Zapewne dla wielu pomysł, by spędzić piątkowy wieczór na kilkugodzinnej podróży, po to, by następnego dnia kolejne kilka godzin poświęcić na wędrowanie pomiędzy stoiskami z książkami brzmi dziwnie - to jednak myślę, że znajdą się też tacy, którzy to zrozumieją. Targi w Warszawie były też okazją do "babskiego" weekendu - ja, moja córka, siostra i siostrzenica.
Sobotni poranek w Warszawie powitał nas pięknym słońcem, a na Stadion Narodowy dotarłyśmy parę minut po dziesiątej. Wtedy było jeszcze luźno, ale z każdą chwilą ludzi przybywało.
Płyta stadionu tuż po 10 jeszcze pustawa. |
Na stoisku Empiku też dużo miejsca (jeszcze) |
Pierwsze autografy i pierwsze spotkania - o 11:00 Zygmunt Miłoszewski.
Autor opowiadał o wrażeniach z planu filmowego "Ziarna prawdy", podtrzymał swoją deklarację, że trzeci Szacki będzie ostatnim. Zdradził również, że motywem przewodnim tej książki, planowanej na jesień bieżącego roku, będzie problem przemocy domowej. Z ciekawostek - początkowo autor planował uśmiercić wszystkich głównych bohaterów "Bezcennego" (czyżby wpływ G.R.R Martina?), ale żona wybiła mu ten pomysł z głowy.
I kolejne spotkania, autografy i przesympatyczne rozmowy. Na zdjęciach tylko część autorów, z którymi udało się zamienić kilka słów. Plany dotyczące podpisania książek wykonałyśmy niemal w 100% - niestety nie dojechała niemiecka autorka kryminałów Charlotte Link. Oprócz "Ciernistej róży" mamy "popisane" przez autorów wszystkie przydźwigane książki (nie da się ukryć, że nosiłyśmy drewno do lasu ;-), między innymi: "Darowane kreski" Joanny Papuzińskiej, "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza, czy "Prawo panny Murphy" Rhys Bowen.
Oczywiście bez nowych nabytków też się nie obeszło, ale głównie były to książki dla dzieci, np. "Wędrówki Tappiego po Mruczących Górach" Marcina Mortki, "Szkoła kotów" Kim Jin-kyung oraz książki zaplanowane jako prezenty - "Dymna" Elżbiety Baniewicz, "Wszystko zależy od przyimka" Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim.
Wśród gości Targów nie brakowało postaci znanych młodszym czytelnikom - można było spotkać na przykład Koziołka Matołka, Cecylkę Knedelek, czy Zieloną Sowę. Starsi mogli zrobić sobie fotkę z panami strzegącymi wejścia do Metra 2033.
Panna Kreseczka i Pan Motorek wyskoczyli z książek |
Ogromną zaletą było zagospodarowanie, głównie z myślą o dzieciach, płyty stadionu. Dorośli równie chętnie korzystali z leżaków czy wielgachnych poduch. Krzesełek na trybunach też nie brakowało.
Małolaty mogły wziąć udział w wielkim kolorowaniu zorganizowanym przez Wydawnictwo Zielona Sowa, bijąc Rekord Guinnessa. Można było posłuchać bajek czytanych przez aktorów,
Jacek Braciak czyta "Słowika" Andersena |
Zdecydowanie dało się odczuć, że dzieci są ważnymi uczestnikami tych targów.
Nie tylko z pisarzami przeprowadzano wywiady :) |
Najdłuższe kolejki formowały się tradycyjnie do bardzo znanych autorów i celebrytów.
Do sobotnich rekordzistów należeli między innymi profesor Władysław Bartoszewski, Martyna Wojciechowska, Beata Pawlikowska, Marek Niedźwiecki, Katarzyna Grochola i Rafał Kosik.
Nie liczyłam, ile razy okrążyłyśmy stadion, ale na pewno nie obejrzałyśmy wszystkiego. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko spotkań z Martą Kisiel (odbyło się w piątek) i Magdaleną Witkiewicz (niedziela), ale nie można mieć wszystkiego. Może uda się w Krakowie?
Wygląda na to, że byłyśmy jednocześnie na spotkaniu z Zygmuntem Miłoszewskim :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się jakoś wcześniej na zgadałyśmy... :(
UsuńW przyszłym roku to naprawimy, ok? :D
UsuńKoniecznie :)
UsuńMimo wszystko ja nie byłabym gotowa do aż takiego poświęcenia! Choć z drugiej strony, moje dzieci z pewnością silnie pobudziłaby wizja możliwości popląsania po murawie Stadionu Narodowego!:)
OdpowiedzUsuńWiem jednak na pewno jedno: w takich miejscach wydaje się na książki stanowczo zbyt dużo pieniędzy, więc lepiej trzymać się od nich z daleka!
Dla mnie dodatkową motywacją było pobycie przez 2 dni bez Młodszych ;)
UsuńNa pewno pokus na targach mnóstwo - ale mnie hamowała świadomość, że trzeba będzie to wszystko przywieźć jeszcze do domu, a walizka wypełniona książkami do przyjemności nie należy...
Oj, Ty niedobra.... byłaś i mnie do walizki nie wzięłaś :P Ja mam aktualnie akcję szpital ,dlatego tym bardziej zazdroszczę
OdpowiedzUsuńP.S. Najlepszego pani mamusiu ( szczerze mimo że spóźnione:)
Gdybym jechała przez Kraków, to bym wzięła!. ;) Ta "akcja" to Ty czy Mała? Szybkiego powrotu do domku!
UsuńPS. Tobie też!! :)
:)
UsuńMała - podpięliśmy pompę insulinową... Ale już w domku dziś. To taki krótki pobycik - 5 dni
Lubię takie imprezy :)
OdpowiedzUsuńJa też! :)))
Usuń