źródło |
Amerykaana to prześmiewcze określenie Nigeryjczyków, którzy wrócili ze Stanów do kraju i zachowują się trochę inaczej niż przed wyjazdem. Przeszkadzają im rzeczy, które wcześniej były najnormalniejszą częścią ich życia, codzienności, mówią z innym akcentem, inaczej się ubierają, kręcą nosem na kuchnię, obsługę. W oczach tych, którzy nie wyjeżdżali z kraju, wyglądają na pozerów, choć w głębi duszy większość zazdrości tego pobytu w wymarzonej Ameryce.
Ifemelu po trzynastu latach w Stanach decyduje się na powrót do rodzinnej Nigerii. Decyzja, która wielu wydawać się będzie dziwna, bo dziewczyna ma stypendium, mieszka w dobrej dzielnicy, prowadzi popularnego (przynoszącego sensowny dochód!) bloga - bez wątpienia można powiedzieć, że odniosła sukces, zasymilowała się w Ameryce.
Dlaczego więc zostawia za sobą stabilizację, pozycję jaką osiągnęła? W zasadzie cała książka jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Pytanie, które przede wszystkim stawia sobie bohaterka Amerykaany.
Szukając tej odpowiedzi Ifemelu zabiera nas w swych wspomnieniach do Nigerii, do jej lat szkolnych studenckich. Opowiada o bliskich jej ludziach, wydarzeniach, które ją kształtowały. O swojej pierwszej młodzieńczej miłości.
W dużej mierze to właśnie pod wpływem Obinze, oczytanego, zafiksowanego na punkcie Ameryki chłopaka, Ifemelu stara się o stypendium do Stanów. Wyjeżdżając wierzy, że Obinze wkrótce do niej dołączy. Niestety los chce inaczej, po 11 września Obinze nie ma szans na wizę do USA i dużo wody upłynie, gdy znowu się spotkają, jako już zupełnie inni ludzie.
Po przyjeździe do Stanów Ifemelu po raz pierwszy w życiu uświadamia sobie, że jest czarna. W kraju, w którym nie ma segregacji rasowej, młoda Nigeryjka na każdym kroku odczuwa swą inność, czuje się jak przybysz z innej planety.
Przez pierwsze lata pobytu w Ameryce Ifemelu robi wszystko, by zlikwidować różnice, uczy się amerykańskiego akcentu, zmienia sposób bycia. Krok po kroku oswaja amerykańskie know-how, a punktem zwrotnym w jej życiu staje się założenie bloga, w którym w błyskotliwy sposób opisuje swoje obserwacje jako czarnej nie-Amerykanki na temat rasowości w Stanach.
Pisze szczerze, przewrotnie i prowokacyjnie. O różnicach kulturowych, o zachowaniach ludzi, o włosach :) Ta opowieść o włosach, bardzo kobieca, prawdziwa i egzotyczna, to symbol uświadomienia sobie własnej przynależności i jej akceptacja.
Amerykaana to napisana z humorem i poruszająca autentyzmem opowieść o kobiecie szukającej swojego miejsca na świecie, w której autorka daje wyraz swoim przemyśleniom i przekonaniom. Adiche mówi głośno i szczerze o sprawach, które oficjalnie nie istnieją. To fascynująca powieść obyczajowa, która pozwoliła mi spojrzeć na świat z innej perspektywy. Pojąć, że choćbym nie wiem jak się starała, nigdy nie zrozumiem, jak to jest mieć inny niż biały, kolor skóry. Ale jednocześnie każdy, kto chociaż przez pewien czas, mieszkał poza granicami swojego kraju, niezależnie od rasy, odnajdzie cząstkę siebie w przeżyciach Ifemelu.
To także opowieść o Nigerii, pachnącej i hałaśliwej, zupełnie mi obcej; to Londyn widziany oczami nielegalnego imigranta, ale również historia pięknej (bez sztucznych upiększeń) miłości Ifemelu i Obinze.
O Amerykaanie dużo lepiej ode mnie pisały, między innymi, Ekruda, Renata z tamaryszkowych pre-tekstów i Agnieszka z Krimifantamanii, ale chyba specjalnie zauważalna ta książka na blogach nie była, mimo, że otrzymała National Book Critics Circle Award. Ale nie z powodu nagród warta jest uwagi. Spróbujcie.
Ifemelu po trzynastu latach w Stanach decyduje się na powrót do rodzinnej Nigerii. Decyzja, która wielu wydawać się będzie dziwna, bo dziewczyna ma stypendium, mieszka w dobrej dzielnicy, prowadzi popularnego (przynoszącego sensowny dochód!) bloga - bez wątpienia można powiedzieć, że odniosła sukces, zasymilowała się w Ameryce.
Dlaczego więc zostawia za sobą stabilizację, pozycję jaką osiągnęła? W zasadzie cała książka jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Pytanie, które przede wszystkim stawia sobie bohaterka Amerykaany.
Szukając tej odpowiedzi Ifemelu zabiera nas w swych wspomnieniach do Nigerii, do jej lat szkolnych studenckich. Opowiada o bliskich jej ludziach, wydarzeniach, które ją kształtowały. O swojej pierwszej młodzieńczej miłości.
W dużej mierze to właśnie pod wpływem Obinze, oczytanego, zafiksowanego na punkcie Ameryki chłopaka, Ifemelu stara się o stypendium do Stanów. Wyjeżdżając wierzy, że Obinze wkrótce do niej dołączy. Niestety los chce inaczej, po 11 września Obinze nie ma szans na wizę do USA i dużo wody upłynie, gdy znowu się spotkają, jako już zupełnie inni ludzie.
Po przyjeździe do Stanów Ifemelu po raz pierwszy w życiu uświadamia sobie, że jest czarna. W kraju, w którym nie ma segregacji rasowej, młoda Nigeryjka na każdym kroku odczuwa swą inność, czuje się jak przybysz z innej planety.
Przez pierwsze lata pobytu w Ameryce Ifemelu robi wszystko, by zlikwidować różnice, uczy się amerykańskiego akcentu, zmienia sposób bycia. Krok po kroku oswaja amerykańskie know-how, a punktem zwrotnym w jej życiu staje się założenie bloga, w którym w błyskotliwy sposób opisuje swoje obserwacje jako czarnej nie-Amerykanki na temat rasowości w Stanach.
Pisze szczerze, przewrotnie i prowokacyjnie. O różnicach kulturowych, o zachowaniach ludzi, o włosach :) Ta opowieść o włosach, bardzo kobieca, prawdziwa i egzotyczna, to symbol uświadomienia sobie własnej przynależności i jej akceptacja.
Amerykaana to napisana z humorem i poruszająca autentyzmem opowieść o kobiecie szukającej swojego miejsca na świecie, w której autorka daje wyraz swoim przemyśleniom i przekonaniom. Adiche mówi głośno i szczerze o sprawach, które oficjalnie nie istnieją. To fascynująca powieść obyczajowa, która pozwoliła mi spojrzeć na świat z innej perspektywy. Pojąć, że choćbym nie wiem jak się starała, nigdy nie zrozumiem, jak to jest mieć inny niż biały, kolor skóry. Ale jednocześnie każdy, kto chociaż przez pewien czas, mieszkał poza granicami swojego kraju, niezależnie od rasy, odnajdzie cząstkę siebie w przeżyciach Ifemelu.
To także opowieść o Nigerii, pachnącej i hałaśliwej, zupełnie mi obcej; to Londyn widziany oczami nielegalnego imigranta, ale również historia pięknej (bez sztucznych upiększeń) miłości Ifemelu i Obinze.
O Amerykaanie dużo lepiej ode mnie pisały, między innymi, Ekruda, Renata z tamaryszkowych pre-tekstów i Agnieszka z Krimifantamanii, ale chyba specjalnie zauważalna ta książka na blogach nie była, mimo, że otrzymała National Book Critics Circle Award. Ale nie z powodu nagród warta jest uwagi. Spróbujcie.
Pod hasłem
Gra w kolory
Grunt to okładka
Książka rzeczywiście nie była "zauważalna" na blogach. Nie widziałam żadnej recenzji, ani nawet informacji w postach z zapowiedziami. A przynajmniej sobie nie przypominam.
OdpowiedzUsuńFajnie, że odwołujesz się do innych wpisów na jej temat z blogosfery.
To książka, na którą pewnie nie zwróciłabym uwagi, bo jak wiesz zwykle wybieram inne lektury (ze słodkimi okładkami - z czego wcale nie jestem dumna, ale nic nie poradzę na to, że przykuwają moją uwagę i od razu czytam ich opisy). Dobrze, że o niej piszesz, bo widzę, że to wartościowa pozycja. Na pewno zmusza do refleksji, choć tak naprawdę nie jesteśmy w stanie poczuć się tak jak bohaterka, będąc w obcym miejscu.
To już nie jest nowość, w Polsce wyszła w 2014.
UsuńOch, ja też daję się uwieść okładkom :)
Zazwyczaj nie czytam tego typu literatury ale ta brzmi dość intrygująco. Pomocna recenzja, muszę się głęboko zastanowić nad przeczytaniem tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńMożesz spróbować przeczytać początek na cyfrotece, zobaczysz, czy Ci odpowiada.