żródło |
Czy ktoś odważy się zanegować twierdzenie, że Kraków jest numerem 1 wśród polskich miast, biorąc pod uwagę ich baśniowość? Nie ujmując niczego innym wyjątkowym miejscom, pełnym legend, historii, czy zachwycających krajobrazowo, to właśnie w Krakowie magia krąży w labiryntach korytarzy pod Rynkiem, kryje się między kamienicami, w szumie skrzydeł zaczarowanych gołębi.
Smok Wawelski, Mistrz Twardowski, czy diabeł strzegący skarbów krzysztoforskich, nie bez powodu obrali sobie na siedzibę właśnie to miasto.
Pozwólcie się zatem zabrać do alternatywnego XXI-wiecznego Krakowa - stolicy Polanii, siedziby łaskawie panującego króla Juliana Łukomskiego. Tak, tak, oczy Was nie mylą. Polania to monarchia, w dodatku licząca się na arenie międzynarodowej, zaś sam Kraków to europejska metropolia, której mieszkańcy pełnymi garściami korzystają z dóbr kultury, nauki i jak najbardziej współczesnej techniki, kluby tętnią gwarem, a media z zainteresowaniem śledzą dworskie wydarzenia i skandale.
Znaczącą rolę alternatywnym świecie stworzonym przez Magdalenę Kubasiewicz odgrywa magia. Podobnie jak w świecie Harry’ego Pottera jest ona wszechobecna, ale tu nikt jej nie ukrywa przed zwykłymi ludźmi. Uczelnie zupełnie jawnie kształcą przyszłych magów, jedną z najważniejszych osób w państwie, tuż po królu, jest Pierwsza Czarownica Polanii, zaś organem mającym wpływ na to co się w kraju dzieje – Loża Magów.
Bohaterkę książki, piastującą odpowiedzialne stanowisko Pierwszej Czarownicy, poznajemy w chwili, gdy otrzymuje polecenie wyjaśnienia śmierci siostry jednego z dostojników. Sara Weronika Sokolska bardzo niechętnie podejmuje się tego śledztwa, ale wkrótce okazuje się, że rzeczywiście jest właściwą osobą do tego zadania. Tajemnica morderstwa Katarzyny Niepołomicówny jest zaledwie prologiem do właściwej opowieści i okazją do przedstawienia czytelnikowi Pierwszej Czarownicy – jej charakteru i metod działania.
Sara Weronika Sokolska, zwana przez niektórych Saniką, a przez innych Piekielnicą, to postać nietuzinkowa. I wcale nie mam tu na myśli faktu, że jest czarownicą, bo te nie są przecież niczym niezwykłym w świecie Magdaleny Kubasiewicz. Sara wyróżnia się swoim charakterem i umiejętnościami. Jej pochodzenie owiane jest tajemnicą, a moce jakimi się posługuje budzą niechętny szacunek u innych czarownic i czarodziejów. Sara jest niepokorna, arogancka, wygadana, bezczelna, sprytna i niezależna. Poza mającym do niej całkowite zaufanie królem, nie może liczyć na poparcie Loży Magów, która nie zaakceptowała na tak prestiżowym stanowisku osoby znikąd, w dodatku bez formalnego wykształcenia. Jednak czarownica się tym nie przejmuje, a wręcz czerpie satysfakcję z doprowadzania do furii koleżanek i kolegów po fachu.
Po znalezieniu i ukaraniu sprawcy zabójstwa nieszczęsnej Kaśki, Sanika powraca do Krakowa, by przekonać się, że coś niepokojącego zaczyna dziać się w jej mieście. Coraz częściej wychodzą na powierzchnie stwory zagrażające ludziom, strzygi wiją sobie gniazda w pustych budynkach, inkub atakuje w nocnych klubach, ochronne czary zaczynają słabnąć, giną ważne artefakty.
Czy Sara znajdzie sposób na odegnanie ciemnych chmur, które zebrały się nad miastem? Wypełnienie przysięgi ochrony miasta, może oznaczać położenie na szali jej własnego życia, tym bardziej, że pogardzająca Saniką Loża Magów nie kwapi się do pomocy. Ba, niewykluczone, że na niepowodzeniu Pierwszej Czarownicy ktoś będzie chciał ubić własny interes..
Autorka z talentem połączyła obraz współczesnego Krakowa ze światem podań i baśni. Budując wciągającą fabułę wykorzystała znane każdemu dziecku motywy, zaludniła krakowskie uliczki postaciami ze słowiańskiej mitologii, nadała głębsze znaczenie zwyczajom takim, jak topienie Marzanny. Wszystko to okrasiła dużą dozą humoru i błyskotliwymi dialogami.
Postacią, która kradnie cały show jest oczywiście Sanika, chociaż niektóre postacie drugoplanowe, jak czarodziej Krystian Chmielewski, czy Biała Czarodziejka też budzą zainteresowanie. Ujął mnie też fakt, że tajemniczy Nocny król nie jest po prostu zły, bo tak. To postać prawdziwie tragiczna, która stała się tym, czym jest, nie z własnej woli.
Nieco chaotyczny sposób, w jaki poznajemy przeszłość Saniki odbieram jako celowy zabieg (nie wiem, czy słusznie), w wyniku którego powstaje wrażenie, że czarownica nie pamięta, a może raczej nie chce pamiętać, swojej przeszłości, odsuwa ją od siebie. Pewne wątki, postacie, nawet po skończeniu książki, pozostają owiane tajemnicą.
Debiut Magdaleny Kubasiewicz naprawdę mnie zauroczył. Wprawdzie autorka nie rzuciła na mnie tak mocnego zaklęcia, jak potrafi to zrobić Neil Gaiman, ale była blisko, niebezpiecznie blisko. Wieczorne spacery po Krakowie już nie będą takie same.
Jedno małe zastrzeżenie – czy król Polanii naprawdę musiał dostać na imię Julian? Posiadanie w domu zagorzałych fanów Pingwinów z Madagaskaru znacząco wpływa na mój odbiór postaci, która nazywa się Król Julian – a może to tak specjalnie? Z uśmiechem natomiast daję autorce ogromny plus za nazwanie specjalistki od artefaktów Joanna Darń!
Gra w kolory
Pod hasłem
Grunt to okładka
Magdalena Kubasiewicz, Spalić wiedźmę, Genius Creations, Bydgoszcz 2015.
Znaczącą rolę alternatywnym świecie stworzonym przez Magdalenę Kubasiewicz odgrywa magia. Podobnie jak w świecie Harry’ego Pottera jest ona wszechobecna, ale tu nikt jej nie ukrywa przed zwykłymi ludźmi. Uczelnie zupełnie jawnie kształcą przyszłych magów, jedną z najważniejszych osób w państwie, tuż po królu, jest Pierwsza Czarownica Polanii, zaś organem mającym wpływ na to co się w kraju dzieje – Loża Magów.
Bohaterkę książki, piastującą odpowiedzialne stanowisko Pierwszej Czarownicy, poznajemy w chwili, gdy otrzymuje polecenie wyjaśnienia śmierci siostry jednego z dostojników. Sara Weronika Sokolska bardzo niechętnie podejmuje się tego śledztwa, ale wkrótce okazuje się, że rzeczywiście jest właściwą osobą do tego zadania. Tajemnica morderstwa Katarzyny Niepołomicówny jest zaledwie prologiem do właściwej opowieści i okazją do przedstawienia czytelnikowi Pierwszej Czarownicy – jej charakteru i metod działania.
Sara Weronika Sokolska, zwana przez niektórych Saniką, a przez innych Piekielnicą, to postać nietuzinkowa. I wcale nie mam tu na myśli faktu, że jest czarownicą, bo te nie są przecież niczym niezwykłym w świecie Magdaleny Kubasiewicz. Sara wyróżnia się swoim charakterem i umiejętnościami. Jej pochodzenie owiane jest tajemnicą, a moce jakimi się posługuje budzą niechętny szacunek u innych czarownic i czarodziejów. Sara jest niepokorna, arogancka, wygadana, bezczelna, sprytna i niezależna. Poza mającym do niej całkowite zaufanie królem, nie może liczyć na poparcie Loży Magów, która nie zaakceptowała na tak prestiżowym stanowisku osoby znikąd, w dodatku bez formalnego wykształcenia. Jednak czarownica się tym nie przejmuje, a wręcz czerpie satysfakcję z doprowadzania do furii koleżanek i kolegów po fachu.
Po znalezieniu i ukaraniu sprawcy zabójstwa nieszczęsnej Kaśki, Sanika powraca do Krakowa, by przekonać się, że coś niepokojącego zaczyna dziać się w jej mieście. Coraz częściej wychodzą na powierzchnie stwory zagrażające ludziom, strzygi wiją sobie gniazda w pustych budynkach, inkub atakuje w nocnych klubach, ochronne czary zaczynają słabnąć, giną ważne artefakty.
Czy Sara znajdzie sposób na odegnanie ciemnych chmur, które zebrały się nad miastem? Wypełnienie przysięgi ochrony miasta, może oznaczać położenie na szali jej własnego życia, tym bardziej, że pogardzająca Saniką Loża Magów nie kwapi się do pomocy. Ba, niewykluczone, że na niepowodzeniu Pierwszej Czarownicy ktoś będzie chciał ubić własny interes..
Autorka z talentem połączyła obraz współczesnego Krakowa ze światem podań i baśni. Budując wciągającą fabułę wykorzystała znane każdemu dziecku motywy, zaludniła krakowskie uliczki postaciami ze słowiańskiej mitologii, nadała głębsze znaczenie zwyczajom takim, jak topienie Marzanny. Wszystko to okrasiła dużą dozą humoru i błyskotliwymi dialogami.
Postacią, która kradnie cały show jest oczywiście Sanika, chociaż niektóre postacie drugoplanowe, jak czarodziej Krystian Chmielewski, czy Biała Czarodziejka też budzą zainteresowanie. Ujął mnie też fakt, że tajemniczy Nocny król nie jest po prostu zły, bo tak. To postać prawdziwie tragiczna, która stała się tym, czym jest, nie z własnej woli.
Nieco chaotyczny sposób, w jaki poznajemy przeszłość Saniki odbieram jako celowy zabieg (nie wiem, czy słusznie), w wyniku którego powstaje wrażenie, że czarownica nie pamięta, a może raczej nie chce pamiętać, swojej przeszłości, odsuwa ją od siebie. Pewne wątki, postacie, nawet po skończeniu książki, pozostają owiane tajemnicą.
Debiut Magdaleny Kubasiewicz naprawdę mnie zauroczył. Wprawdzie autorka nie rzuciła na mnie tak mocnego zaklęcia, jak potrafi to zrobić Neil Gaiman, ale była blisko, niebezpiecznie blisko. Wieczorne spacery po Krakowie już nie będą takie same.
Jedno małe zastrzeżenie – czy król Polanii naprawdę musiał dostać na imię Julian? Posiadanie w domu zagorzałych fanów Pingwinów z Madagaskaru znacząco wpływa na mój odbiór postaci, która nazywa się Król Julian – a może to tak specjalnie? Z uśmiechem natomiast daję autorce ogromny plus za nazwanie specjalistki od artefaktów Joanna Darń!
Gra w kolory
Pod hasłem
Grunt to okładka
Magdalena Kubasiewicz, Spalić wiedźmę, Genius Creations, Bydgoszcz 2015.
Nazwy bohaterów przedstawiają się komicznie i z chęcią przeczytam, choć nie jestem fanką gatunku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię fantasy i baśnie, więc na pewno miało to wpływ na mój odbiór tej książki. :) Miłka - śliczne imię! Pozdrawiam :)
UsuńWidzę, że zabrałaś się za książki od GC? Z tym Gaimanem, to Ty tak poważnie?
OdpowiedzUsuńMnie jak na razie zauroczyła tylko jedna i do tego pierwsza ich książka. Gorąco polecam (Kraków oczywiście też tam jest) „Pokój światów” Pawła Majki. Powieść warta Nagrody Żuławskiego. A wieczorne spacery po Krakowie Pawła Majki to… cóż przeżycie może wymagać pewnych umiejętności ;-) I wiesz co tam jest „zaszyte”, między wielu innymi? To nie do końca spoiler, autor raczył był wypaplać, jak czytałem pierwszy raz musiałem sam dochodzić ;-) „Rusłan i Ludmiła” Puszkina!
Znaczy, że masz jeszcze jakieś wątpliwości, że Gaiman potrafi mnie zaczarować słowem?
UsuńCzy pytasz o rzucanie uroku przez panią Kubasiewicz? :)
Bardzo lubię takie przenikanie się świata współczesnego i baśni, a tu są to nasze baśnie. :))
"Pokój światów" też mam na wirtualnej półeczce :)
Co do uroku Gaimana nie mam wątpliwości :-P
UsuńWystawiłaś debiutantce przez to porównanie bardzo wysoką ocenę… To mnie zastanowiło ;-)
Jakby nie patrzeć, Neverwhere to też debiut był :)
UsuńAle nie musisz mi wierzyć - tutaj recenzja Karoliny, a w komentarzach zdanie zupełnie odmienne, więc nie da rady inaczej, tylko trzeba samemu sprawdzić. ;-) Ja bardzo lubię takie pyskate czarownice (Wredna Olgi Gromyko, czy Olgierda Aleksandry Rudej), więc może nie jestem obiektywna?
Obie nie jesteście ;-)
UsuńSwoją drogą miło popatrzeć jak Fenrir pracuje po drugiej stronie, nagle musi bronić książki przed negatywną opinią :-D
No ale anonimowe komentarze są śmieszne. Nawet merytoryczne.
Ja, jak wiesz, nie czytam nowości (z niewielkimi wyjątkami, jeden mam na oku też z GC, jeszcze się nie ukazało).
Gdyby wszyscy debiutowali tak jak Gaiman, to świat byłby pełen świetnej literatury, a nie jest, czyż nie? Z tym debiutem, samodzielnie tak, bo jednak „Dobry omen” był wcześniej, no ale to duet, nie byle jaki co prawda, ale duet.
Na szczęście na samym początku zastrzegłam na blogu, że tu wyłącznie subiektywnie będzie. ;-)
UsuńNo ba, marzenia :) Ale i tak nie zdążymy przeczytać wszystkiego...
Andrzeju, to, co miałeś na oku z GC, to ta wielka antologia?
UsuńCo do rzeczonej wiedźmy, jakoś nie przekonała mnie do siebie na tyle, żeby sięgnąć. Moooże kiedyś. Za to wypowiem się na temat "Pokoju światów" (wiecie, w ramach akcji "nie znam się, ale się wypowiem") - otóż nie przebrnęłam, odepchnęło mnie to dzieło. Wyjątkowo smutaśne, ponure, ble.
Nie, nie ta antologia… Jak o niej napiszę, to zobaczycie na co czekam ;-)
UsuńTylko czy doczekamy tego napisania?! ;-) :-P
UsuńAgnieszko, ja zdecydowanie miałam apetyt na coś takiego :))
Oj tam oj tam, parę lat w tę czy tamtą stronę, doprawdy... ;)
UsuńZłośliwe istoty :-P
Usuń„Męczę” się z wpisem-wyzwaniem, trochę na zamówienie ;-)
Po prostu propozycja była nie do odrzucenia. Piszę o opowiadaniach Pawła Ciećwierza. A propozycję złożył Krzysztof Sokołowski. Głupio odmówić, tym bardziej, że te opowiadania to mają u mnie bardzo wysoką pozycję.
Wpis o Geniuszach to jedno popołudnie, tym bardziej, że mało co do mnie mówiło. Mogę zdradzić nazwiska: Maria Dunkel, Ania Hrycyszyn z „Igłą” (przewrotna opowiastka, no i science fiction), i to ich powieści mnie interesują, Marta Krajewska z naprawdę udanymi opowiadaniami (nie wiem jak powieść, coś mnie nie ciągnie), podobał mi się „Nieświt” Magdaleny Kubasiewicz, ale to inny świat niż w w/w powieści, no i z pewnymi zastrzeżeniami „Pieśń żywiołów” Artura Laisena.
Oczywiście dla mnie Paweł Majka jest poza wszelką konkurencją, ale to akurat wiadomo :-)
Na temat opowiadań z GC nie mogę się na razie wypowiedzieć, bo mam przesyt po konkursie, gdzie musiałam przeczytać blisko 180 opowiadań. Muszę ochłonąć.
UsuńA z Ciećwierzem ciekawa sprawa - bo jesteś drugą osobą, od której o nim słyszę. Rozejrzę się, co napisał. Jest coś w ebooku?
Agnieszka tu masz kilka opowiadań, to jest wybór z dwóch tomów http://www.bazaebokow.robertjszmidt.pl/?q=taxonomy/term/146. W e-booku jest drugi zbiór „Środkowy palec opatrzności”, ale tylko Solaris, ale za to tanio ;-)
UsuńGdybyś się zdecydowała sprawdzić na FP.pl to czytaj w kolejności Hannya, Marokaina, Dziewiąte życie w pamięci. Środkowy palec opatrzności (opowiadanie) jest bardzo śląskie, widać, że autor z Bytomia.
Tak z ciekawości od kogo słyszałaś o Ciećwierzu?
Wiesz ja w grudniu i styczniu przeczytałem jednym ciągiem komplet z FantastykaPolska.pl, tak jakoś, padł mi czytnik (to znaczy ja go padłem, bo grzebałem w systemie), musiałem zresetować do ustawień fabrycznych. Chciałem ponownie wybrać najciekawsze (tam jest około 400 opowiadań i kilka powieści) i zapchałem się dokumentnie. Dopiero dochodzę do siebie ;-) Jak widzę fantastykę, szczególnie opowiadania to trochę cierpię :-D
Nie cierp. Zaraz, nie cierpnij. Klin klinem? Bo wiesz, ja zapodałam sobie "Science fiction" z Powergraphu... :D
UsuńDobra, ściemniam trochę, wcześniej były dwa kryminały i jeden komiks, żeby sobie mózg przepłukać po tych opowiadaniach.
Dzięki za link, na Ciebie zawsze można liczyć :) Zerknę na to dokładniej po świętach, na razie i tak nie mam czytnika przy sobie. I będę pilnować kolejności - a jest aż tak ważna? O Ciećwierzu słyszałam od Silaqui. Tak, teraz to jasne, dlaczego, Sokołowski go promuje. :)
Tak myślałem, że to Silaqui ;-)
UsuńKolejność jest ważna, bo one są pisane chronologicznie. Pozostałe (z drugiego zbioru): Po staremu, Dead Girl Superstar (niezłe), Pod sercem mnie noś, Środkowy palec opatrzności.
Mnie KS nie musiał przekonywać, ja już wcześniej sam się przekonałem. Te opowiadania są naprawdę niezłe… Jeśli ktoś nie pomyśli, że to banalne opowiadanka o nekromancie. Klimatyczne i mocne.
Powodzenia w czytaniu :-)
O nie, nekromanta?... Jęk zawodu, nekromanci oraz celofyzy, które rzecz jasna nie istnieją, to jakoś nie moja bajka.
UsuńNo weź rozmawiaj z kobietą (jęk rozpaczy)… Tam nie ma stad zombie włóczących się po ulicach, zresztą Brighela wcale się nie cieszy z tego, że jest nekromantą. Magia jak każda inna, jemu trafiła się nekromancja, miał pecha.
UsuńNo już dobrze, dobrze. Zajrzę przecież tak czy siak, choćby z ciekawości.
UsuńNie śpisz? Za godzinę będzie wpis o „Geniuszach fantastyki” - przypisy montuję ;-)
UsuńNie śpię, wciąż mam nadzieję, że w notesie znajdę wpis na tyle krótki, żeby mi się chciało wklepać go na bloga :) Bo mi kurzem zarasta, dobrze, że chociaż konkurs udało mi się rozpisać.
UsuńAnetko,
OdpowiedzUsuńja właśnie opisałam "Zagadkę dna morskiego" i nie zaliczyłam jej do Gry w kolory, bo... mimo, że jest na niej czarny, to chcąc nie chcąc na pierwszy rzut oka widać głównie niebieski, a skoro w przeważającej części jest niebieska to nie można uznać jej za czarną.
Natomiast "Zagadka hien cmentarnych" jest zielona.
Ja dzisiaj skończę Zagadkę dna morskiego :) Dzięki za odpowiedź!
UsuńAnetko, jak pisałam poprzedni komentarz to nawet nie zwróciłam uwagi na recenzję i to, że książkę zgłosiłaś do Gry w kolory. Ona niestety nie jest czarna, a już na pewno nie w przeważającej ilości dominującej na okładce (jakoś to nie po polsku napisałam). Tu zdecydowanie więcej jest szarości i brązu.
OdpowiedzUsuńPrzy następnym podsumowaniu Gry w kolory muszę doprecyzować co miałam na myśli "przeważająca ilość koloru na okładce odpowiada kolorowi miesiąca".
Autorka jest jak widziałem osobą skromną, że niby Gaiman to (jeszcze) nie i miłą (w sensie odpowiada na pytania, nawet jeśli odpowiedź jest nie po myśli pytającego - niby mnie) ;-)
OdpowiedzUsuńPomyślimy, pomyślimy… Jeśli czytałaś mój wpis o pewnej antologii, to tam gdzie miałem wątpliwości to mam nadal, tylko większe, a przy Pask… znaczy MK (tej co u Ciebie tam wyżej) poszło w drugą stronę :-D Tego nie oczekiwałem ;-) Teraz Twój ruch - do-przekonuj mnie na nią właśnie, wymyśl coś :-D A mówią, że to kobieta ma dwa pomysły na raz a robi jeszcze coś innego, musi Kruki też :-)
Ależ oczywiście, że czytałam wpis o antologii! Jak możesz mieć nawet cień wątpliwości! Czytałam nawet kilkakrotnie, a i z mojego komentarza na FB chyba jednoznacznie wynika fakt zaznajomienia się z Twoim wpisem!
UsuńHmm, przekonywać? A jak potem Ci się nie spodoba i będziesz zły?? Albo nie będziesz chciał mi robić przykrości i przestaniesz ze mną gadać??
Po pierwsze - legendy krakowskie - niby dobrze znane, ale tak.. nie do końca.
Po drugie - nie jest to romans. :P
Po trzecie - Sanika jest cudnie niejednoznaczna i absolutnie niezależna, teoretycznie po dobrej stronie mocy, ale może jednak nie?
No trochę lepiej, ale to jeszcze nie to ;-)
UsuńWiem, że nie romans, też czytam bloga Paskudy :-P
Swoją drogą …no ale Paskuda? Jak nie Król Julian to Paskuda :-D
Skąd mogę wiedzieć, że czytałaś? Jakiś drobny ślad by się zdał :-) (na FB się nie liczy :-P)
Za wysokie progi itd. ;-) Masz tam takie fajne ślady w komentarzach, aż przyjemnie poczytać :))
UsuńO, już wiem - mogę napisać - Fajna recka, przeczytam tę powieść (!), zapraszam do siebie :D
To chyba ja powinienem tak napisać? Przeczytam i zgodnie z radą Spriggany „CK Monogatari”…
UsuńWięcej na priv;-)
Nie powinieneś - to komentarz w stylu - pod recenzją filmu, deklaracja - muszę to przeczytać :)) Fakt autentyczny ;-), widziałam. :))
UsuńDo CK nie jestem jeszcze przekonana, chyba prędzej sięgnęłabym po to z "bucami". :)
No Spriggana jest mocno feministyczna :-D Artur Laisen bardzo ładnie z tego wybrnął. Zyskał w moich oczach. Zresztą MK (tak się podpisała w końcu) też, nie musiała odpowiadać na moje lekko retoryczne pytanie :-)
Usuń