źródło |
Amelia i jej młodszy brat Albert od niedawna mieszkają w nowym domu. Sześciopiętrowy budynek jest dość nietypowy, gdyż przy odrobinie wyobraźni można w nim zobaczyć średniowieczny zamek z kwadratowym dziedzińcem. Na dziedzińcu podwórku króluje rozłożysty dąb, którego gałęzie stanowią świetny punkt obserwacyjny i najwygodniejszą ławkę.
Wakacyjne dni płyną dzieciom dość leniwie, można by nawet powiedzieć, że nudnawo. Towarzystwa brakuje - w nowym bloku mało jest dzieci, a i te nieliczne, które tu mieszkają, powyjeżdżały na letni wypoczynek.
Niestety zobowiązania zawodowe rodziców Amelii oraz napięta sytuacja finansowa nie pozwoliły rodzinie na atrakcyjne plany wakacyjne. Nic dziwnego, że przybycie ciężarówki oznakowanej "Przeprowadzki", będzie bardzo mile widzianym urozmaiceniem codziennej monotonii, tym bardziej, że nowi lokatorzy to między innymi rówieśnik Amelii, który od razu wpadnie jej w oko, oraz jego sześcioletnia siostra. Niestety wyobrażone przez dziewczynkę wytworne przywitanie pójdzie zupełnie nie tak, gdy słowa wyfruną z jej ust, wyprzedzając myśli. Na szczęście zawsze może być jeszcze druga, albo nawet i trzecia szansa na zrobienie dobrego wrażenia. Przy ulicy Dębowej zaczynają się bowiem dziać dziwne rzeczy. Na podwórku pojawia się zielony smok, kolonia mrówek szuka nowego domu, mieszkańców śledzi tajemniczy dron, a co najbardziej niepokojące, po budynku przechadzają się duchy! I to bardzo XXI wieczne! Żadne tam zjawy w białych prześcieradłach. Wyglądają zupełnie jak znani dzieciom sąsiedzi, a godzina, o której się ukazują też jest nietypowa. Obydwa rodzeństwa jednoczą siły, by wyjaśnić te zagadki.
Uzdolniona plastycznie Amelia, jej super inteligentny brat Albert, rezolutny Kuba i moja ulubienica - złośliwa bestyjka o imieniu Milena, zwana przez wszystkich Mi, przekonają się, że przeprowadzka będzie początkiem wspaniałej przygody i przyjaźni, zaś czytelnik ma możliwość poznać dwa nieco różne oblicza tej przygody. Amelia i Kuba to historia opowiedziana przede wszystkim z punktu widzenia Amelii, zaś Kuba i Amelia - to opowieść Kuby. W tej pierwszej poznajemy bliżej rodzinę Domeyków - tatę architekta i mamę redaktorkę, zaś w drugiej książce obserwujemy pierwsze dni państwa Rytel w nowym domu. Mama lekarka i tata - dyrektor kreatywny w agencji reklamowej, niekoniecznie poradzą sobie śpiewająco z praktyczną stroną przeprowadzki. Gwarantuję, że humoru nie zabraknie.
źródło |
Sąsiedzi obu rodzin to również bardzo ciekawa galeria postaci, pozwalająca zilustrować przeróżne problemy i mechanizmy działające w społeczeństwie.
Opowiedzenie tych samych wydarzeń z dwóch różnych punktów widzenia świetnie uzupełnia całą historię, wyjaśnia niejasności, tłumaczy motywację postaci, ale przede wszystkim pokazuje jak dwie osoby mogą zupełnie inaczej patrzeć na świat. Pozwala lepiej zrozumieć dziewczynom chłopaków, chłopakom - dziewczyny. Może być punktem wyjścia to rozmów o różnicach między nami wszystkimi i o tym, jak ta sama sytuacja może być zinterpretowana przez różne osoby.
Każde z dzieci ma wyraźnie zarysowany charakter (bądź charakterek ;-) i zainteresowania. Z przyjemnością śledziłam ich pomysły, przemyślenia i plany. Podobnie jak w serii Felix, Net i Nika Rafał Kosik zaprosił do swojej książki myślące i bardzo sympatyczne dzieciaki, które mają duże szanse na zaprzyjaźnienie się z młodszym rodzeństwem fanów FNiN.
Dzisiaj premiera kolejnej części przygód Amelii i Kuby - Nowa szkoła. Tym razem jednak zarówno historia Amelii, jak i Kuby zostały wydane w jednym tomie i myślę, że to dobra decyzja. Z pewnością większość czytelników, którzy poznali jedną z wersji Godziny duchów chcieli poznać relację drugiego z bohaterów i zdecydowali się, prędzej lub później, na zdobycie brakującego tomu. Druga opowieść jest najciekawsza w tych rozdziałach, których nie znamy z przeczytanej wcześniej książki. Sceny w których biorą udział i Amelia, i Kuba, czy też te, które mają miejsce bez nich, są w obu wersjach swoim odbiciem i dlatego przy drugim czytaniu mogą trochę nużyć. Według mnie, jeśli ktoś ma obydwie książki, najfajniej czyta się je na przemian, rozdział, po rozdziale. Przeczytanie w całości jednej, a później dopiero drugiej, może już nie być tak wciągające. Umieszczenie obu wersji w jednej książce umożliwi niemal jednoczesne poznawanie punktu widzenia obydwojga dzieci. I to naprawdę świetny pomysł!
źródło |
Wyzwania: Odnajdź w sobie dziecko, Gra w kolory, Zielono mi.
Świetny pomysł na książkę.
OdpowiedzUsuńNie mam tu na myśli samej fabuły (choć i ta wydaje się być ciekawa), a sposób na przestawienie historii z dwóch różnych punktów widzenia.
Co prawda spotkałam się z czymś takim już dwa razy (raz też w przypadku rodzeństwa, a drugi raz chodziło o zakochanych), ale takie rozwiązanie bardzo mi się spodobało i na pewno mi się nie znudzi.
Pomysł rzeczywiście nie jest zupełnie nowy, ale wciąż mało eksploatowany.
Usuń