sobota, 30 stycznia 2016

Mikołajek w szkole PRL

Co by było, gdyby francuski Mikołajek urodził się nad Wisłą, w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku?

Okazuje się, że przygody polskich urwisów mogłyby być nie mniej zajmujące jak perypetie Nicolasa i spółki.

Mikołajek ma oddanych kolegów o barwnych, à la staropolskich, imionach - Spytko, Masław, Ziemomysł, Mściwój i Pękosław, zaś atrakcje możliwe w podstawówce późnego Peerelu nie mają sobie równych.

Zaplanowane z okazji Święta Milicji Obywatelskiej spotkanie z kapitanem MO sprawia, że zamiast lekcji jest wielkie sprzątanie i mycie ławek, a przy tym świetna zabawa - trzeba przecież zobaczyć, co jest napisane na mieniu społecznym kolegów i koleżanek, zanim fascynujące obrazki i napisy  typu "Wrona orła nie pokona" znikną z pulpitów ławek.

Niezależnie od ustroju, chyba w każdej szkole z okazji ważnych rocznic narodowych przygotowuje się akademie i inscenizacje. Występ przygotowywany przez klasę Mikołajka z okazji rocznicy wyzwolenia stolicy z rąk hitlerowskiego okupanta ma jednak bardzo zły wpływ na zdrowie małych aktorów...


Dyrekcja szkoły Mikołajka zapewne nie przemyślała do końca pomysłu, by dyżurnych pilnujących porządku na przerwach zaopatrzyć w białe gumowe pałki. Młodzież szkolna jest tym jednak zachwycona - zwykle w zabawie nikt nie ma ochoty grać roli ZOMO!

Zaangażowanie w działalność konspiracyjną wymaga mocnych nerwów, ale jeżeli ma się w dodatku dziecko zapraszające do domu tabun kolegów, którzy oczywiście dzwonią do drzwi pojedynczo, trzeba mieć nerwy ze stali. Nie mówiąc o tym, że ryzykuje się nie tylko reperkusje ze strony władzy, ale również dobre układy z teściową.


Czytelnikowi niejednokrotnie szkoda Pani Mikołajka. Biedna nauczycielka boryka się nie tylko z psotami drugoklasistów, ale musi się nieźle nagimnastykować, by dyplomatycznie odpowiedzieć (bądź nie) na pytania dzieci - szczególnie te dotyczące historii najnowszej. Nawet świetny pomysł na wykorzystanie na lekcji historii wojennych wspomnień dziadków rykoszetuje i opowieść wzorowego ucznia - Bożydarka, odbiera nauczycielce głos i sprawia, że Pani po raz n-ty czerwienieje.

Wbrew pozorom Mikołajek w szkole PRL nie jest jednak książeczką dla dzieci, a na pewno nie tylko dla nich. Maryna Miklaszewska wykorzystała formę opowiadań Sempégo do satyrycznego ukazania życia szkolnego w latach osiemdziesiątych. Napisane z lekkością i humorem szkolne historyjki w przerysowany sposób ukazują wcale niewesołe czasy, zaś perspektywa dzieci, które pamiętały stan wojenny, ale niewiele pewnie z tego wszystkiego rozumiały, podkreśla absurdy z jakim się spotykały i pewne rozdwojenie jaźni między tym, czego były uczone w szkole, a tym, co mówiło się w wielu domach.


Książeczkę tę z przyjemnością przeczytają dorośli dziś rówieśnicy Mikołajka, a jeśli zdecydują się podsunąć ją swoim dzieciom - niezbędne będą komentarze historyczne i wyjaśnienia. Ale może to będzie dobra okazja, by przybliżyć nowemu pokoleniu troszkę historii i powspominać? A i historia samej książki jest ciekawa - wydana w drugim obiegu pod pseudonimami, została zilustrowana przez, wówczas dziesięcioletniego, syna autorki.

Mikołajek w szkole PRL jest kolejną książką, na którą zwróciłam uwagę dzięki Zacofanemu w Lekturze - „Gdyby Urban nosił turban…”.  Thx :)


Wyzwania: Gra w kolory, Grunt to okładka, #Wielkobukowe wyzwanie 2016.

Na zdjęcia ilustracje autorstwa Mikołaja Chylaka (Masław) z książki Mikołajek w szkole PRL, Maryna Miklaszewska, Wydawnictwo Tenten, Warszawa 1991; str, 22-23, str. 66, str. 82.

8 komentarzy:

  1. Ale polecam się na przyszłość :) Tylko w kwestii formalnej: mam wrażenie, że jednak polskie Mikołajki urodziły się w latach siedemdziesiątych, bo akcja rozgrywa się w stanie wojennym albo tuż po nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołajek mówi, że pamięta stan wojenny, chociaż chodził wówczas do przedszkola, czyli akcja książki to może być najwcześniej 1984. Ale masz oczywiście rację, że musiał urodzić się w siedemdziesiątych. Już poprawiłam.

      Usuń
    2. A co do czytania przez obecne pokolenie, to Starsza przeczytał, wyjaśnień nie zażądała i nawet nie wiem, czy jej się podobało i ile zrozumiała z kontekstu historycznego.

      Usuń
    3. Podpytaj :)
      Moim nie podsuwałam, chwilowo faza na Mikołajka im przeszła.

      Usuń
    4. Pewnie już nic nie pamięta, dawno czytała.

      Usuń
  2. Świetny temat! :D Uwielbiam "Mikołajka" i chętnie przeczytam tą książkę
    PS. Zapraszam Cię na mojego nowego bloga. Przeniosłam się ze spetana-przez-ksiazki na manufaktura-wyobrazni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować. Ja nie wiedziałam o tej książce.
      Dziękuję za zaproszenie!

      Usuń
  3. W tej tematyce, jeżeli chcielibyśmy ją przybliżyć naszym dzieciom i to podanej w sposób, który powinny bez problemu zaakceptować, polecam genialne komiksy Marzeny Sowy z rysunkami Sylvain Savoia - opowieść o Polsce lat 80-tych widzianej oczami dziewczynki:
    Marzi 1 - Dzieci i ryby głosu nie mają
    Marzi 2 - Hałasy dużych miast
    Marzi 3 - Nie ma wolności bez solidarności.
    Niestety są trudne do dostania, nakład wyczerpany...
    Mi jak na razie udało się dostać tylko część 2, pozostałe chodzą w astronomicznych cenach...
    Polecam i dla dzieci (myślę, że dla około 10-latków) i dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń