Listopadową hurtownię kryminalną zdominowało młode pokolenie polskich kryminalistów. Dwie nowości tej jesieni i debiut sprzed 2 lat, co do którego początkowo nie byłam przekonana, ale okazał się strzałem w dziesiątkę!
Moje listopadowe kryminały to:
Zaginięcie i Wieża milczenia Remigiusza Mroza
oraz
Morderstwo na Korfu Alka Rogozińskiego
źródło |
Akcja rozpoczyna się nocnym telefonem, który wyrywa Joannę z zakrapianego tequilą sunrise snu. Dawna koleżanka, niekoniecznie lubiana, prosi Chyłkę o pomoc. Jej trzyletnia córka zniknęła w nocy z domku na Mazurach. W domu przebywało tylko dziecko i rodzice. Alarm był włączony, brak śladów włamania i brak dziecka. Brak również dowodów, ale prokuratura stawia zarzuty rodzicom.
Po tym, jak skończyły rozmawiać, Joanna odstawiła pustą szklaneczkę i poszła do sypialni. Wyciągnęła torbę podróżną, załadowała trochę ciuchów i kosmetyków, po czym stwierdziła, że jest gotowa. Gdyby robiła to na trzeźwo, pewnie zdążyłaby przed wyjściem pomyśleć o wielu innych rzeczach, które należało zabrać.
Ale gdyby była trzeźwa, w ogóle nie wzięłaby z góry przegranej sprawy. [1]
Zainspirowana prawdziwym zniknięciem Madeline McCann, historia opowiedziana przez Remigiusza Mroza pokazuje świat ludzi wyrachowanych, dwulicowych i bezwzględnych. I nie mam tu na myśli tylko rodziców dziecka - prokuratura, adwokaci, okoliczni mieszkańcy prowadzą swoją grę i wcale nie dobro dziewczynki jest tu najważniejsze. Również Chyłka i Oryński stają na rozdrożu, a decyzje, które podejmą zaważą na ich przyszłości.
Podobnie jak w Kasacji, autor nie oszczędza swoich bohaterów, a zakończenie w dużym stopniu wywraca do góry nogami to, co do tej pory uważaliśmy za prawdę. Po poprzedniej książce z Chyłką i Zordonem nastawiłam się psychicznie na zaskoczenie, wiec nie byłam aż tak wystawiona do wiatru jak w Kasacji, ale i tak emocji nie brakowało.
Jedno wiem - dalsze książki z tej serii to mój must have.
źródło |
Z tej nieufności nie zakodowałam sobie, że jeden z głównych bohaterów, wyrzucony z Yale wykładowca uniwersytecki, Scott Winton, jest jednocześnie ukochanym zamordowanej Heather i tu czekała na mnie pierwsza niespodzianka. Gdy policja udaje się do mieszkania Scotta i Heather, nie oczekiwałam wiele więcej niż przesłuchania chłopaka zamordowanej, który nic nie wie o mordercy. Tymczasem spotkałam jedną z najciekawszych, ekscentrycznych postaci, której zachowanie zaskakiwało innych bohaterów, zaś dla mnie było źródłem ogromnej frajdy z lektury! Inteligencja, analityczny umysł i zaburzenia interakcji społecznej bardzo przypominające Sherlocka Holmesa (szczególnie tego z twarzą Benedicta Cumberbatcha - czy muszę pisać, że I'm Sherlocked?) sprawiły, że Scott Winton przebojem awansował do ligi moich ulubionych bohaterów literackich.
Prowadząca dochodzenie w sprawie zabójstwa dziewczyny Scotta, policjantka Evelyn Thomsen też daje się lubić. Trzeba przyznać, że Mróz umie wykreować kobiety z pazurem i hoplem na punkcie swojego auta.
Fabuła bardzo amerykańska, sensacyjna i wielowarstwowa - książka trzyma w napięciu, zaskakuje, a autor pakuje swoich bohaterów w coraz większe bagno.
Muszę przyznać, że Remigiusz Mróz zaskoczył mnie bardzo pozytywnie tym, jak naturalnie udało mu się umieścić bohaterów w Stanach. Spokojnie mógłby wydać Wieżę milczenia pod pseudonimem i udawać Amerykanina. :)
Po lekturze Ukochanego z piekła rodem Alka Rogozińskiego, wiedziałam, że chcę przeczytać drugą część przygód nieprzewidywalnej pisarki romansów - Joanny Szmidt
Tym razem, namówiona przez menadżerkę Beatę, Joanna wyjeżdża na dwutygodniowe wakacje na Korfu. Betty ma ogromną nadzieję, że w idyllicznym pensjonacie Joanna będzie wreszcie miała czas i natchnienie na napisanie kolejnej książki - terminy gonią i najwyższa pora dać jakiś konkret wydawcy.
Niestety talent Joanny do wpadania w kłopoty znów daje o sobie znać i w trakcie powitalnej kolacji ktoś morduje właściciela pensjonatu, w którym zatrzymała się pisarka.
Okazuje się, że w zasadzie każdy z gości miał sposobność, by zabić Stefano, a co więcej, niemal każdy miał też motyw!
Ukochany z piekła rodem przywoływał na myśl niezapomniane kryminały Joanny Chmielewskiej, tymczasem Morderstwo na Korfu nawiązuje do twórczości Agathy Christie - zamknięte grono podejrzanych, starannie ukryte wzajemne powiązania między postaciami i finałowa scena bardzo w stylu Herkulesa Poirot. Dodatkowo dużo humoru i zabawnych sytuacji. Bardzo dobra pozycja na rozwianie jesiennej chandry, miedzy innymi dzięki cudownej scenerii Korfu. Nie pogniewałabym się nawet za trochę więcej greckich krajobrazów, miejsc, czy przysmaków.
Nie jestem tylko pewna, czy powinnam życzyć Alkowi Rogozińskiemu wydania Morderstwa na Korfu po grecku. Scenki rodzajowe związane z charakterem Greków (nie wiem, czy oparte na prawdziwych przeżyciach autora, bądź jego znajomych, czy jednak trochę na stereotypach), choć bawią, mogłyby zostać różnie odebrane i ściągnąć kłopoty na głowę autora... ;-)
Pyszne słodkości greckie, którymi miały okazję zajadać się Joanna i Beata. |
Wyzwania: Pod hasłem, Gra w kolory, Grunt to okładka.
[1] Zaginiecie Remigiusz Mróz, Czwarta Strona, Poznań 2015
Widzę, że ostro idziesz do przodu. Mój ostatni kryminał to... Pan Samochodzik i wyspa złoczyńców ;) Teraz próbuję przebrnąć przez "Wszyscy jesteśmy podejrzani" Kiepsko mi to idzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPan Samochodzik nie jest zły :) Wszyscy jesteśmy podejrzani podobało mi się, ale naj to Wszystko czerwone i Całe zdanie nieboszczyka.
UsuńMiło Cię znowu "widzieć". :)