źródło |
Pierwsza powieść Isabel Allende to jeden z największych bestsellerów literatury iberoamerykańskiej. Dom duchów jest pełną ciepła opowieścią o rodzinie Estebana Trueby, o pokoleniach kobiet, które go otaczały, o jego dzieciach i wnukach. Ich losy splatają się z historią i są świadectwem dramatycznych przemian na przestrzeni dwudziestego wieku. Gwałtowny temperament ojca rodziny i szczególna nadwrażliwość jego żony komplikują wzajemne relacje bohaterów i choć prowadzą do tragicznych przesileń, równocześnie składają się na serdeczną opowieść o świecie wielkich codziennych emocji.
Dom duchów od pierwszych zdań wciąga czytelnika w niezwykłą opowieść, niezwykłą pod wieloma względami. Zacznijmy od postaci - teoretycznie to historia życia Estebana Trueby, to on jest trzonem tej książki, to jego losy śledzimy. Ale w rzeczywistości głównymi bohaterkami są kobiety otaczające Estebana, jego matka i siostra, żona Clara, córka Blanca i wnuczka Alba. Każda z nich jest inna, ale na swój sposób wyjątkowa. Ich niezłomność, ujawniający się w najtrudniejszych sytuacjach hart ducha, pomaga podnieść się po dramatach, które nie omijają nikogo. To takim kobietom zadedykowała swą książkę Isabel Allende.
Nietypowa jest też narracja tej opowieści. Allende, poza głównym narratorem, którego tożsamość poznajemy pod koniec książki (choć możemy domyślać się wcześniej), oddaje też głos Estebanowi Truebie, pozwalając mu przedstawić własną wersję wydarzeń. Autorka bawi się również czasem opowieści, płynnie przechodzi z teraźniejszości w przyszłość, by za chwilę zatoczyć koło i nawiązać do wydarzeń z przeszłości.
Nietypowa jest też narracja tej opowieści. Allende, poza głównym narratorem, którego tożsamość poznajemy pod koniec książki (choć możemy domyślać się wcześniej), oddaje też głos Estebanowi Truebie, pozwalając mu przedstawić własną wersję wydarzeń. Autorka bawi się również czasem opowieści, płynnie przechodzi z teraźniejszości w przyszłość, by za chwilę zatoczyć koło i nawiązać do wydarzeń z przeszłości.
Piszę (…) bo pamięć jest ulotna, a żyje się bardzo krótko i wszystko dzieje się tak szybko, iż nie potrafimy dostrzec związku między wydarzeniami i ocenić konsekwencji czynów, wierzymy w fikcję czasu, w teraźniejszość, przeszłość i przyszłość, ale być może wszystko dzieje się jednocześnie [1]
Wspomnienia i wizje, przeczucia, sny i przeznaczenie przenikają się z codziennością, tak jak w świat realny zupełnie naturalnie wchodzą zjawy, legendy, magia, zjawiska nadprzyrodzone. To, jak odczytamy i zrozumiemy ten świat, zależy od czytelnika.
Wiedząc, że zalążkiem Domu duchów był list Isabel Allende do umierającego dziadka, myślałam, że ta książka jest przede wszystkim autobiograficzna. Tymczasem autorka wplatając osobiste wspomnienia i doświadczenia w fikcję, utkała wyjątkową i poruszającą opowieść, w której świat rzeczywisty przenika się ze światem niematerialnym. Stworzyła opowieść o niezwykłych kobietach, pełną wzruszeń, emocji i historii Chile w XX wieku. Choć w powieści nie padają konkretne nazwy geograficzne, czy nazwiska historyczne, nie ma wątpliwości, że pisarka kreśli przed nami obraz społeczno-polityczny swojego rodzinnego kraju. Obraz widziany przede wszystkim oczami kobiet i Estebana Trueby. Bardzo klarownie przedstawia przemiany, jaki miały miejsce w drugiej połowie stulecia, pokazuje jak w kraju o demokratycznych tradycjach doszło do wojskowego przewrotu i dyktatury, rolę propagandy i manipulacji, również ze strony obcych państw. Allende obiektywnie przedstawia racje różnych stron, zadziwiające zwroty losu i ich konsekwencje dla zwykłych ludzi. Daje się wyczuć, że sympatia autorki jest po stronie lewicowego rządu prezydenta Salvadora Allende obalonego w zamachu stanu w 1973 roku. Nie jest to specjalnie zaskakujące, skoro ojciec pisarki i prezydent byli kuzynami. Po przejęciu władzy przez juntę wojskową, Isabel wraz z rodziną wyemigrowała do Wenezueli, nie przypuszczając, że spędzi w tym kraju 13 lat. To tam powstał Dom duchów. W rozdziałach poświęconych terrorowi w trakcie dyktatury Pinocheta Isabel Allende nie epatuje dosadnymi opisami, posługuje się słowem dość oszczędnie, nie pozostawiając mimo to czytelnikowi złudzeń co do okrucieństw, jakich doświadczyła ludność Chile.
Znamienna dla mnie była scena, w której nastoletnia Blanca nie rozumie dlaczego jej rodzice interesują się wojną światową, która nie ma z nimi nic wspólnego i toczy się za oceanem. Nie da się ukryć, że to oddalenie działa w obie strony i dla europejskich rówieśników Blanki, czy Alby, wydarzenia w Chile były podobną abstrakcją.
Nie chciałabym jednak by ktokolwiek nabrał mylnego wrażenia, że bardzo dużo w tej opowieści historii, polityki. Owszem, zawirowania dziejowe mają ogromny wpływ na losy Truebów, ale Dom duchów to przede wszystkim poruszająca do głębi, wyjątkowa saga rodzinna, opowiedziana urzekająco pięknym językiem.
Na podstawie powieści Allende w 1993 nakręcono film pt. Dom dusz w gwiazdorskiej obsadzie. Mam w planach jego obejrzenie, ale jeszcze nie teraz, nie dziś i nie jutro. Na razie chcę, by w mej głowie pozostały niezmienione, tak jak sobie je wyobraziłam - jasnowidząca, rozmarzona, eteryczna Clara, praktyczna i wierna swej miłości Blanca oraz mężna, zielonowłosa Alba.
Wyzwania: Book-Trotter, Trójka e-pik (2012), Debiuty pisarskie.
[1] Isabel Allende Dom duchów, MUZA SA, Warszawa 2002, str. 524
Zaciekawiłaś mnie tą książką, rozglądnę się za nią. Filmu też nie oglądałam - może się skuszę i na film :)
OdpowiedzUsuńMiło mi! :)
UsuńPrzede mna ciagle jeszcze "Dom duchow", ktory ciagle odkladam na potem. Pewnie niepotrzebnie, bo poprzednie ksiazki Allende bardzo mi sie podobaly
OdpowiedzUsuńSądzę, że Dom duchów Cię nie zawiedzie. :) Ja będę się rozglądać za innymi książkami Allende.
UsuńTez mam taka nadzieje :)
UsuńOoo, nie wiedziałam o ekranizacji. Chętnie bym się zapoznała z książką i filmem.
OdpowiedzUsuńPrzydałoby się tylko więcej czasu na czytanie i oglądanie filmów, prawda? :) ;)
UsuńNo to niestety tym mnie nie kupisz ;p. Ani nie lubię historii (a co dopiero pomieszanej z polityką), a ckliwe historie też nie należą do moich ulubionych, więc niestety muszę podziękować :).
OdpowiedzUsuńAle na początku jak czytałem Twoją recenzję to ciągle czekałem aż w końcu napiszesz, że to jakiś fascynujący horror, a tu ni ma :P. Okładka nawet taka bardziej horrorowa ;p.
Pozdrawiam :*!
Melon
Ckliwa nie jest absolutnie! Poruszająca tak, ale nie do płaczu. Horror to nie jest, ale chwile grozy jak najbardziej są... Ale namawiać na siłę nie będę :)
UsuńPozdrawiam!
Przepraszam, ale nie uprzedziłem... ckliwe dla mnie znaczy takie smutneeee i w ogóle ;p. Wiem, że wydziwiam, ale jak ja często mówię, że coś jest śmieszne to trzeba to odczytywać, że jest fajne :D. Chyba za często krzywdzę zasady poprawnej polszczyzny :D.
UsuńNie jest smutneee, chociaż śmieszne też nie ;) :D
UsuńAle dla mnie takie historie są smutneee :D. Nie chcę powiedzieć, że nudne, więc powiem, że nieurzekające (tępego Melona)... O i to będzie chyba idealne określenie... wreszcie się określiłem :P.
UsuńTeraz to kokieteria z Twojej strony, Melon jakiego znam tępy nie jest na pewno! :) Chyba, że się dobrze kamufluje!
UsuńHahaha, jeden Melon tysiąc twarzy :p.
UsuńPrzepiękna powieść, miałam w wersji audio i urzekła mnie. Film też znakomity, nie ociągaj się za długo z obejrzeniem :)
OdpowiedzUsuń