niedziela, 14 kwietnia 2013

Wielkomilud czyli Bardzo Fajny Olbrzym

Zamarła.
Coś nadchodziło po przeciwnej stronie.
Coś czarnego...
Coś wielkiego i czarnego...
Coś bardzo wielkiego, bardzo czarnego i bardzo chudego
. (str.9)
Początek jak w rasowym horrorze. Dziewczynka w domu dziecka, ciemna noc i tajemnicza postać. Całe szczęście, że pierwszych rozdziałów tej książki nie czytałam z synkiem przed snem.
Ostrzeżenie - historia Sophie porwanej przez olbrzyma nie jest dla nadwrażliwych dzieci!
Po groźnym początku, przychodzi na szczęście czas na sporo śmiechu. Olbrzym okazuje się Bardzo Fajnym Olbrzymem (Big Friendly Giant), a przez okna sypialni dziecięcych za pomocą przedziwnej trąbki wdmuchuje sny. W dodatku wysławia się w bardzo zabawny sposób - nigdy nie chodził do szkoły, zatem jego wypowiedzi nie raz powodują uśmiech na twarzy słuchającego dziecka. Wielkolud jest jednak bardzo samotny, bo inne olbrzymy nie są już takie miłe, w dodatku dwa razy większe od BFO, poniewierają nim i wyśmiewają go. Co jeszcze bardziej przerażające - głównym składnikiem diety olbrzymów są ludzie. Na szczęście porywacz Sophie nie zjada ludzinków i wprawdzie z obrzydzeniem, żywi się wyłącznie szczegórkami - nic innego do jedzenia w krainie olbrzymów nie ma.


Sophie zaprzyjaźnia się z olbrzymem, poznaje jego świat, fenomen niezwykłych uszu, ale nie może pogodzić się z faktem, że co noc, dziewięciu pozostałych olbrzymów wybiera się do jakiegoś kraju, tak jak my do restauracji i urządza sobie ucztę.
Zastanawia się też, jak to możliwe, że nikt nie zauważył znikania ludzi. BFO potrafi to jednak wytłumaczyć i tak jesteśmy świadkami rozmowy która zdecydowanie wykracza poza ramy typowej literatury dziecięcej, a nabiera dodatkowego znaczenia, gdy pamiętamy, że autor był pilotem RAF-u i służył w trakcie II wojny światowej :
Poza tym przecież ludzinki ciągle znikają także bez olbrzymów. Zabijają jedne drugich szybciej niż olbrzymy.
- Ale przecież się nie zjadają! - zawołała dziewczynka.
- Także olbrzymy się nie zjadają. Ludzinki są jedyne, które zabijają takich samych jak one. (...)
Nie ma dnia, żeby nie strzelali do siebie albo nie zrzucali sobie na głowy bomb z lotosamów. Jedne ludzinki zabijają drugie ludzinki. (...)
- Tak czy siak to obrzydliwe, że ci wstrętni olbrzymi wyprawiają się każdego wieczoru, żeby łapać ludzi i ich pożerać, podczas gdy ludzie im nie wyrządzili żadnej krzywdy.
- To samo każdego dnia powtarza każda świnka i każda prosiaczka (...) Ludzinki chapają się takich reguł, jakie im wygodne (...) To i olbrzymy rają swoje reguły, które ludzinkom mogą się nie podobać. Każdy robi, jak jemu wygodnie. (str. 76-78)


Sophie udaje się jednak przekonać BFO, że powinni zakończyć ludożercze praktyki olbrzymów i opracowują PLAN, którego wdrożenie będzie wymagało odwagi i szczęścia. Czy im się udało? Trzeba koniecznie przeczytać! :)

Książka z przesympatycznymi głównymi bohaterami, doskonale zilustrowanymi przez Quentina Blake'a. Pełna ciepła, ale i czarnego humoru, jak i pewnej dozy złośliwości (dowódcy wojsk!). Określenia ludzinek i groźba szczegórka na obiad zagościły u nas w domu na dobre.
Chętnie przeczytałabym też pierwsze polskie wydanie tej książki pod tytułem "Wielkomilud" w tłumaczeniu M. Kłobukowskiego. Imię Wielkomilud bardzo pasuje do tego bohatera, choć BFO jest wierniejsze oryginałowi.

Zdjęcia z książki "BFO" Roald Dahl, il. Quentin Blake, tłum. Jerzy Łoziński, wyd. Zysk i ska, 2003.

Wyzwanie: Trójka e-pik motyw kulinarny ;)

2 komentarze:

  1. Podoba mi się ten wątek kulinarny! Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! W ogóle nie brałam pod uwagę tej książki do Twojego wyzwania, dopiero jak o niej napisałam przyszło mi to do głowy. :) W książce jest jeszcze szczegółowy opis śniadania jakim Sophie i BFO zostali podjęci u królowej. :)

      Usuń