źródło |
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze.
Z powodu bardzo silnej burzy piaskowej misja marsjańska musi zostać przerwana, zaś astronauci w pośpiechu ewakuują się z Czerwonej Planety. Niestety, jeden z nich, Mark Watney, zostaje ranny, zaś załoga przekonana o jego śmierci - odlatuje.
Sytuacja delikatnie mówiąc beznadziejna.
Nie mam jak uzyskać połączenia z Hermesem ani Ziemią. Wszyscy myślą, że umarłem. Jestem w Habie zaprogramowanym na przetrwanie trzydziestu jeden dni.
Jeśli oksygenerator się zepsuje, uduszę się. Jeśli system odzyskiwania wody się zepsuje, umrę z pragnienia. Jeśłi zostanie naruszona hermetyczność Habu, mniej więcej eksploduję. Jeśli żadna z tych rzeczy się nie wydarzy, w końcu skończy mi się jedzenie i umrę z głodu.
Mam przesrane. [1]
Już po tym wstępie widać, że zapis przeżyć samotnego człowieka na Marsie, choć mógłby być poważnym studium psychologicznym, w tym przypadku jest pełną dystansu i sarkazmu relacją nietuzinkowego bohatera.
Mark Watney - botanik i inżynier to daleki krewny Robinsona Cruzoe i MacGyvera. Mając alternatywę - albo coś wymyśli, albo umrze - zdecydowanie stawia na to pierwsze. Wszak nie ma już nic do stracenia. Za to ma głowę na karku i robi z niej użytek.
Już po tym wstępie widać, że zapis przeżyć samotnego człowieka na Marsie, choć mógłby być poważnym studium psychologicznym, w tym przypadku jest pełną dystansu i sarkazmu relacją nietuzinkowego bohatera.
Mark Watney - botanik i inżynier to daleki krewny Robinsona Cruzoe i MacGyvera. Mając alternatywę - albo coś wymyśli, albo umrze - zdecydowanie stawia na to pierwsze. Wszak nie ma już nic do stracenia. Za to ma głowę na karku i robi z niej użytek.