Nie wiem jak to się stało, ale Fałszywy Pieśniarz, kontynuacja przygód Idy Brzezińskiej - szamanki od umarlaków, przeleżał parę lat na wirtualnej półce mojego czytnika. W końcu jednak, na przełomie maja i czerwca, ponownie dałam się wciągnąć Martynie Raduchowskiej w mglistą i mroczną, mało optymistyczną, codzienność pechowej Idy.
Ida Brzezińska wraz z Kruchym pracuje w WON-ie, czyli w Wydziale Opętań i Nawiedzeń. W zasadzie praca jest całym jej życiem, dziewczyna chce być częścią zespołu, zyskać akceptację i zaufanie współpracowników. Po wydarzeniach, jakie miały miejsce w związku ze sprawą Kusiciela nie jest to jednak taki proste.
W ogrodzie Kusiciela zostają znalezione zwłoki nieznanego mężczyzny. Zdjęcie przez techników magicznych zabezpieczeń z ciała, aktywuje łańcuch tragicznych wydarzeń. Jednocześnie w mieście dochodzi do tajemniczych samospaleń. Aura jaką jest w stanie odczytać Ida w miejscach tragedii jest porażająca.