sobota, 28 lutego 2015

Hurtownia kryminalna #1


Kończący się, jak zwykle za szybko, luty natchnął mnie to zainaugurowania cyklu (inni mają cykle, to ja też, a co! ;) o książkach, które w danym miesiącu przeczytałam, ale z braku czasu i/lub natchnienia nie opisałam. Oczywiście notki hurtowe bywają też na innych blogach, u mnie też się zdarzały. Pomysłodawczynią hurtowni jest Maniaczytania, mam nadzieję, że się nie pogniewa za powielenie nazwy. W tym miesiącu - kryminalnie, czy w następnych będzie podobnie? Zobaczymy - są na to spore szanse.

piątek, 27 lutego 2015

Wołanie kukułki

źródło
To zlecenie nie mogło przyjść w lepszym momencie. Nie da się ukryć, że finansowo Cormoran Strike stoi bardzo kiepsko. Gdyby nie lokal wynajmowany na agencję detektywistyczną, po burzliwym rozstaniu z narzeczoną, byłby w zasadzie bezdomny. Do tego jeszcze trzeba zapłacić sekretarce, wprawdzie tylko za parę dni, ale na dobrą sprawę na nią Cormorana też nie stać...

John Bristow spada więc detektywowi z nieba. Pytanie tylko, czy etycznie będzie przyjąć tę sprawę? Wszak tragiczna śmierć jego siostry, supermodelki Luli Landry, została prześwietlona na wszystkie strony, zarówno przez policję, jak i rozhisteryzowane media. Nikt nie miał wątpliwości, że rozchwiana emocjonalnie, mająca problemy uczuciowe  i niestroniąca od używek dziewczyna popełniła samobójstwo. Nikt, poza Johnem. On nie może pogodzić się z utratą siostry i nie wierzy, że chciała odebrać sobie życie. Jego determinacja (i bardzo szczodra zaliczka) kruszy skrupuły detektywa i ten, nie ukrywając, że wątpi w foul play w przypadku śmierci Luli, przyjmuje zlecenie zbadania okoliczności tej tragedii.

Rozpoczynając od rozmowy z bratem i analizy bardziej, czy mniej wartościowych internetowych zasobów na temat Luli, detektyw podejmuje drobiazgowe śledztwo, z którego kawałek po kawałku wyłania się obraz czarnoskórej dziewczyny, adoptowanej przez majętne, białe małżeństwo, zagubionej w świecie luksusu i blichtru, poszukującej swoich biologicznych rodziców, ale też samej siebie.

niedziela, 22 lutego 2015

Dziewczynka z parku

źródło
Co zrobić ze wspomnieniami, które bolą?
Czy powinniśmy od nich uciekać, starać się zapomnieć, a może one też są potrzebne?

Andzia straciła w lecie ukochanego tatę. Nie pójdzie już z nim na spacer do parku, tata nie nauczy jej już nic więcej o ukochanych ptakach, nie zagra w chińczyka. Teraz i ona, i jej mama muszą nauczyć się żyć tylko we dwie.

- Mamo, dlaczego nie było końca świata, kiedy tatuś umarł? - zapytała niedawno, zamykając komiks, w którym bohater ratował Ziemię przed zagładą.- Był koniec świata, kochanie - odpowiedziała mama - Ale nikt poza nami tego nie zauważył. [1]

Dziewczynka szuka ukojenia w obserwowaniu przyrody, do szkoły najchętniej wędruje przez park, który wiąże się z tyloma wspomnieniami. 

Relacje z koleżankami i kolegami z klasy też nie są najłatwiejsze. Dzieci często nie wiedzą jak się zachować w stosunku do Andzi, zresztą, czy my, dorośli wiemy co powiedzieć w obliczu śmierci, cierpienia? Wsparcie w trudnych miesiącach okaże dziewczynce nowy uczeń - Jeremiasz, który z powodu choroby powtarza klasę w nowej szkołę. On też uczy radzić sobie z odrzuceniem przez rówieśników. Przyjaźń, taka zwyczajna, pełna zrozumienia i zwykłego bycia obok drugiej osoby pomoże Andzi przetrwać pierwszą zimę bez taty. To właśnie z Jeremiaszem będzie umiała podzielić się sekretem, który powierzył jej ojciec.

piątek, 20 lutego 2015

Wyzywam Cię na pojedynek... #3


Tło baneru pochodzi z tej strony.
Wyzywam Cię na pojedynek... to nowa zabawa wymyślona przez Magdalenardo. Polega na wyzwaniu wybranego (dowolnego) blogera do przeczytania jakiejś konkretnej książki, którą my także mamy nieczytaną na półce, ale... możemy osobę wyzwaną wyprzedzić i sami pierwsi przeczytamy tę książkę. Potwierdzeniem wypełnienia zadania jest publikacja recenzji danej książki na swoim blogu i zgłoszenie tego faktu osobie, która nas wyzywa. Szczegółowy regulamin, lista uczestników i tytułów zgłoszonych do ewentualnego "pojedynkowania się" na blogu pomysłodawczyni - TUTAJ. Głównym celem jest mobilizacja do przeczytania kurzących się na półkach książek, na które kiedyś mieliśmy wielką ochotę, a teraz nie mogą się doczekać swojej kolejki oraz po prostu dobra zabawa :)

Dzisiaj rozpoczynamy trzeci pojedynek - w pierwszym triumfowała Ejotek, zaś w drugim - pokonując w okamgnieniu poprzednią zwyciężczynię - Ktrya.

III pojedynek: 
Aine kontra Agnes
Tytuł: "Wołanie kukułki" Robert Galbraith
Start pojedynku: 20.02.2015


A może i Ty dołączysz do zabawy?! :))

środa, 11 lutego 2015

Zobaczyć Sorrento i umrzeć

źródło
Konstancja Radolińska przez cały 2014 rok była dla mnie bardzo tajemniczą postacią. Nie znałam nawet jej nazwiska, wiedziałam tylko, że jest ona bardzo ważną osobą dla Jana Morawskiego - podróżnika, detektywa, który spokojnie mógłby złamać niejedno panieńskie serce,

Morawski - to główny bohater Zbrodni w błękicie oraz Abla i Kaina - kryminałów Katarzyny Kwiatkowskiej. Książek, które mnie zauroczyły – zagadką kryminalną, opisem dziewiętnastowiecznych dworków w zaborze pruskim, pysznościami kulinarnymi pojawiającymi się na tamtejszych stołach, ale przede wszystkim barwnymi postaciami – począwszy od głównych: Jana i jego kamerdynera Mateusza, poprzez mieszkańców dworku, czy pałacu, na służbie i sąsiadach skończywszy.

Tajemnicza przeszłość Jana Morawskiego, sugerowane mimochodem skandale, duży majątek, niejasne zajęcia, związane z wielkimi tego świata, liczne podróże, wzmacniały moje zainteresowanie w trakcie lektury. Związek Jana z Konstancją również był zaledwie sugerowany i pełen niedopowiedzeń. Jedno było wiadomo – drobna nawet wzmianka kamerdynera Mateusza o ewentualnej reakcji Konstancji na takie, czy inne działania Jana, nie pozostawiała wątpliwości, że liczy się on z jej opinią.  Nie da się ukryć, że autorka umiejętnie dawkowała informacje o swoich bohaterach, wzmacniając mój apetyt na kolejne książki.

I oto niespodzianka – oczekiwana trzecia część nie jest kontynuacją przygód Jana! Co więcej, miejsce akcji to też nie Wielkie Księstwo Poznańskie, ale upalne Włochy. Tym razem autorka przybliża nam postać Konstancji, wysyłając Jana w bardzo ważnej misji do Mediolanu, zamiast na wakacyjne spotkanie z prawie narzeczoną w Amalfi.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Pizza w Neapolu



9 lutego - Międzynarodowy Dzień Pizzy ;-)

Zapraszam na krótką wycieczkę literacko-kulinarną do Neapolu z 1900 roku:

Dochodziła pierwsza i na ulicach odbywało się wielkie kucharzenie: ziemniaki bąbelkowały w oleju, sardynki skwierczały na patelniach, pory kotłowały się w rondlach, pomidory przypiekały na blachach, makaron wrzał w saganach. Zewsząd dobiegały okrzyki sprzedawców reklamujących swój towar. (...) Największe tłumy kłębiły się jednak wokół stoisk z przysmakiem, który od stuleci stanowił specjalność Neapolu: było to ciasto smarowane oliwą, okładane pomidorami i tartym serem, a czasami także małymi rybkami. Nazywało się pizza i podobno zyskało uznanie samej królowej. By upamiętnić jej pochwały, ciasto upieczone w barwach włoskiej flagi nazwano pizza Margherita. Konstancja miała wielką ochotę na pizza i Jake chyba zauważył jej łakome spojrzenia, bo podszedł do sprzedawcy i kupił dwa kawałki. Pizzaiolo prawie oszalał z zachwytu, że due americani wybrali jego ciasto, ustawił swym gościom pod drzewem dwa rozchwierutane krzesełka, a potem krzykliwie informował przechodzących znajomych, że sława jego pizza dojdzie do samej Ameryki.
Konstancja zjadła przysmak z niebywałym apetytem i w szaleńczym tempie, a sardynkami poczęstowała białego zapasionego kocura, który pojawił się jak na zawołanie.

Katarzyna Kwiatkowska, Zobaczyć Sorrento i umrzeć,
 rozpisani.pl, Warszawa 2014, str. 137-138.


piątek, 6 lutego 2015

Historia Śródziemia oczami Wroga

Historię piszą zwycięzcy. A jak wyglądałaby historia Wojny o Pierścień, gdyby opowiedzieli ją nie zwycięzcy, a zwyciężeni?

Wyobraźcie sobie, że Mordor to nie siedlisko zła i nienawiści, czy zagłębie czarnej magii, ale rozwinięta przemysłowo cywilizacja, zafascynowana nauką i techniką, specjalizująca się w metalurgii, znająca proch i zaawansowaną medycynę. Jednocześnie jednak, niebędąca w stanie się wyżywić ze względu na warunki naturalne – dlatego uzależniona ekonomicznie od sąsiadów i w związku z tym zainteresowana raczej pokojowym współżyciem z krajami ościennymi, niż konfliktem zbrojnym.
Gondor, Rohan to państwa bardzo zacofane w stosunku do wschodniego sąsiada i obawiające się jego rozwoju, szczególnie militarnego, zaś elfy są zimnymi, bezlitosnymi, nacjonalistycznymi, walczącymi nawet między sobą, intrygantami.

Świadoma przewagi technologicznej i jej konsekwencji (włącznie ze zmarginalizowaniem magii) Biała Rada Magów decyduje się na rozpętanie wojny, która ma ostatecznie zlikwidować zagrożenie.

Do Przyszłości prowadzi wiele dróg, ale jakąkolwiek z nich pójdzie Mordor, to najpóźniej za trzy wieki dotknie takich sił przyrody, których ujarzmić nie potrafi nikt. Czy chcesz może jeszcze raz zerknąć na to, jak w mgnieniu oka zmienia się w popiół całe Śródziemie wraz z Nieśmiertelnymi Krajami? [1]

poniedziałek, 2 lutego 2015

Klęska styczniowa

czyli jak w 31 dni przeczytałam w zasadzie tylko dwie książki...



Tak źle to z moim czytaniem już dawno nie było. Nie da się ukryć, że proza życia mnie w tym miesiącu pokonała. Przeczytany po raz n-ty Kotek Splotek (wreszcie opisany!) i dwie pozycje polskich autorek.

Rob Scotton Kotek Splotek
Katarzyna Kwiatkowska Zobaczyć Sorrento i umrzeć
Marta Obuch Szajba na peronie 5.

Zarówno Marta Obuch, jak i Katarzyna Kwiatkowska, należą do moich ulubionych pisarek i czas spędzony z ich książkami był przyjemnością i odpoczynkiem, chyba dzięki nim wytrwałam ;). Post o "Sorrento" wkrótce.