Jedną z najbardziej pozytywnych akcji roku jest dla mnie od paru lat Zew Zajdla. We wrześniu, chyba z tego żalu, że już po emocjach związanych z Nagrodą, wymyśliłam sobie, że pomału, bez presji deadline'u, przeczytam dotychczasowe nagrodzone powieści, tym bardziej, że część z nich mam, jeśli nie na realnych półkach, to w Storytel.
I tak w tym roku wysłuchałam powieści Mai Lidii Kossakowskiej "Grillbar Galaktyka".
Jej główny bohater i narrator to szef kuchni ekskluzywnej restauracji Płacząca Kometa - Hermoso Madrid Iven. W sarkastyczny sposób opowiada on o idiotycznych przepisach Unii Międzygalaktycznej, o biurokratycznych kontrolach, opisuje tajniki kuchni korzystającej z bogactwa flory i fauny (przede wszystkim fauny) różnych planet.
Przy pierwszych rozdziałach łapalam się na myślach, czy ja na pewno chcę tego słuchać. Pomysłowe, błyskotliwe tak, ale trochę sztuka dla sztuki połączona z kpiną z UE. Jednak słuchałam dalej i coraz bardziej wciągała mnie ta opowieść. Gdy Hermoso zostaje wrobiony w morderstwo, musi desperacko uciekać. I od tego momentu zaczyna się jazda bez trzymanki od planety do planety.