wtorek, 31 października 2017

Daleko czy blisko

Od czasu do czasu przeglądamy książeczki, z których troszkę Młodemu się już wyrosło. Zdarza się jednak, że trafiamy na tytuł, którego nie czytał, bądź chciałby powtórzyć. Jest to też dobra okazja, by zdecydować, które książki powinny wyruszyć w drogę do nowych właścicieli.

Daleko, czy blisko Anny Onichimowskiej z pięknymi ilustracjami Ewy Poklewskiej-Koziełło to sympatyczny poduszkowiec, idealny dla kilkulatków. Przygody Sporego i Malutka uświadamiają małym dzieciom względność pojęć. To co jest duże dla jednego, niekoniecznie będzie takie, dla kogoś innego.

Spory i Malutek w gorący dzień szukają ochłody w jeziorze - jednak tam, gdzie dla Sporego jest płytko, dla Malutka jest wciąż za głęboko. Czy mimo to, uda im się spędzić miły dzień nad wodą?

Kto wygra zakład - czy do cioci Pelagii jest daleko, czy blisko? Dziesięć minut, nie dłużej, a może jednak dwie godziny - nie krócej??

[1]
A kawałek tortu u cioci - to dużo, czy mało? Porcja, której nie dały rady Malutek, raczej nie zadowoli Sporego...

[2]
Grzybobranie też nie obejdzie się bez dylematów. Ciężko, czy lekko? Oto jest pytanie! :)

Na koniec opowiadanie, które podobało nam się najbardziej - poszukiwania klucza, zgubionego przez ciocię Pelagię. Dla znalazcy przewidziana jest nagroda, więc wszyscy mieszkańcy lasu dwoją się i troją, by ją zdobyć. Gdzie należy szukać - wysoko na drzewach, czy może nisko - w trawie? 

[3]
Każde opowiadanie dotyczy innego zagadnienia, ale razem układają się w spójną opowieść. Zarówno Spory, jak i Malutek nauczą się, że nic nigdy nie jest dla wszystkich takie samo. Ale czy to źle? :)



[1] Anna Onichimowska Daleko czy blisko, il. Ewa Poklewska-Koziełło, str. 16 - 17
[2] jw. str. 22 - 23
[3] jw. str. 34 - 35

2 komentarze:

  1. Czytamy dużo czy mało?
    Mnie się wydaje, że czytam mało, ale... statystycznie czytam dużo.
    Ostatnio uzupełniałam ankietę, w której pytano o ilość przeczytanych książek w ciągu roku, i odpowiedzi były takie:
    A 0
    B 1
    c 2-3
    D 4-6
    E 7 i więcej

    To przecież nawet nie jedna na miesiąc .... Dla mnie dużo byłoby wtedy gdybym czytała jedną książkę na tydzień (biorę tu pod uwagę nie ewentualny czas wolny w tygodniu, a prędkość czytania). Wspaniale by było gdybym czytała 2 książki na tydzień, a przecież są i tacy, którzy czytają ponad 300 książek rocznie.

    Ciekawe więc, że dla autora ankiety 7 książek przeczytanych w ciągu roku to już dużo...

    Ot takie przemyślenia inspirowane Twoją recenzją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio też czytam mało, nie jest mi z tym dobrze, ale i tak miesięcznie przynajmniej dwie książki są (bez tych przeczytanych synowi), a to podobno więcej niż czyta rocznie ponad połowa Polaków??

      W każdym razie udał Ci się świetny komentarz i to pod notką o książce dla przedszkolaków :D

      Usuń