źródło |
Dawno, dawno temu, przed wiekami, gdy ludzie kłaniali się Gromowładnemu Perunowi, władzę na Rusi objął mężny kniaź Światosław Igorewicz.
Od dziecka nieobcy mu był szczęk mieczy, w żyłach płynęła krew nordyckich wojowników i nie zamierzał spędzać życia w wygodach. Na swoją gwardię przyboczną wybrał trzydziestu jeńców, synów książąt plemion przez Kijów podbitych, zakładników trzymanych w stołecznym grodzie, i nazwał ich gorynycze - synowie smoka, aby w ich imieniu plemienna siła brzmiała i przestrach wzbudzała w sercach nieprzyjaciół.
Obdarował ich wolnością; każdy junak otrzymał rosłego rumaka z najlepszym siodłem i rzędem zdobionym mosiądzem oraz srebrem, i broń, tak połyskliwą, że jej blask docierał do samego Carogrodu.
I wyruszył kniaź kijowski z armią wielką na północny-wschód, tam, gdzie Długa Rzeka, Wołgą obecnie zwana, wody toczy, by mieczem i traktatami wzmocnić i powiększyć swoje państwo.
"Gdy Światosław książę wiek męski osiągnął,
zebrał książę wielu wojów chrobrych, jako sam był mężny.
W pochodach pomykał szybko jak wilk, mnogich ziem dobywając.
Szedł bez wozów bez ciężkiego taboru,
Mięsiwa piekąc na węglach.
Nie sypiał w namiotach- jako inni woje
Siodło sobie jeno podkładał pod głowę." *