środa, 29 stycznia 2014

Babcia Rabuś

źródło
Ben ma jedenaście lat i bardzo nie lubi piątkowych wieczorów. A wszystko dlatego, że od kiedy pamięta te wieczory oznaczają pobyt u Babci. Pobyt, który zawsze, ale to zawsze wygląda tak samo. Kapuściane potrawy, których Ben nie znosi (ale Babcia nie wiedzieć czemu uważa, że są jego ulubionymi), zepsuty telewizor, gra w scrabble, wczesne kładzenie się spać, i te pytania:
- Co w szkole? (..)
- Nuda - mruknął Ben. Dorośli zawsze pytali o szkołę, mimo, że dla dzieci to absolutnie znienawidzony temat. Wiadomo, że kiedy chodzisz DO szkoły, to nie masz ochoty o niej gadać.
Ben marzy, by wreszcie dorosnąć. Jeszcze tylko kilka lat i nie będzie musiał więcej zostawać u swojej nudnej i starej babci.
Pewnego sobotniego ranka, w trakcie śniadania, Ben ma ogromna ochotę na czekoladowe ciastko, których zapas Babcia trzyma na najwyższej z kuchennych półek. Po kryjomu zagląda do puszki i ku swemu zdumieniu znajduje kolekcję biżuterii i drogich kamieni. Czyżby Babcia nie była wcale taką zwyczajną i nudną staruszką??

To odkrycie zaowocuje nawiązanym na nowo porozumieniem z Babcią i największą przygodą w życiu chłopca, w której niebagatelną rolę odegrają nietypowe zainteresowania Bena (hydraulika) i brytyjskie Klejnoty Koronne.

Książka mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się raczej lekkiej, zabawnej przygodówki z babcią i wnuczkiem w roli głównej, tym czasem jest ona na pewno czymś więcej. Ukazuje problem braku czasu i zainteresowania ze strony młodego pokolenia osobom starszym, ale także ogromną potrzebę każdego dziecka - potrzebę akceptacji i zainteresowania ze strony rodziców. 
Babcia Rabuś z całą pewnością łamie też stereotyp kochanej babci gotującej pyszności dla wnuczków. Zupa kapuściana i ciasto z kapusty to zaprzeczenie tych wszystkich smaków kojarzących się z babciną kuchnia. Z drugiej jednak strony Ben jest dla niej najważniejszy na świecie i kocha go bezwarunkowo, a to chyba kwintesencja bycia babcią?

Babcia Rabuś jest też prztyczkiem, a raczej przytykiem skierowanym do dorosłych. Stosunek rodziców Bena do babci jest koszmarny. Bez skrupułów podrzucają jej co tydzień dziecko, nie znajdując czasu nawet na wyjście z auta i przywitanie się ze starsza panią. Sposób, w jaki wyraża się mama o babci, na pewno nie uczy chłopca szacunku dla starszych.
Jest satyrą na codzienne życie prowadzone przez brytyjską (ale nie tylko) working class ze szczególnym wyśmianiem fascynacji programami telewizyjnymi typu Taniec Najsławniejszych Sław.
Rodzice Bena są straszni. Egoistyczni, płytcy i leniwi. Chwilami miałam wrażenie, że są tacy, by czytające (słuchające) dziecko, które często uważa, że jego rodzice są beznadziejni, mogło sobie pomyśleć, że jednak nie ma tak najgorzej.
Szczerze mówiąc, nigdy się nigdzie całą rodziną nie wybrali. Gdy był młodszy, z podziwem słuchał opowieści kolegów podczas ich szkolnych prezentacji na temat rozlicznych przygód: wypadów nad morze, wycieczek muzealnych, a nawet wakacji na kontynencie. Gdy przychodziła kolej na jego wystąpienie, czuł kamień w żołądku. Za bardzo się wstydził przyznać, że jego wakacje sprowadzały się do jedzenia dań z mikrofalówki i oglądania telewizji, więc wymyślał historie o puszczaniu latawców, wspinaniu na drzewa i buszowaniu po zamczyskach.
Przykre, prawda? To właśnie w tych fragmentach najwyraźniej czułam ducha Roalda Dahla, autora niezapomnianej Matyldy, czy Charliego w Fabryce Czekolady.

Do tego wszystkiego, pod koniec historii, autor funduje czytelnikowi bardzo emocjonalny zwrot akcji i Babcia Rabuś staje się historią o odchodzeniu.

Mam problem z tą książką...
Tematyka szczytna i na czasie, pomysłowa w treści i formie. Bardzo dobrze, że zwraca uwagę małolatów, że starsi niekoniecznie muszą być nudni, że starość czeka wszystkich. Uczy szacunku. Jest napisana w formie atrakcyjnej dla rówieśników Bena. Zabawna, zaskakująca, wzruszająca. Ale... Czy koniecznie, by zaimponować dziecku, trzeba było zrobić z Babci - złodzieja? No dobra, niech będzie, lubię Arsena Lupin, Świętego. Babcia Rabuś też się obroni. To co mi przeszkadza najbardziej to przesada, przerysowanie i nie mam tu na myśli ilustracji Tony'ego Rossa, którego od lat uwielbiamy za Koszmarnego Karolka.


Tak, wiem, że przedstawione postacie są karykaturą i to w wielu aspektach bardzo udaną. Sceny z wścibskim sąsiadem, czy z policjantem są fantastyczne. Łatwo jednak w żartach i usiłowaniu bycia dowcipnym za wszelką cenę, przekroczyć cienką granicę dobrego smaku.
Przy każdym kroku spomiędzy jej obwisłych pośladków wydobywało się nieco powietrza. Brzmiało to jak kwakanie. Babcia albo nie zdawała sobie z tego sprawy, albo naprawdę dobrze udawała, że nie zdaje sobie z tego sprawy.
Może problemem jest to, że nie jestem fanką Little Britain, choć doceniam umiejętność śmiania się ze swoich przywar, czasem jednak trudno tu odróżnić śmiech od wyśmiewania.

Babcia Rabuś na pewno jest ciekawą propozycją dla starszych dzieci, te młodsze, zwykle bardziej związane z babciami i dziadkami nie zrozumieją raczej problemów Bena. Tych, już prawie nastoletnich może skłoni do innego spojrzenia na staruszków (w różnym znaczeniu tego słowa).
Z powodu ambiwalentnych uczuć towarzyszących mi przy lekturze, nie przetestowałam jeszcze Babci R. na własnych dzieciach i to jest dla mnie subiektywny dowód, że nazywanie Davida Walliamsa drugim Roaldem Dahlem jest przedwczesne. Przy książkach Dahla nigdy nie miałam nawet chwili wahania przed podsuwaniem ich potomkom.

Babcia Rabuś [David Walliams]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE



Wyzwania: Odnajdź w sobie dziecko, Pod hasłem i Z półki.

Fragmenty i ilustracja z ebooka "Babcia Rabuś" David Walliams, ilustracje Tony Ross, Wydawnictwo Mała Kurka

8 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem tej pozycji od momentu gdy zobaczyłam jak była polecana w jednym z programów TV. Chociaż teraz zaczynam się obawiać tego specyficznego poczucia humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno nietypowa książka dla dzieci. Może przeczytaj dostępne bezpłatne fragmenty ebooka?

      Usuń
  2. No tak, zajęcie Babci mocno kontrowersyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzmiankę o książce czytałam już nie raz, ale to Twoja recenzja zachęciła mnie by kupić książkę do szkoły.
    Jestem przekonana, że dzieciakom się spodoba.
    Książka może jest kontrowersyjna, ale jeśli jest to sposób by jej przesłanie dotarło do czytelnika to czemu nie?

    Podoba mi się to, że nawet pisząc recenzję książki dla dzieci jest ona precyzyjna i szczegółowa. Porównanie do innych autorów świadczy o tym, że naprawdę myślałaś o książce i jej treści.
    Cieszy mnie to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak Tobie się spodoba.
      Dziękuję za dobre słowo! :)

      Usuń