wtorek, 20 maja 2014

Cztery zbrodnie na cztery pory roku - testując Legimi

źródło
Każda pora roku przynosi nieoczywistą zbrodnię, za którą kryją się skryte w odległej przeszłości motywy lub… przypadek. Zło czaić się może zarówno w ekskluzywnym domu spokojnej starości, jak i w zapuszczonym ośrodku wczasowym.

Cztery zbrodnie na cztery pory roku są zbiorem kryminalnych opowiadań napisanych przez Zbrodnicze Siostrzyczki, czyli Martę Guzowską (laureatka Nagrody Wielkiego Kalibru za "Ofiarę Polikseny", autorka "Głowy Niobe") i Agnieszkę Krawczyk (autorka powieści obyczajowych i kryminałów, między innymi "Napisz na priv", "Morderstwo niedoskonałe", "Dziewczyna z aniołem").

Drzewo samobójców - opowiadanie Agnieszki Krawczyk, które najbardziej przypadło mi do gustu - rozpoczyna się niemal jak horror. W maju 1954 w trakcie tajemniczej zabawy i eksperymentów umiera jedno z pięciorga dzieci. Pozostali przysięgają dochować tajemnicy. Gdy sześćdziesiąt lat później w luksusowym Domu Seniora umiera na serce starszy pan, czytelnik nie ma wątpliwości, że ta śmierć jest w jakiś sposób powiązana z tamtym wydarzeniem. "Drzewo samobójców" ma jedną wadę - jest stanowczo za krótkie. Przyjemnością byłoby czytanie tej historii jako powieści z rozbudowanymi sylwetkami bohaterów i tajemnicami z przeszłości.

Kwestia czasu to oddający atmosferę gorącego lata monolog studentki, która dorabia jako sprzątaczka w biurowcu borykając się z molestowaniem przez chamskiego szefa.

To dlaczego nie rzuciłam tej roboty w cholerę? – zapytacie. To przecież nie jest jakaś super fucha, sprzątaczka na dwie zmiany, nawet w takim biurowcu pełnym mądrali w garniturach. A co wy myślicie,  że teraz tak łatwo o pracę? Wiem jak jest, trzy miesiące szukałam i to naprawdę cud, że mi się udało, z ogłoszenia przyszło tyle dziewczyn, że musiały czekać w holu. Więc jak już człowiek znajdzie jakąś przyzwoitą robotę, to się jej trzyma, nawet jeśli trafi na kretyna szefa. [1]
Ale wszystko jest kwestią czasu, zaś niebagatelną rolę w przyspieszeniu nieuniknionych zmian odegra regularnie "upiększana" przez gołębie rzeźba za 3 miliony dolarów.

Wyjazd integracyjny jesienią? Czemu nie, po sezonie, nie ma tłumów, a jeśli firma ma kłopoty finansowe, to zniżki są mile widziane. Pilotka, Anita Jaworska, dobrze zna kierownictwo fabryki wyrobów gumiennych i zdaje sobie sprawę, że to będzie bardzo męczący weekend. Mimo realistycznego nastawienia nie podejrzewa jednak, że pobyt w ośrodku, który czasy świetności ma już dawno za sobą, będzie się wiązał z koniecznością wezwania miejscowej policji, gdy jedna z uczestniczek wyjazdu zostanie znaleziona martwa.

Zimowy poranek - tym razem narratorem Marta Guzowska uczyniła Parasolnika z Sopotu, który przy porannym spacerze znajduje na ławce zamarzniętego kuracjusza - bursztynnika z Gdańska. Relacja z pierwszych rozmów policji ze świadkami pełna jest króciutkich, ale bardzo obrazowych charakterystyk lokalnych postaci. Słowami autorka maluje tak sugestywnie, że z ekranu czytnika niemal czujemy mroźne powietrze i widzimy mgiełki pary wydobywające się z ust postaci rozgrywającego się przed nami dramatu. "Zimowy poranek" jest jednocześnie hołdem złożonym Stanisławowi Lemowi i nawiązuje do kryminalnego utworu wielkiego Lwowiaka.

Opowiadania nie są moją ulubioną formą, ale od czasu do czasu sięgam po nie z przyjemnością. Te cztery mini-kryminały są niezłą próbką możliwości Zbrodniczych Siostrzyczek - interesujące postaci, zaskakujące zakończenia, bardzo lubiane przeze mnie nawiązania do innych utworów literackich - wspomniany wyżej "Katar" Stanisława Lema, czy "Morderstwo w Orient Ekspresie" Agathy Christie, a w przypadku monologów - świetnie uchwycone indywidualne cechy narratora.

Cztery zbrodnie na cztery pory roku, to książka wydana wyłącznie w wersji elektronicznej, przede wszystkim z myślą o osobach czytających ebooki w abonamencie. Ja do tej pory nie korzystałam z tej formy dostępu do książek, ale dzięki akcji Drzwi otwarte w Legimi spróbowałam, jak to działa.

Tygodniowy okres testowy Legimi oferowało już wcześniej, ale trzeba było podać dane karty kredytowej lub konto PayPal. Tym razem po raz pierwszy można wypróbować serwis bez tego warunku, a dodatkowo przeczytane książki można pobrać na własność. Drzwi Otwarte Legimi potrwają do 27 maja - warto skorzystać i zobaczyć jak nam pasuje abonamentowe czytanie.

Gdyby nie dłuuuga lista książek czekających na czytniku i jeszcze dłuższa patrzących z wyrzutem z półek rzeczywistych, pewnie zastanawiałabym się nad wykupieniem odpowiadającego mi pakietu. Podstawowym minusem tej usługi dla mnie jest przeznaczenie jej dla osób czytających ebooki na tabletach czy telefonach. "Czytaj w chmurze®" ma wiele zalet, ale z definicji konieczny jest dostęp do internetu, co wbrew pozorom nie zawsze działa. Oczywiście po pobraniu zakupionej książki na dane urządzenie można ją czytać offline, ale czytając w abonamencie internet musimy mieć. Ja czytam książki elektroniczne przede wszystkim na ukochanym Kindelku. E-ink jest fantastycznym wynalazkiem i komfort czytania jest dokładnie taki sam, a czasem może nawet większy niż w książkach papierowych. Czytanie na telefonie zdarza mi się dorywczo - w kolejce, czekając pod przymierzalnią na córkę ;-) czy w poczekalni, jeśli nie mam przy sobie czytnika. Na dłuższą metę jest jednak bardzo męczące. Dlatego na razie wiernie pozostanę przy Kindlu, choć Legimi jest na pewno bardzo interesująca inicjatywą i cały czas się rozwija, więc w przyszłości - kto wie? :)


[1] Cztery zbrodnie na cztery pory roku - Kwestia czasu, Marta Guzowska.

Wyzwania: Pod hasłem, W prezencie, Kapitan Żbik & Skandynawowie.

6 komentarzy:

  1. Prawie dałem się skusić, prawie ;-)
    Czytanie na telefonie to oczywisty wyraz desperacji, mówimy nie! Męczące, to mało powiedziane.Zresztą bycie online to odstraszający wymóg dla "czytacza czytnikowego"
    Z drugiej strony mam co czytać. Na dysku siedzi całe stado wściekłych ebooków czekających na swoją kolejkę, do obsługi Kindelka używam duetu calibre + kabelek. O papierowych nie wspominam, bo czekam, aż z półki zejdą i zaczną gryźć. Zresztą jestem na etapie "dokończyć co mam na czytniku, zamknąć Kindla z kabelkiem w jakiejś szufladzie" i zająć się tymi biedactwami z papieru. Równocześnie się nie da, bo jakoś ebooki się pierwsze wpychają. Wygodniej jest i tyle. Smak, odgłos i zapach papierowych (ta "świeża" farba drukarska, ten szelest kartek!?) nie są żadnym argumentem.
    Chociaż tym zbiorkiem poczułem się poszczuty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeplatam papierowe z ebookami, a czytanie na telefonie to naprawdę chwilowe przerywniki :) Na komputerze też nie lubię czytać książek.
      Do wykupienia abonamentu w Legimi nie namawiam, każdy musi sam ocenić, czy mu to pasuje, czy nie. Ale jeśli nie korzystałeś wcześniej z ich okresu próbnego - teraz można to zrobić, by na przykład przeczytać Cztery zbrodnie... :)))

      Usuń
    2. Okazało się, że koleżanka z pracy ma abonament w Legimi. Pożyczy mi swój tablet.
      Jak dobrze znać nowoczesnych ludzi :-D

      Usuń
    3. Znajomości się przydają ;) Miłej lektury, mam nadzieję, że Ci się spodobają te opowiadania.

      Usuń
  2. Opowiadania kuszą swa treścią, ale forma ich czytania już nie.
    Jak na razie czytam tylko książki papierowe, ewentualnie czasem e-booki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czytniku czyta się świetnie, ale na innych urządzeniach niestety nie...

      Usuń