wtorek, 28 lutego 2017

Hurtownia kryminalna #8 z Anglią w tle


Pora nadrobić trochę zaległości, czyli zapraszam do hurtowni kryminalnej. Pierwszą w tym roku odsłonę notki hurtowej sponsoruje Anglia (proszę zaparzyć do czytania dobrą herbatkę!).

Agatha Raisin i mordercze święta 
źródło
Wprawdzie Boże Narodzenie dawno już za nami, ale skoro w październiku zdarza się usłyszeć w sklepach kolędy, to tym bardziej na początku roku można jeszcze podczytywać książki z motywem świątecznym.

Agatha Raisin całe życie marzyła o cudownych, wyjętych wprost z reklamy, świętach Bożego Narodzenia. Jej szare dzieciństwo i nieudane małżeństwo nie sprzyjało takim obrazkom, Agatha postanawia więc w tym roku urządzić wystawną kolację dla swoich współpracowników i sąsiadów. Skrycie liczy na to, że pojawi się także James, który w świątecznej atmosferze znów się w niej zakocha. Oczywiście jednym z warunków idealnych Świąt jest śnieg, a ponieważ angielska pogoda rzadko sprzyja temu marzeniu, Charles i Roy postanawiają pomóc naturze i zrobić Agacie niespodziankę. Ich starania, jak można przypuszczać, niekoniecznie pójdą zgodnie z planem...

Agencja detektywistyczna Agathy Raisin dobrze prosperuje, a od czasu do czasu zdarzają się, w odróżnieniu od spraw rozwodowych, czy poszukiwań zaginionych zwierzaków, naprawdę interesujące zagadki. Na przykład bogata wdowa, która podejrzewa, że ktoś z jej najbliższego otoczenia dybie na jej życie. Agatha ma wrażenie, że to wymysły antypatycznej i zarozumiałej kobiety, ale z ciekawości przyjmuje sprawę. Razem ze swoją nową asystentką, Toni Gilmore, udaje się do posiadłości pani Tamworthy. Zanim jednak Agatha dobrze rozejrzy się po okolicy, jej zleceniodawczyni nagle umiera. Podejrzani są wszyscy członkowie rodziny i służba, a nawet mieszkańcy wioski, którzy nie znosili dziedziczki. Pojawia się nawet cień podejrzenia, że posiadająca wyjątkowo wredny charakter, pani Tamworthy celowo się otruła, by zatruć życie członkom swojej rodziny.

Czy Agacie i Toni uda się rozwiązać zagadkę, mimo niechęci rodziny zmarłej?

sobota, 25 lutego 2017

Wrota, czyli opowieść o królewnie Saliance

źródło
Za górami, za lasami, w niedostępnej i ponurej Twierdzy żyła królewna Salianka, Strażniczka Wrót. Chociaż w sumie określenie "żyła" jest pewnym nadużyciem, bardziej pasowałaby "wegetowała". Całkowicie zdominowana przez Radę Starszych, królewna koncentrowała swą egzystencję na zapanowaniu nad wspomnianymi wrotami. Wrotami, nadmieńmy, do piekieł, które niefortunnie, w wyniku dziedzicznego przekleństwa ciążącego nad rodem Salianki, mieściły się w jej głowie. Na otwarcie owych wrót tylko czekały groźne demony, które po wydostaniu się z otchłani piekielnej, siały postrach i zniszczenie w najbliższym otoczeniu Strażniczki.

Ulubionym miejscem królewny był kącik na tyłach Twierdzy, miejsce z małym okienkiem, z którego przy ładnej pogodzie rozciągał się widok na niedostępny dla Salianki świat. Siedząc tam, mogła marzyć o przygodach, romantycznych porywach serca. Nie przypuszczała jednak, że snute potajemnie mrzonki o wspaniałym rycerzu mogą się ziścić. Tymczasem do Twierdzy podstępem trafił książę z sąsiedniej krainy z planem dokonania bohaterskich czynów. Uratowanie więzionej przez Czarownicę dziewczyny idealnie pasowało na czyn godny pieśni bardów. I tak oszołomiona Salianka, przy znacznym współudziale Wrót, została uratowana przed nią samą i uwolniona z Twierdzy.

Tak rozpoczyna się baśń, w której wszystko jest bardzo na opak - królewna jest jednocześnie czarownicą, dzielny książę - nadętym bufonem, z zepsutym magicznym mieczem, zaś żaba w koronie - zaczarowanym na własne życzenie wieśniakiem. Obrońca uciśnionych, bohater ludowy ma sporo wspólnego z demonami, zaś dobra czarodziejka wysługuje się swymi klientami w gospodarstwie. 

poniedziałek, 13 lutego 2017

Wpadły mi w oko - zapowiedź specjalna!

Dawno się już tak nie ucieszyłam, przede wszystkim dlatego, że nie wiedziałam, że autorka pracuje nad następną książką. W marcu, niemal na moje urodziny 😊, Jan Morawski powróci!



15 marca ukaże się nowy kryminał retro  Katarzyny Kwiatkowskiej.  Zgubna trucizna to nie tylko misternie poprowadzona intryga, ale także wspaniały portret Poznania początku XX wieku. Szerokie ulice i szemrane zaułki, nory biedoty i wykwintne sale balowe opisane tak, że można niemal wyczuć zapach perfum, woń cygar, usłyszeć szelest sukien, stłumione szepty i balową muzykę.

Mroczna strona belle époque
Poznań, luty 1901 roku. Jan Morawski poszukuje znanego fałszerza banknotów, ale gdy dochodzi do morderstwa, zaczyna podejrzewać, że fałszerstwo to jedynie drobny element wielkiej układanki i wielkiej prowokacji. Morawski, jako jedyny podejrzany, musi znaleźć zabójcę.
Prowadzi więc śledztwo bez wytchnienia: za dnia przemierza miasto, a wieczorami tańczy na karnawałowych balach i prowokuje zwierzenia, zręcznie wymykając się przy tym z zastawianych na niego pułapek matrymonialnych

Każda dotychczasowa książka Katarzyny Kwiatkowskiej była okazją do zanurzenia się w drobiazgowo i plastycznie odmalowany świat sprzed ponad 100 lat. Do tego klasyczna zagadka kryminalna, cudowni bohaterowie (kamerdyner Mateusz! 💗) i czytane przez nich książki z epoki. Czekam z radością!

Poprzednie książki z serii: