Październik rozpoczął się cudnie, bo weekendowym wyjazdem na Śląsk. Po raz pierwszy wybraliśmy się na targi książki do Katowic, chociaż ochotę na to miałam już rok temu. Jednak zeszłoroczny termin w połowie listopada zupełnie nam nie pasował. Tym razem jednak Śląskie Targi zaplanowano przed krakowskimi, a pierwszy weekend października okazał się wyborny, również ze względu na pogodę.
Śląskie Targi Książki na pewno ustępują rozmachem zarówno krakowskim, jak i warszawskim, ale wbrew pozorom to oznacza bardzo dużo plusów. Mniej tłoczno, spokojniej, bez problemu można wypić kawę przy stoliku (a nie na przykład na kaloryferze), porozmawiać z autorami bez nerwowego spoglądania na zniecierpliwioną kolejkę fanów, nie wspominając o bezpłatnym wstępie. Nie zabrakło ciekawych spotkań, rozmów, autografów, natomiast nie stwierdziłam ścisku, duchoty i bólu głowy po kilku godzinach spędzonych na hali.
Jednak to nie ten autograf jest najciekawszą graficznie zdobyczą z tych targów. Marcin Sergiusz Przybyłek okazał się najkreatywniejszym autorem, jeśli chodzi o podpisywanie książek. :) Dziękuję!
Właśnie przy stanowisku Rebisu wypatrzył mnie Janek (dziękuję za prezenty!). Później przyszedł czas na spacery między stoiskami i odnalezienie ŚBKów, którzy prowadzili tradycyjną już wymianę książkową, w której wreszcie mogłam wziąć udział. Mam wrażenie, że było to najbardziej oblegane stoisko tych targów i miejsce, gdzie można było zamienić choć parę słów z Sardegną, Karoliną i ... Karoliną. :)
Śląscy Blogerzy Książkowi, w osobach Agnieszki i Marty, byli też odpowiedzialni za jeden z ciekawszych punktów programu - spotkanie z Anną Kańtoch i Romualdem Pawlakiem, czyli rozmowę o pisaniu, o czytaniu i książkowych inspiracjach.
Tuż po tym spotkaniu, za białym stoliczkiem, zasiadło bardzo sympatyczne małżeństwo Małgorzata i Michał Kuźmińscy, autorzy intrygujących kryminałów.
A po spotkaniu pora na autografy, w raczej mało komfortowych dla autorów warunkach, ale mimo tego ze szczerym uśmiechem.
Jedną z ciekawostek Śląskich Targów był brak długaśnej kolejki po autograf Rafała Kosika. Najstarsza wystała parę lat temu w Krakowie podpis autora na FNiN, ale i tak żałuję, że nie wzięłam do Katowic Amelii i Kuby.
Z Katowic przywiozłam za to najnowsze książki i autografy Agnieszki Krawczyk oraz Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk - obie panie obdarowały mnie też ciepłą rozmową i uśmiechem, a pani Agnieszka wykazała się cierpliwością podpisując poniższy stosik. :))
Do pełni szczęścia brakło mi tylko odwagi, by zagadać drugiego motorniczego Tramwaju nr 4 oraz spotkań z pewnym Krukiem, który nie dojechał niestety na Śląsk i z Magdą, z którą minęłam się w niedzielę. Mam nadzieję, że w końcu uda nam się tak zgrać współrzędne czasoprzestrzenne i w końcu pogadać na spokojnie.
Śląskie Targi wpisuję do kalendarza na przyszły rok. Liczę, że uda się przyjechać!
Ale fajnie :) Szkoda, że z Targów dla mnie obecnie dostępne są przede wszystkim te w Warszawie. Liczyłam jeszcze w tym roku na Kraków, ale niestety nic z tego nie wyjdzie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, miałam nadzieję, że się zobaczymy :) Może się uda w Warszawie?
UsuńWarszawa na 99% aktualna :)
UsuńTeż byłam. ze też się nie spotkałyśmy.
OdpowiedzUsuńPewnie się gdzieś minęłyśmy :)
UsuńFajnie, że do mnie podeszłaś i miałyśmy okazję zamienić choć kilka słów :)
OdpowiedzUsuńOdważyłam się :))
UsuńNo i super :)
UsuńNo i co ja mam napisać... zazdroszczę przestrzeni ,wymianki ŚBKów, spotkań bez kolejek :) Może kiedyś... Póki co ostrzę pazurki na Kraków!
OdpowiedzUsuńA Przyjaciele i rywale to aż w takim hurcie? :P
Ale jeśli dobrze doczytałam, byłaś rzut beretem od Targów w Katowicach - z wesołego miasteczka w Chorzowie to już bliziutko było ;-)
UsuńKomplet Siostry + PiR dla przyjaciółki, która została z dziećmi na weekend, jeden dla mnie i jeden dla mamy. Hurt, nie da się ukryć. :))
Tak, byłam blisko, nawet mega blisko, ale raz że atrakcje były obiecane od dawna w Wesołym a dwa, że jak mąż daje mi wolny weekend na krakowskie to nigdy nie zgodziłby się podjechać do katowickich :( niestety...
UsuńLiczę, że choć cenę miałaś hurtową :)
Ale zazdroszczę! Ja to mogę jedynie pomarzyć o innych Targach niż te w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak zazdroszczę autografu na "Pionku"! :)
Czyli do zobaczenia maju, jak się uda? :)
UsuńByło cudnie i cieszę się niezmiernie, że byłaś. To prawda, że przestronne wnętrza sprzyjają spotkaniom i pogawędkom towarzyskim :) To co, do zobaczenia za rok?
OdpowiedzUsuńOczywiście oprócz targów krakowskich i warszawskich :P