środa, 3 lipca 2013

Agatha Raisin, kilka pogrzebów i wesele.

źródło: publio.pl
Agatha spędziła długie sześć miesięcy w Londynie, zmuszona do pracy w swojej dawnej branży. Zmuszona, bo choć nadal jest skuteczna, to działalność w branży PR przestała sprawiać jej przyjemność. W dodatku okazuje się, że nawet Roy, który ją do tego powrotu (nie bezinteresownie) namówił, unika kontaktu z dawną szefową, jak tylko może. Agatha z przyjemnością wraca do swojego domu w Carsely, gdzie czekają obrażone za porzucenie koty, sąsiadki i James Lacey. Okazuje się, że w trakcie pobytu Agathy w Londynie mieszkańcy zorganizowali klub piechurów, któremu przewodzi własnie pan Lacey. Londyński tryb życia nie sprzyjał utrzymaniu dobrej figury, zatem Agatha z entuzjazmem postanawia dołączyć do niedzielnych spacerów, choć za pewne dbałość o formę nie jest tu jedyną przyczyną ;)
Tymczasem inna grupa zapalonych piechurów z pobliskiego Dembley zaczyna mieć dość swojej przywódczyni, która niezłomnie walczy o przestrzeganie prawa do przemieszczanie się po terenie prywatnym. Dawne spacery dla przyjemności stały się pod dowództwem Jessiki okazjami do manifestacji i zjadliwych konfrontacji z posiadaczami ziemskimi. Gdy towarzystwo odmawia wzięcia udziału w demonstracyjnym przemarszu przez uprawy, Jessica decyduje się na samotną wyprawę, a parę dni później jej ciało zostaje znalezione na wpół zakopane w polu rzepaku...

Główny podejrzany o zamordowanie Jessiki - baronet Charles Fraith, znajomy Jamesa, ma nadzieję, że prywatne śledztwo Agathy przyspieszy rozwiązanie zagadki. Podchwytując jej pomysł, by dołączyć z Jamesem do towarzystwa turystki pieszej, któremu przewodziła Jessica, sugeruje, by udając małżeństwo zamieszkali w jego mieszkaniu w Dembley. Pomysł ten zostaje przyjęty entuzjastycznie przez Agathę, trochę mniej przez Jamesa oraz zaakceptowany przez policję. Państwo Lacey rozpoczynają swoje śledztwo w Dembley i wkrótce okazuje się, że w zasadzie każdy ze znajomych Jessiki miał motyw, by się jej pozbyć...
**************UWAGA SPOILER**************

Nagły wspólny wyjazd Agathy i Jamesa staje się źródłem plotek i wygląda na to, że tym razem nie będą one  bezpodstawne. Kolejne wspólne śledztwo i wspólne mieszkanie sprawiają, że Agatha coraz mniej udaje przed Jamesem, zaś dramatyczny finał oraz wypite wspólnie dwie butelki starego porto tak ich do siebie zbliżą, że wspomnienia będą powodować rumieniec nawet na twarzy Jamesa. Tom czwarty przygód Agathy kończy się oświadczynami Jamesa i choć wiemy, że zostały one przyjęte, to trudno się oprzeć sięgnięciu po kolejną część, tym bardziej, gdy czeka ona na półce.

Tom piąty rozpoczyna się przygotowaniami do ślubu Agathy i Jamesa, który ku rozczarowaniu mieszkańców Carsely odbędzie się nie w miejscowym kościele, tylko w urzędzie stanu cywilnego w Mircesterze.
żródło: publio.pl
Napływają prezenty od przyjaciół i znajomych, Agatha finalizuje sprzedaż domu i wprowadza się do Jamesa. Na wesele zaproszeni są wszyscy mieszkańcy Carsely. Wszystko układa się tak, jak Agatha sobie wymarzyła, jest tylko jeden mały, malutki szczegół... Czy na pewno Jimmy Raisin nie żyje? Agatha chce w to wierzyć i nie zamierza odkładać ślubu. Jimmy jednak zjawia się na ślubie i szczęście Agathy rozsypuje się jak domek z kart. Upokorzony i wściekły James ją zostawia, grozi jej oskarżenie o bigamię, a sprzedaży domu nie można cofnąć. Jakby tego było mało, Jimmy Raisin zostaje następnego dnia znaleziony martwy w rowie, a Agatha jest ostatnia osobą, którą z nim widziano. Tym razem to niedoszli państwo Lacey będą musieli oczyścić się z podejrzeń...
Kryminał(ki) M.C. Beaton gwarantują dobrą zabawę, idealne są jako lekkie i szybkie czytadło. Bardzo lubię przedstawioną w tych książkach atmosferę angielskiej prowincji, postacie scharakteryzowane są z humorem, ale i pewną dozą złośliwości. Agatha pakuje się w kłopoty, niejednokrotnie w 100% zasługuje na inwektywy, jakimi zostaje obdarzona i sama nie pozostaje dłużna, ale nie sposób jej nie kibicować, współczuć i uśmiechać się do kolejnych książeczek na półce. :) Polecam, nie tylko na wakacje!

5 komentarzy:

  1. Nie dalej jak wczoraj przeglądałam książki M.C. Beaton. Chyba będę musiała jakąś wystawić na widok publiczny, by nie zapomnieć :-)Poza tym Świetnie opracowana jest ta seria graficzna, podoba mi się baaaardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polubiłam Agathę, lubię brytyjskie seriale i książki, między innymi za to, że bohaterowie nie są tacy idealni i piękni, jak np. w amerykańskich produkcjach.
      Graficznie też mi się podoba, za wyjątkiem pierwszej wściekle różowej i z trupią czaszką: Agatha i ciasto śmierci

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam sposobności sięgnąć do tej książki, ale zapewne to uczynię :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mam nadzieję, że nie czytałaś całego posta, bo dużo tam zdradziłam szczegółów :) Ale kto zabił nie napisałam ;)

      Usuń
    2. Ja mam pamięć dobrą, ale strasznie krótką :)

      Usuń