Pierwszy miesiąc 2018 roku upłynął mi pod znakiem książek optymistycznych i pozwalających na chwilowe zapomnienie o różnego rodzaju smutkach. Chciałam na dłużej zatrzymać atmosferę świąteczną, nacieszyć się światełkami choinkowymi odbijającymi się w oknie.
Miniony rok obrodził w tytuły typowo świąteczne – było w czym wybierać, część z tych nowości podarowałam bliskim, a i sama też niektóre znalazłam pod choinką. Czy udało mi się nie przesadzić z tymi świątecznymi książkowymi słodkościami?
Cztery płatki śniegu Joanny Szarańskiej to mój zdecydowany faworyt tego zestawienia. Właśnie takiej książki było mi trzeba na przełomie roku.
Kilkoro bohaterów, głównie kobiet o różnych doświadczeniach życiowych - zapracowana samotna matka kilkuletniej dziewczynki, sympatyczne małżeństwo, które w wyniku nieporozumienia podejrzewa współmałżonka o zdradę i wywołuje przezabawne sytuacje. Młoda mama, która bezkrytycznie wierzy we wszystkie poradnikowe rady dotyczące wychowania małego dziecka, co prowadzi do absurdów i... skłania teściową do wprowadzenia się na czas (nie)określony, by pomóc synowej. Bezdzietne małżeństwo, które boryka się z chorobliwą oszczędnością pana domu i pozostająca w cieniu, ale jedna z najważniejszych postaci powieści - starsza pani, której troszkę boją się wszyscy mieszkańcy bloku, ale to ona właśnie nauczy, a w zasadzie przypomni, bohaterom książki, na czym polega istota świąt.