Jedenastoletni Michał, zwany Miśkiem, to inteligentny, oczytany, trochę zbyt dojrzały na swój wiek chłopiec, obdarzony wyjątkowym podniebieniem. To prawdziwy koneser smaku. Niestety w szkole niespecjalnie takie zdolności są w cenie. Lepiej być szybkim w biegach i popularnym. W końcu jednak Misiek ma okazję się wykazać - zostaje reprezentantem szkoły w międzyszkolnym konkursie, w którym trzeba po smaku i zapachu rozpoznać potrawy.
Michał, po przełamaniu początkowej tremy, łapie wiatr w żagle i w świetnym stylu przechodzi do finału. Katastrofa następuje pod koniec turnieju - Misiek nie rozpoznaje smaku mlecznej czekolady znanego producenta - stwierdza, że to po prostu coś wstrętnego! Jego konkurent podaje bezbłędnie markę czekolady i wygrywa konkurs, zaś Misiek zostaje uznany za osobę nieumiejącą przegrywać.
źródło |
Rozgoryczony porażką, postanawia bronić swojego honoru i rozpoczyna własne śledztwo. Początkowo amatorskie dochodzenie nie jest specjalnie emocjonujące:
Misiek robił to, co większość agentów służb specjalnych w czasie akcji, czyli straszliwie się nudził, oczekując na przyjazd zaopatrzenia do budki pana Zdziśka. Już godzinę tkwił na ławce na skwerku obserwując placyk targowy. W tym czasie przed budką nic się nie działo. [50%]
W końcu jednak determinacja popłaca i chłopiec wpada na ślad fałszerzy czekolady. Michał planuje zdobyć tylko dowody, które przekonają wszystkich, że niesłusznie przegrał w turnieju, ale sprawy nie idą w 100% zgodnie z planem i chłopiec pakuje się w niezłe tarapaty, wciągając w nie również swoją koleżankę.
Czy dzieciom uda się wyjść z opresji bez szwanku, a Miśkowi ocalić honor?
źródło |
Misiek i świąteczne obżarstwo to kolejna odsłona przygód nastoletniego miłośnika wykwintnej kuchni. Tym razem niepokój budzą w nim nie przestępcy, ale własna rodzina. Nadchodzące święta Bożego Narodzenia Misiek i jego mama zamierzają spędzić u rodziny, z którą naprawdę najlepiej wychodzi się na zdjęciu, a dłuższe wspólne przebywanie może zakończyć się wyłącznie katastrofą. W dodatku święta u cioci Basi i wujka Milka oznaczają ekstremalne doznania kulinarne w rodzaju polędwiczek w sosie pomarańczowo-cebulowym i wigilii z kuchnią azjatycką w roli głównej. Na wszelki wypadek Misiek zabiera ze sobą stosowny zapas ulubionej czekolady.
Oprócz słownych potyczek, jakie od początku pobytu toczy Michał z kuzynami i z babcią (często nieodparcie zabawne), będzie musiał oczyścić się z zarzutu ogołocenia choinki z cukierków czekoladowych. Pozna też dziewczynkę, która uświadomi mu, że święta nawet z nielubianymi krewnymi, mogą być lepsze od tych spędzanych samotnie. Przekona się też, że warto wierzyć w cuda, szczególnie w Boże Narodzenie.
Bardzo zabawne i inteligentne dialogi są ogromną zaletą książeczek Anny Gras. Michał zwykle potrafi zrobić dobry użytek ze swojego języka w sporach z kolegami i krewnymi, a jego negocjacje z mamą są kapitalne. Świetnie się je czyta, ale niosą według mnie jedno niebezpieczeństwo - brzmią mało realnie, bo Misiek wypowiada się dość odmiennie od współczesnych nastolatków, zbyt rozsądnie i dojrzale.
Na przykład w rozmowie ze starszymi, atrakcyjnymi dziewczynami, tłumacząc czemu się martwi i je za dużo czekolady:
Mam stresy. Jestem skompromitowany, nieatrakcyjny i samotny. Do tego jak tak dalej pójdzie, to będę miał nadwagę, co mnie jeszcze bardziej zdołuje w szkolnej hierarchii. [2]
Albo scenka ze szkoły:
Mam stresy. Jestem skompromitowany, nieatrakcyjny i samotny. Do tego jak tak dalej pójdzie, to będę miał nadwagę, co mnie jeszcze bardziej zdołuje w szkolnej hierarchii. [2]
Albo scenka ze szkoły:
–Proszę pani! – zawołał Laluś – Misiek się pewnie umówił na skwerku ze studentkami, żeby się z nimi całować.
W klasie rozległ się śmiech. Misiek spojrzał groźnie na Lalusia.
–Pani Haniu, czy mogę Lalusiowi coś wyjaśnić? – zapytał.
–Owszem – nauczycielka z trudem kryła wesołość. – Pod warunkiem, że nie zrobisz mu krzywdy...
–Nie ma problemu – uśmiechnął się. – Chciałem wszystkim wyjaśnić, że każdy chłopak wcześniej czy później stara się całować z dziewczynami. Tylko lalusie tego nie robią.
W klasie znów rozległ się śmiech. Kiedy ucichł Misiek kontynuował:
–Po drugie, nie rozumiem dlaczego Laluś tak interesuje się z kim się spotykam. Ja nie opowiadam wszystkim, jak mama dała mu w skórę, za to, że wpadł na kosz na śmieci i pobrudził spodnie...
–Nieprawda! – Krzysiek zerwał się z miejsca. – Mama tylko nakrzyczała na mnie!
–Wyluzuj – powiedział Misiek. – Czy wszyscy muszą wiedzieć, że mama na ciebie krzyczy o byle głupstwo? [3]
Czy znacie jedenastolatka, który w ten sposób rozegrałby konfliktową rozmowę w klasie??
Pomijając jednak ten drobny mankament, książeczki o przygodach Michała to świetna rozrywka, z dużą dawką humoru i wartką akcją. Z niecierpliwością czekam na następną z serii, pod intrygującym tytułem: "Misiek i perfumowana Kiełbassa".
Wyzwania: Pod hasłem, Odnajdź w sobie dziecko, Kapitan Żbik i Skandynawowie.
[1] Anna Gras, Misiek i fałszerze czekolady, Fundacja Dobre Słowo, 2011, format EPUB 50%
[2] j.w. 41%
[3] j.w. 51%
Anna Gras, Misiek i świąteczne obżarstwo, Fundacja Dobre Słowo, 2011, format EPUB.
Uwielbiam Miska - jest rewelacyjny :) Czytałam obie książki o Miśku i czekam na następne, mam nadzieję że będą :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoje wpisy, między innymi dlatego sięgnęłam po te ebooki. :))
UsuńOkładki są tak paskudne, że nigdy nie kupiłabym ich do szkoły (wiem, że uczniowie też zwracają na nie uwagę wybierając książki).
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, to pewnie chętnie poznałabym Miśka.