bezpośredni kontakt z komisarzem Nowakiem akcja powieści nabiera tempa.
Wiadomość od mordercy wciąż nie nadeszła. widocznie zabójca uważał, że teraz ruch należy do policjanta. (...)Szyfr wymyślony przez drugiego człowieka da się złamać, jeżeli został sporządzony według pewnego schematu. Według algorytmu. Jednak gdy algorytm zna tylko jeden człowiek, zadanie jest praktycznie niewykonalne. Trzeba po prostu zgadywać.
Ale zgadując nie mamy pewności, że odgadniemy dobrze...

Adam Nowak to przeciętny czterdziestolatek, rozwiedziony (co staje się normą w przypadku literackich policjantów, czy wśród prawdziwych jest tak samo?), bezdzietny. Zaangażowany w swoją pracę, wierny kibic warszawskiej Polonii. Inteligentny, ale nie genialny. Bywa ironiczny i błyskotliwie złośliwy. Umie rozmawiać z ludźmi, choć nie zawsze potrafił porozumieć się z własną, teraz już byłą, żoną. Z jedynym bratem też nie utrzymuje bliskich stosunków. Najbliższy jest mu ojciec, dla którego też nie zawsze ma czas, ale rozmawia z nim regularnie, przynajmniej przez telefon. Prowadząc dochodzenie w sprawie zabójstw na pętlach tramwajowych Adam poznaje atrakcyjną córkę emerytowanego motorniczego. Ta znajomość ma szansę przerodzić się w coś więcej.