Poznajcie Piotra Rosiaka. Piotrek ma 12 lat i w zasadzie wszyscy mówią na niego Prosiak. Niezupełnie jest z tego zadowolony, ale co zrobić? Przezwisko tak już do niego przylgnęło, że nawet nauczyciele zwracają się do niego w ten sposób.
Prosiak ma Mamę, Babcię, starszą siostrę Zośkę i małego brata, który jest różowy, głośny i śmierdzący. [2]
A Tata? W sumie nikt nie wie, gdzie jest Tata, który w pewnym momencie przestał być weekendowym tatą i stał się tatą nieobecnym.
Na początku Prosiakowi było z tego powodu smutno, ale teraz jest już lepiej. Ale nie jest prawdą, że w ogóle nie myśli o ojcu (choć tak twierdzi).
Jedną z rzeczy, które przypominają Piotrkowi o tacie jest plastikowa, brązowa psia kupa. A skojarzenie to wynika z tego, że to właśnie tata kupił ją Prosiakowi w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. I ta właśnie Kupa stanie się źródłem kłopotów, w które wpakuje się chłopiec. Nie da się bowiem ukryć, że Prosiak jest mistrzem wpadania w tarapaty.
źródło |
źródło |
A. Bez majtek nie będę mógł się skupić na lekcji.
B. Będzie mi się ocierało wiadomo co.
C. Przy moim szczęściu pękną mi spodnie i będę świecił gołym tyłkiem. [3]
Prosiak wykazuje się kreatywnością i pożycza majtki siostry - jaskraworóżowe, z falbanką i wyszytym srebrnymi nićmi napisem DAJĘ CZADU. Jednak nie powinno to stanowić większego problemu, bo przecież nikt tych gatek na nim nie zobaczy. Niestety Prosiak zapomniał o drobnym szczególe - w planie tego dnia była lekcja wychowania fizycznego...
Wydawałoby się, że założenie w ustronnym miejscu spodenek na czadowe majtki nie powinno być wielkim problemem. Tak wam się tylko wydaje, nie przy pechu Prosiaka!
Tak zupełnie na marginesie wspomnę, że w P.Rosiaku i czadowych majtkach pojawia się na moment Johnny Depp :)
źródło |
Pewnie mało kto by przypuszczał, że P.Rosiak i zabójczy bąk to opowieść o miłości - tej nastoletniej, pełnej uniesień i pierwszych wierszy. Wybranką Piotrka zostaje Anka, która cały czas żuje gumę i chodzi na matematykę z piątoklasistami.
Anka nie radzi sobie z tabliczka mnożenia, ale moje serce błyskawicznie rozłożyła na czynniki pierwsze.
Nie umie dodawać, ale podniosła do potęgi miłość, którą do niej czułem. [4]
Przez pewien czas było pięknie, ale niestety urok Prosiaka nie mógł przeważyć jego pecha, problemów trawiennych i zdenerwowania, w jakie dziewczyna (kobieta ;), może wprawić brzydszą płeć.
Często nie wiedziałem, co robić, bo dziewczyny nie mówią, co naprawdę myślą. Trzeba zgadywać.A efekty zdenerwowania P.Rosiaka okazały się bardzo, hmm.. wybuchowe...
Na przykład:
- Chcesz obejrzeć mecz?
znaczy:
- Za Chiny nie chcę oglądać meczu.
i
- Dobrze mi w tym?
znaczy:
- Powiedz, że mi w tym dobrze!
Niełatwo zawsze trafić na właściwą odpowiedź, więc się denerwowałem. [5]
Serią o P.Rosiaku zostałam naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona. Oczekiwałam wyłącznie rozrywkowej historii, na poziomie niektórych seriali amerykańskich dla nastolatków. Książek, które zaciekawią na chwilę odporne na uroki czytania egzemplarze dziesięciolatków. Owszem tę rolę też spełniają, ale jestem pod ogromnym wrażeniem jak autorka ukazała reakcje mamy i pozostałych członków rodziny bohatera na jego wyczyny.
Oprócz uroku P.Rosiaka, jego ogromnego talentu do wpadania w kłopoty, które prowadzą do przezabawnych sytuacji, bazujących na typowo chłopięcym humorze (wiecie o co chodzi - jak w tym angielskim, dziewiętnastowiecznym wierszyku - What are little boys made of? Snips and snails, And puppy-dogs' tails), Barbara Catchpole pokazała, jak borykająca się z wieloma trudnościami mama potrafi być wsparciem dla swojego niesfornego syna. Niejednokrotnie na niego nawrzeszczy (na pewno nie jest podręcznikowym ideałem ;), ale kiedy trzeba, jest dla niego niewzruszonym oparciem. Zachwyciła mnie scena, gdy matki, zawiadomione o zniknięciu Prosiaka i Leona, zjawiają się w szkole i znajdują chłopców w zbiorniku na śmieci.
Pani Kanowicz powiedziała mojej matce, że mam Zły Wpływ na jej syna, a moja matka się zgodziła.Podobnie, przy nieuniknionej katastrofie w Zabójczym Bąku, zarówno mama, jak i starsza siostra, babcia, a nawet burmistrz, potrafią wykazać się empatią i zrozumieniem.
Ale potem powiedziała:
- Ten pani Leon powinien mieć własne zdanie.
Pomyślałem, że zaraz się pokłócą, ale nie, pani Kanowicz przytaknęła:
- Ma pani rację. Jest za miękki. [6]
Autorka, która stoi za tymi książeczkami, to niezwykła osoba. Barbara Catchpole sama ma trzech synów i wnuka, a książki dla młodego odbiorcy pisze z założeniem, by będąc zabawnymi, były jednocześnie zakorzenione w realnym świecie. Opisuje świat dobrze sobie znany, przepracowała bowiem z dziećmi i młodzieżą ponad 30 lat, zarówno w szkole, jak udzielając się w wielu organizacjach charytatywnych, związanych głównie z pracą dla dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych.
Na uznanie zasługuje też kreatywne tłumaczenie Patryka Gołębiowskiego, który dodał polski rys niektórym sytuacjom, czy powiedzonkom, sprawiając, że humor książek jest równie czytelny dla polskiego odbiorcy, jak był dla brytyjskiego, na przykład groźba mamy, że sprzeda syna na Allegro, zamiast, jak sądzę, na Ebay'u. Zwykle wolę pozostawienie oryginalnych realiów, ale biorąc pod uwagę charakter książki i jej docelowego odbiorcę, myślę, że tego typu zmiany, były bardzo dobrym posunięciem.
Wyzwania: Gra w kolory, Odnajdź w sobie dziecko, Pod hasłem.
[1] Barbara Catchpole, P.Rosiak i kupa śmiechu, Zielona Sowa, Warszawa 2013, e-book MOBI 1%
[2] j.w. 17%
[3] Barbara Catchpole, P.Rosiak i czadowe majtki, Zielona Sowa, Warszawa 2013, e-book MOBI 44%
[4] Barbara Catchpole, P.Rosiak i zabójczy bąk, Zielona Sowa, Warszawa 2013, e-book MOBI 30%
[5] j.w. 48%
[6] Barbara Catchpole, P.Rosiak i kupa śmiechu, Zielona Sowa, Warszawa 2013, e-book MOBI 79%
Myślę, że książka byłaby idealnym prezentem dla mojej córki, wprawdzie ma dopiero 6 lat, ale lubi gdy czytam jej takie zwariowane przygody. Na półce mamy podobną serię o Kubie i hitem stały się ilustracje, które mogłaby oglądać godzinami ;)
OdpowiedzUsuń6 lat ma się tylko przez chwilę, najwyżej P.Rosiak poczeka. ;)
UsuńCzytałam akurat wszystkie części, które wymieniłaś i świetnie się bawiłam. Chyba nawet bardziej lubię Prosiaka niż Cwaniaczka (choć ten był pierwszy).
OdpowiedzUsuńMój syn Cwaniaczka nie trawi, a P.Rosiaka polubił i miał dużo radości z czytania. Coś w tym musi być!
UsuńU mnie uczniowie lubią obie serie. Do tego jeszcze "Zapiski Luzaka" i "Radek Szkaradek".
UsuńPóki co popularność takiej literatury dla dzieci nie słabnie.
O, o Radku - Szkaradku nie słyszałam. :)
UsuńAnetko, powiem Ci, że to drugie dno, o którym pisałaś u mnie w komentarzu to myślałam, że tylko ja widzę i po prostu na siłę się go doszukiwałam z racji zawodu.
UsuńNawet się popłakałam jak przeczytałam jak rodzina wsparła P.Rosiaka po incydencie z bąkiem (zresztą miło, że burmistrz zrobił to samo). Uderzyło mnie to, że mimo, że rodzina nie jest tak zwana "modelowa" (choć w dzisiejszych czasach już chyba nie ma czegoś takiego jak rodzina modelowa, bo społecznie się to bardzo zmieniło) to nawet siostra wsparła brata. Już wcześniej byłam oczarowana serią, teraz tylko utwierdziłam się w swoim przekonaniu.
Ale wygląda zabójczo, ta seria! Rozejrzę się. I dzięki za podpowiedź, jak oznaczać cytaty z ebooków, w %, no tak :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to właściwa metoda, ale coś chciałam napisać. :) Polecam się, ;)
Usuń