czwartek, 29 stycznia 2015

Powrót do przeszłości, czyli Szajba na peronie 5.

źródło
Zofia Haba nie jest zadowolona ani z siebie, ani ze swojego życia - czuje się stara, gruba i ogólnie przegrana. Jedyną satysfakcję daje jej praca na uczelni, ale i tu przemądrzały asystent, Mirek Mędrzycki, zatruwa Zosi życie, choć i ona do najmilszych nie należy.
Ale jak mówi stare porzekadło - kto się czubi, ten się lubi - za uszczypliwymi potyczkami słownymi kryje się wzajemna fascynacja, która tylko czeka na okazję, by dać o sobie znać.

Splot okoliczności sprawi, że Zosia wraz ze swą przebojową siostrą Danusią oraz z przystojnym Mireczkiem, po uroczystym bankiecie na uczelni, w strojach z dwudziestolecia międzywojennego, znajdą się na słynnym katowickim peronie 5. Nietypowa atmosfera i butelka wina z 1929 roku rozwiąże całej trójce języki i pozwoli zwerbalizować marzenia, które, o dziwo, się spełniają, ale wiąże się to z przenosinami w czasie...

Zosia zostaje rzucona w tłum witający w 1929 roku Ignacego Mościckiego i świętujący oddanie nowego budynku urzędowego.

Jakby było mało zamieszania ze zmianą epok, okazuje się, że współczesna pani naukowiec w latach dwudziestych ubiegłego wieku jest Czarną Zośką - szefową gangu okradającego bogatych mieszczan. Danusia Haba jest jej prawą ręką, zaś Mirek Mędrzycki - mózgiem konkurencyjnej organizacji. Przed dziewczynami pojawia się możliwość odzyskania złota ukrytego przez przodka - "obrotnego" burmistrza Katowic. Zderzenie bohaterów wyrwanych z XXI wieku z realiami i konwenansami dwudziestolecia międzywojennego gwarantuje istny rollercoaster gaf, zaskoczeń i zagadek, do tego ze sporą domieszką kryminału.

Rok 1937 Dworzec kolejowy w Katowicach  źródło
Szajba na peronie 5. to kolejna komedia kryminalna w dorobku Marty Obuch. Napisana z werwą i humorem, zaskakująca zwrotami akcji i pomysłowością autorki, jest jednocześnie nostalgiczną wędrówką po Katowicach znanych z przedwojennych fotografii. Przeniesiona w czasie trójka bohaterów porównuje znane sobie miejsca, dzielnice, budynki. Ma jedyną, niepowtarzalną okazję odkrywać Wielkie Katowice, zobaczyć to, czego od wielu lat już nie ma.

1928 - ulica 3 Maja źródło
Choćby taka Chorzowska. W przyszłości najważniejsza trasa w mieście, wyglądała teraz jak dwie wąskie wstążki obszyte po bokach czerwonymi koralikami. To robotnicze familioki. Do tego jeszcze płoty, płotki, czasem szopy, pola, tuż przy nich imponujące wille, ogrody, a od czasu do czasu sznurek kolejki wąskotorowej. Od wzorów i deseni aż ciemniało w oczach. (...)
Własnie takie Katowice zapamięta.
Skąpane w słońcu, kiełkujące.
Po wjechaniu w ulicę Zamkową, czyli aleję Korfantego, Zosia nie mogła już dłużej milczeć. Zwłaszcza kiedy przy Rynku, naprzeciwko dzisiejszego muzeum, zobaczyła... rzekę płynącą przez sam środek miasta! A obok jakąś budowę, deptak i ludzi kotłujących się wokół straganów. [1]

[2]
Ta podróż w przeszłość to oczywiście nie tylko budynki i ulice. To również zupełnie inny rytm życia, stare smaki i zapachy, ale przede wszystkim ludzie. Marta Obuch zaludniła karty swej książki barwną galerią postaci - malownicza pani Adela, mistrzyni kuchni, nie tylko śląskiej; płomiennowłosy Grzegorz Nawiązka, gotów z damą swego serca spacerować przy świetle księżyca ze świnią na sznurku, czy służbisty stróż z sumiastym wąsem, zdecydowany bronić porządku na dworcu, jak niepodległości.

Śledząc perypetie bohaterów i naprawdę świetnie się przy tym bawiąc, być może pokusimy się też o refleksje, jakie stały się udziałem Mirka.

W ciągu godziny przez kuchnię gospodyni przewinęło się kilkoro ludzi, którzy zajrzeli tylko "na chwilkę". Każdy serdeczny i każdy witany docinkami Beczkowej, która rekompensowała złośliwości makowcem albo śledzikami w śmietanie. Mirek przysłuchiwał się jakiś czas tym sąsiedzkim pogawędkom, po czym stwierdził, że on - dziecko dwudziestego pierwszego wieku - zna układ okresowy pierwiastków, ma również do perfekcji opanowanego Microsoft Excela, ale za cholerę nie wie, kto mieszka na jego pietrze. [4]

[3]
Historia Katowic, podana mimochodem, niejako przemycona równolegle z przygodami, jakich doświadczają bohaterowie, sama "wchodzi" do głowy i nie pozwala o sobie zapomnieć.

Trzeba przyznać, że bibliografia tej, rozrywkowej przecież, książki jest naprawdę imponująca. Po raz kolejny okazuje się też, że rzeczywistość może być bardziej zaskakująca niż fikcja literacka. Ciągnące się pod Katowicami podziemne korytarze działają na wyobraźnię, a peron 5 w niczym nie ustępuje londyńskiemu 9 i 3/4. Skorzystajcie i wybierzcie się w podróż do Wielkich Katowic,

Katowice dawniej i dziś - źródło


[1] Marta Obuch, "Szajba na peronie 5., Replika, Zakrzewo 2014, str. 160.
[2] i [3] 85 rocznica przyłączenia Górnego Śląska do Polski; 17 czerwca 2007 - uroczystości na katowickim Rynku.
[2] Defilada wkracza na rynek od strony Alei Korfantego; autor Kris Duda;
[3] Defilada pod budynkiem Muzeum Śląskiego; autor Kris Duda;
[2] i [3] opublikowane na licencji CC BY 2.0
[4] Marta Obuch, "Szajba na peronie 5., Replika, Zakrzewo 2014, str. 207

12 komentarzy:

  1. Brzmi nieźle. Już sobie przejrzałam blog Autorki i nabieram coraz większej ochoty na spotkanie w cztery oczy, a raczej twarzą w książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że też będziesz zadowolona :)

      Usuń
  2. Uwielbiam takie fotki, zarówno w książkach jak i na blogach. Książkę zapiszę "ku pamięci". Może się gdzieś trafi tanio ;)
    "Szajba" i "Sorrento" dodane do wyzwania. I ja nie wyrabiam. Zacznę chyba wrzucać hurtem na jeden wpis ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zanotowanie obu książek. Ja w tym miesiącu to nie tylko z pisaniem, ale nawet z czytaniem poległam :( Ale luty musi być lepszy!

      Usuń
  3. Właśnie też dziś skończyłam czytać "Szajbę ..." :) świetna recenzja.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam! :) Fajnie się zgrałyśmy w czasie :D
      Bardzo dziękuję.

      Usuń
  4. Fajnie byłoby poczytać o Katowicach z dawnych lat, ale ogólnie fabuła książki mnie nie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię takie zabawy z czasem, chyba od czasu przeczytania książek Małgosia kontra Małgosia i Godzina pąsowej róży :)

      Usuń
  5. "Szajby..." wprawdzie nie czytałąm, ale uwielbiam "Łopatą do serca", bardzo przyjemnie wspominam też "Miłość, szkielet i spagetti". I jestem oczarowana osobą autorki, z którą miałam okazję kilka razy porozmawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i mam wszystkie książki Marty Obuch i mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję wziąć udział w jakimś jej spotkaniu autorskim.

      Usuń
  6. O rany, nawet nie słyszałam, a to takie fajne?

    OdpowiedzUsuń