źródło |
Północne krańce Północnej Irlandii, bibliotekarz i zagadka - nie trzeba było mnie długo namawiać do przeczytania tej książki.
Since childhood, Israel had been tormented by a terrible fear of being caught somewhere having no books with him to read.
Israel Armstrong, puszysty londyńczyk o korzeniach żydowsko - irlandzkich, przyjmuje ofertę pracy jako bibliotekarz w małym miasteczku w County Antrim, na skraju Północnej Irlandii. Po wielogodzinnej podróży z Londynu odkrywa, że biblioteka została zamknięta, a on sam w niepojęty sposób zgodził się na prowadzenie "książkowozu". Co więcej, przechowywane w magazynie książki zniknęły, a naiwny Israel zostaje obarczony odpowiedzialnością za ich odnalezienie - powiadomienie policji nie wchodzi w grę, gdyż cała sytuacja postawiłaby w złym świetle lokalne władze...
Z gracją słonia w składzie porcelany, Israel nawiązuje nowe znajomości, oswaja zdezelowany, mający lata świetności dawno za sobą, pojazd oraz próbuje zlokalizować 15 000 książek. Sama zagadka nie jest specjalnie wyrafinowana i uważny czytelnik dość szybko domyśli się, gdzie znajduje się zaginiony księgozbiór. Najlepsza zabawa tkwi w śledzeniu perypetii gapowatego, mało zaradnego bohatera z wyjątkowym talentem do pakowania się w kłopoty i popełniania gaf. Typowy mieszczuch, wegetarianin, który do tej pory wyłącznie czytał o przygodach, a nie je przeżywał, kontra bardzo barwni (głównie mięsożerni) i mający w zanadrzu niejedną niespodziankę Irlandczycy.
Ta książka to gotowy scenariusz do komedii - myślę, że dialogi, przy których chichotałam, byłby jeszcze zabawniejsze dobrze zagrane na ekranie. Wyobraźcie sobie rozmowy londyńczyka z irlandzkimi farmerami. Do tego fantastyczne krajobrazy, absurdalne (ale nie niemożliwe) sytuacje i nieufność, z jaką jest traktowany nowy przybysz w niewielkiej społeczności.
Zdecydowanie jest to bardziej książka humorystyczna niż detektywistyczna. Jeśli macie ochotę się pośmiać, a przy okazji poćwiczyć angielski - Go on, give it a go! ;)
Cykl Iana Sansom'a The Mobile Library Mystery
The Case of the Missing Books (2006)
Mr Dixon Disappears (2006)
The Delegates' Choice (2007) (US Title - The Book Stops Here)
The Bad Book Affair (2009)
Z gracją słonia w składzie porcelany, Israel nawiązuje nowe znajomości, oswaja zdezelowany, mający lata świetności dawno za sobą, pojazd oraz próbuje zlokalizować 15 000 książek. Sama zagadka nie jest specjalnie wyrafinowana i uważny czytelnik dość szybko domyśli się, gdzie znajduje się zaginiony księgozbiór. Najlepsza zabawa tkwi w śledzeniu perypetii gapowatego, mało zaradnego bohatera z wyjątkowym talentem do pakowania się w kłopoty i popełniania gaf. Typowy mieszczuch, wegetarianin, który do tej pory wyłącznie czytał o przygodach, a nie je przeżywał, kontra bardzo barwni (głównie mięsożerni) i mający w zanadrzu niejedną niespodziankę Irlandczycy.
Ta książka to gotowy scenariusz do komedii - myślę, że dialogi, przy których chichotałam, byłby jeszcze zabawniejsze dobrze zagrane na ekranie. Wyobraźcie sobie rozmowy londyńczyka z irlandzkimi farmerami. Do tego fantastyczne krajobrazy, absurdalne (ale nie niemożliwe) sytuacje i nieufność, z jaką jest traktowany nowy przybysz w niewielkiej społeczności.
Zdecydowanie jest to bardziej książka humorystyczna niż detektywistyczna. Jeśli macie ochotę się pośmiać, a przy okazji poćwiczyć angielski - Go on, give it a go! ;)
Cykl Iana Sansom'a The Mobile Library Mystery
The Case of the Missing Books (2006)
Mr Dixon Disappears (2006)
The Delegates' Choice (2007) (US Title - The Book Stops Here)
The Bad Book Affair (2009)
Chyba dotychczas nie miałam okazji czytać książki, w której humor jest najważniejszy. No, może poza komediami francuskimi, ale to nie do końca taka lektura sensu stricte. Z chęcią przeczytałabym tę książkę - nowe doświadczenia literackie są u mnie bardzo mile widziane - w dodatku zachęcasz tą recenzją, oj zachęcasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja nastawiałam się przede wszystkim na zagadkę, okazało się, że to trochę coś innego, ale bawiłam się bardzo dobrze. A Irlandia jest dobra na wszystko! ;)
UsuńDobrego dnia!
Okrutna Aine! Czy to ładnie tak, kusić takimi smakowitymi książkami?! ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie, ładnie! :) Czyż nie jest to jeden z powodów, dla których czytamy blogi książkowe? To się chyba nazywa książkoszczucie :))
UsuńKsiążkoszczucie najwyższy "level", książką zagrabaniczną pomacham Wam przed nosem. Na tym poziomie to już trzeba mieć skłonności sadystyczne nad czytelnikami bloga. ;P
UsuńPozostaje czekać na polskie wydanie lub podszkolić język obcy.
Oj tam, oj tam! ;) Ta "zagramaniczna" książka dostępna na odległość paru kliknięć, a można ją właśnie wykorzystać do owego podszkalania języka, co niniejszym czyniłam :)))
UsuńO to coś dla mnie. I o Irlandii, i coś o ciekawym, nietuzinkowym człowieku a nie o problemach w związkach, i na dodatek dawno mnie nic książkowego nie rozśmieszyło.
OdpowiedzUsuńAle cóż ja nie poczytam, bo byłam leniem.
UsuńKto wie - a może wydadzą po polsku? :)
UsuńByłoby super. Tylko teraz tak się kreuje gusta czytelnicze, że taka książka mogłaby mieć problem z wydawcą. Ale może jednak.
UsuńSporo się ostatnio u nas pojawia tytułów z Wysp Brytyjskich - i to wcale nie tamtejsze nowości, Zimowa opowieść, Jej wszystkie życia, Rzeki Londynu, kryminałki M.C. Beaton. Może ktoś sięgnie i po tę serię?
UsuńZimowa opowieść oczywiście amerykańska jest i zapewne wydana ze względu na ekranizację, ale można się cieszyć, że jest :)
UsuńIrlandia, bibliotekarz, zagadka - te słowa też zachęciłyby mnie do książki. Chociaż jak tak teraz o tym myślę, to nie wiem, czy ta gapowatość bohatera by mnie nie irytowała. Ale wizja poćwiczenia języka brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńIsrael nie jest może tak na 100% gapą, środowisko w którym się znalazł jest tak odmienne od tego, do czego przywykł, że nie radzi sobie z miejscowymi, a oni też nie ułatwiają mu życia. To po prostu wyjątkowy talent do komplikowania spraw, wyciągania niewłaściwych wniosków i popadania w kłopoty.
UsuńJęzyk najlepiej ćwiczyć na tym co człowieka interesuje, wtedy tak łatwo się nie poddaje :))