sobota, 26 grudnia 2015

Przygody Rudobrodego Dżila, farmera z Ham

Sława nakłada na człowieka ciężkie obowiązki i naraża na wielkie kłopoty. [1]

Przekonuje się o tym rudobrody farmer o imieniu Dżil (Giles), który, bardziej przez przypadek niż w wyniku odwagi, przepędza z okolic swej wioski bezmyślnego olbrzyma. Wkrótce okazuje się, że opowieść o jego czynach, wędrując z ust do ust, rosła i pęczniała, a on sam stał się Osobistością, o której w końcu usłyszał sam król.

Wiadomo, że gdy na zwykłego człowieka zwrócą się oczy władcy, choć początkowo dostąpi on zaszczytów, to w rezultacie końcowym, należy spodziewać się raczej kłopotów, niż zysków. I tak dzieje się i tym razem.

Dżil otrzymuje wprawdzie od króla wrażające pochwałę pismo (napisane czerwonym atramentem na białym pergaminie) oraz cenny miecz, który z dumą wiesza nad kominkiem, ale gdy w królestwie pojawia się smok, zadowolonemu z siebie farmerowi rzednie mina. Któż bowiem powinien przepędzić potwora, jak nie Bohater? Na szczęście, otrzymany od króla miecz, okazuje się być słynnym, opiewanym w legendach pogromcą smoków: Gryzi-ogonem. Czy jednak w rękach prostego rolnika nawet tak znany oręż nie okaże się bezużyteczny? W dodatku smok okazuje się bardzo chytrą i cwaną bestią, która wcale nie zamierza łatwo oddać ani swego ogona, ani tym bardziej łba, zaś król postanawia załatać dziury budżetowe skarbca smoczym złotem...

Olbrzym, od którego zaczęła się cała awantura [2]
Historię o Rudobrodym Dżilu Tolkien przedstawia jako tłumaczony przez siebie stary rękopis i świetnie bawi czytelnika swoistym pastiszem pieśni rycerskich. Opowieść skrzy się humorem, zaś ilustracje Pauline Baynes podkreślają pseudo-średniowieczny charakter utworu.

Nie dla takich jak ja rycerskie ostrogi. Jestem chłopem i tym się szczycę; prostym, uczciwym człowiekiem, a na dworze, jak powiadają, uczciwym ludziom wcale się nie szczęści. (...)
- Że z ciebie człowiek prosty, to pewne, a że uczciwy... możliwe. (...) Ale czy koniecznie trzeba udawać się na dwór i przyjmować rycerskie ostrogi, żeby ubić smoka? [3]

[4]

Druga część książki to baśń o wiosce Podlesie Większe, słynącej ze świetnych rzemieślników i wykwintnej kuchni. Często wyprawiano tam uczty, a jedzenie było zawsze tłuste i obfite. Raz na 24 lata organizowano ucztę wyjątkową - Biesiadę grzecznych dzieci, na którą zapraszano tylko 24 gości, zaś Kuchmistrz przygotowywał Wielki Tort, dzieło niezwykłe i decydujące o renomie kucharza.

W tej właśnie wiosce, pełnej ludzi bardzo praktycznych i twardo stąpających po ziemi, uczniem Kuchmistrza został pewien niezwykły chłopiec, którego Mistrz przyprowadził ze sobą po kilkumiesięcznej wędrówce. Nikt nie wiedział kim był terminator, ale z pewnością był bardzo utalentowany. Wielki Tort, który przygotował kilka lat później młody człowiek zawierał sekretny składnik, który odmienił życie syna kowala, stając się dla niego przepustką do Krainy Czarów.

Opowiadanie Kowal z Podlesia Większego zostało po raz pierwszy opublikowane w bożonarodzeniowym wydaniu magazynu Redbook 23 listopada 1967 w Nowym Jorku. [5] Ukazuje jak sztuka i wyobraźnia ubogacają codzienność i nas samych, choć mogą wydawać się zbyteczne. Znamienna jest tu postać solidnego, jednak całkowicie pozbawionego wyobraźni Kuchmistrza - Kołka. Nawet po spotkaniu oko w oko z Królem Elfów nie jest on w stanie uwierzyć w istnienie czarów.



[1] J.R.R. Tolkien Rudy Dżil i jego pies. Kowal z Podlesia Większego, Iskry, Warszawa 1980, str. 31
[2] jw. il. Pauline Diana Baynes, str. 11
[3] jw. str. 30
[4] jw. str. 20

1 komentarz:

  1. Zupełnie nie moja bajka, wolę teksty dla dzieci pisane bardziej przystępnym językiem.
    Niestety z roku na rok widzę, że dzieciom coraz trudniej skupić uwagę na czytanym tekście - mówię tu o grupie dzieci, bo jak się czyta własnemu dziecku do poduszki to oczywiście jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń