czwartek, 28 lutego 2013

Władca Barcelony

źródło www.wydawnictwoalbatros.com
Barcelona, rok 1052. Wychowany w skrajnej nędzy Marti Barbany ma 19 lat, gdy trafia do pysznego i dumnego miasta. Oszołomiony możliwościami, jakie niesie ze sobą życie w metropolii, zrobi wszystko, aby stać się pełnoprawnym obywatelem, zasłużyć na miłość dziewczyny z bogatego rodu i odmienić swój los.
Jego historia splata się z dziejami hrabiego Ramóna Berenguera I, darzącego występną miłością Almodis z Marchii, hrabinę Tuluzy, który wciąga miasto w niebezpieczny konflikt.



Dawno, dawno temu jednym tchem przeczytałam Filary ziemi Kena Foletta, nie tak dawno temu równie łapczywie Katedrę w Barcelonie Ildefonsa Falconesa. Książka Chufo Llorensa jest porównywana do wymienionych tytułów, Od pewnego czasu miałam ją więc w planach. Wybór literatury hiszpańskiej w lutym w wyzwaniu Kasi J. sprawił, że wreszcie sięgnęłam po tę powieść.

Głównym bohaterem jest Marti Barbany - jedyny syn Emmy de Montgri i Guillema Barbany de Gorb, najemnego żołnierza w służbie Berenguerów. Prawie nie pamięta ojca, który zginął, gdy Marti miał niecałe cztery lata. Wychowany na wsi przez matkę, codziennie widział jej cieżką pracę i łzy, cenę jaką zapłaciła za związanie się z mężczyzną, który nie został zaakceptowany przez jej rodzinę.
Po ukończeniu 18 lat Marti otrzymuje od matki sygnet ojca i wyrusza do Barcelony zaopatrzony w glejt, który ma okazać wpływowemu archidiakonowi Llobet. Ku zdziwieniu służby ten nikomu nieznany młody człowiek zostaje niemal natychmiast przyjęty przez Eudalda Llobet. Okazuje się, że duchowny jest dawnym towarzyszem broni ojca Martiego i w dodatku zawdzięcza mu swoje życie. Marti, żywiący do ojca ogromny żal za opuszczenie jego i matki, po przeczytaniu listu napisanego piętnaście lat wcześniej, musi zweryfikować swoją ocenę. Oszołomiony  otrzymuje też spadek, który umożliwia mu pozostanie w Barcelonie, zakup domu i służby, rozpoczęcie handlu. Na targu niewolników zauważa tajemniczą kobietę w lektyce - to będzie początek wielkiej miłości naszego bohatera.
Równolegle poznajemy historię Almodis z Marchi i Ramona Berenguera I, hrabiego Barcelony, którzy są postaciami historycznymi. Intrygi dworskie, walka o władzę, konflikt z hrabiną Ermesenda, babką Ramona Berenguera, ekskomunika, ale też wielka miłość, dla której gotowi są zaryzykować wszystko.

Autor zręcznie żongluje faktami i fikcją. Marti Barbany nie jest jedynie wytworem wyobraźni autora - jego historycznym pierwowzorem był Ricard Guillem. Chufo Llorens zaznacza jednak, że Władca Barcelony jest przede wszystkim powieścią, której lektura ma sprawić przyjemność czytelnikom i obudzić w nich zainteresowanie historią. I to założenie udało się mu spełnić w 100%. Książka jest pełna przygód i wielu postaci, pomimo ponad 700 stron czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Z łatwością potrafię sobie też wyobrazić ekranizację tej powieści. Określenie, że jest ona "utrzymana w duchu Katedry w Barcelonie" to wg mnie jednak pewna przesada.  Katedry naprawdę nie byłam w stanie odłożyć, lektura Władcy, bez zarwanych nocy, uatrakcyjniła mi około 7 dni lutego.

Książkę Władca Barcelony zdjęłam Z półki myśląc o wyzwaniu Book-Trotter. W trakcie lektury okazało się, że mnóstwo w niej listów (Pod hasłem) i że powieść ta porusza wątek niewolnictwa (Trójka e-pik).


3 komentarze: