Od kilku lat lato czytelniczo upływa mi pod znakiem Zewu Zajdla. W tym roku nominacje obrodziły obficie, samych nominowanych opowiadań jest aż 9, zaś powieści 8. Już 2 września, wyjątkowo wcześnie, poznamy Laureatów Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
O nominowanych opowiadaniach pisałam króciutko miesiąc temu na Instagramie.
Wyraźnie widać w tych utworach wpływ tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.
W przeciwieństwie do zeszłego roku, trudno mi wskazać zdecydowanego faworyta. Na pewno świetne są opowiadania Michała Cholewy - Na granicy i Zwycięstwo. Pierwsze należałoby zakwalifikować do fantasy, drugie do SF. Oba stawiają swych bohaterów w obliczu decyzji i zagrożeń wręcz apokaliptycznych.
Piękne i smutne jest Zawsze Pauli Wanarskiej. Autorka wykorzystując kostium fantasy pokazuje dewastujący wpływ wojny na psychikę.
Łukasz Kucharczyk w czterech nominowanych opowiadaniach (Kamień z Illi napisany wspólnie z Kacprem Kotulakiem) prezentuje spektrum swoich pisarskich możliwości. W moim sercu najmocniej odcisnął się Ostatni płatek - inspirowane Piękną i Bestią opowiadanie w realiach ZSRR po naciśnięciu atomowego guzika.
Agnieszka Hałas w Potworze i nici nawiązuje do mitu o Minotaurze. Pięknie napisane i smutne.
Magdalena Świerczek-Gryboś parafrazuje znane przysłowie i przekonuje, że w świecie niedalekiej przyszłości Być martwym jest srebrem, nie istnieć - złotem. Oby nie miała racji...