środa, 16 kwietnia 2014

Blaski i cienie posiadania czterech braci

źródło
Will Woodman ma dziewięć lat i czterech braci. Jako drugiemu z kolei, nie zawsze udaje mu się uzyskać wystarczające zainteresowanie ze strony rodziców. Statystycznie rzec ujmując, jeśli Will ma problem i chce się nim podzielić z mamą - zwykle w kolejce czeka już przynajmniej dwóch marudzących braci. Nawet jeśli zdarzy się cud i mama nie trzyma akurat na kolanach płaczącego malucha, to zwykle i tak jest już ma włączony tryb auto-potakiwania (z auto-potakiwaniem mamy do czynienia, gdy dorośli nie słuchają co tak naprawdę dziecko mówi, tylko potakują co ok. 5 sekund tak długo, aż małolat sobie pójdzie). 

Tata zwykle późno wraca z pracy, więc ma czas wysłuchać tylko jednego zestawu problemów i prawem starszeństwa Marty, dziesięcioletni brat Willa, zarezerwował dla siebie uwagę ojca. Na szczęście są jeszcze dziadkowie i tak powiernikiem Willa zostaje dziadek - latarnik. Co tydzień Will opowiada mu najgorsze wydarzenie, jakie go spotkało, zawsze jednak starszy pan ma w zanadrzu opowieść ze swojego życia, przy której kłopoty Willa istotnie maleją. Bo czy coś może się równać z ugryzieniem rekina, czy folią aluminiową w roli papieru toaletowego? I tak co tydzień dziadek wygrywa tę nietypową konkurencję.


Pewnego dnia tata Willa opowiada mu jednak historię, o której chłopiec zapomniał, wydarzyła się bowiem, gdy Will miał 2 lata. Tym razem dziadkowi nie uda się chyba przebić tej opowieści...

źródło
Wakacje to ulubiona pora dzieci, kiedy się jednak ma pięcioro synów, rodzice niekoniecznie podzielają entuzjazm swoich pociech, a w domu zaczyna panować chaos. Rodzice postanawiają, że Will i Marty będą spędzać codziennie parę godzin w lokalnej bibliotece. Choć nie brzmi to strasznie, chłopcy przyjmują tę decyzję jak wyrok. Może w innych bibliotekach pracują osoby, które autentycznie lubią dzieci i spędzanie wakacji w takim miejscu nie brzmi jak koszmar i kara w jednym. W bibliotece, do której udają się bracia rządzi jednak twardą ręką Kartoflana Murphy - opowieści krążące o pani bibliotekarce wśród dzieci po prostu mrożą krew w żyłach.
The problem with grown-ups is that they only see what's on the outside. But kids know the real truth. People forget to be on their best behaviour around kids, because nobody believes a word we say
Rodzice są jednak nieubłagani, chłopcy zapisują się do biblioteki i spędzają w części przeznaczonej dla dzieci, najdłuższe popołudnie w swoim życiu. Co się stanie, gdy Marty spróbuje sprawdzić, czy rzeczywiście Mrs Murphy widzi wszystko i wie co zamierzasz, zanim jeszcze o tym pomyślisz? Wierzcie mi, kara za nieposłuszeństwo i psikusy będzie okrutna!

Kolejne dni mijają chłopcom monotonnie na udawaniu, że czytają książki. Pewnego dnia stanie się jednak coś dziwnego, gdy Will mimochodem przeczyta pierwsze zdanie opowieści o największym olbrzymie z Irlandii. A potem następne.
Ani się obejrzy znajdzie się w innym świecie, świecie pełnym przygód, magii, czarodziejów walczących z goblinami, świecie, w którym kozy mówią, a księżniczki zamieniają się w łabędzie. Od tego dnia pobyt w bibliotece nie będzie taki okropny. Czy jest jednak możliwe, że Mrs Murphy nie jest tak straszna, jak chce, by ją postrzegano?
źródło
Co roku rodzina Woodmanów spędza część letnich wakacji w kamperze nad morzem. Wszyscy chłopcy śpią w małej sypialni, zawsze przy otwartym oknie (jak zaznacza Will - jeśli macie braci, to wiecie czemu). Dni spędzają na plaży budując zamki z piasku, kąpiąc się, wkładając sobie nawzajem kraby do butów, jednym słowem ciesząc się dzieciństwem i beztroską. W nocy najstarszy Marty opowiada braciom historie o duchach i piratach, związane z miejscowymi legendami. Wszyscy niby wiedzą, że to tylko bajki, ale kiedy Marty postawia zrobić Willemu dowcip w trakcie nocnego powrotu po dyskotece, okazuje się, że nie tak łatwo opanować emocje i wyobraźnię.

Bardzo zabawne historie z życia dziewięciolatka, rywalizacja i współpraca między rodzeństwem, nieustające kawały, ale i braterska pomoc, pełne ciepła relacje z rodzicami i dziadkami, a nawet delikatny morał - wszystko zajmująco opowiedziane i fantastycznie zilustrowane przez Tony'ego Rossa (Koszmarny Karolek, Babcia Rabuś). Świetnie byłoby zobaczyć te książeczki przetłumaczone na polski. Jeżeli ktoś szuka ciekawego, inteligentnego, a jednocześnie pełnego humoru, tekstu po angielsku, by zachęcić 10-11-latka do czytania w tym języku, "legendy" Eoina Colfera (to ten od Artemisa Fowla) będą doskonałe.


Wyzwania: Book-Trotter, Odnajdź w sobie dziecko.

Ilustracje Tony'ego Ross'a pochodzą z e-booków The Legend of Spud Murphy, The Legend of the Worst Boy in the World (Young Puffin Story Books)

11 komentarzy:

  1. Oj, nie wiem czy wytrzymałabym, posiadając czterech braci... Mam jednego, młodszego o 16 lat, który wystarczy mi w zupełności. :) Chociaż nie ukrywam, że zawsze marzył mi się starszy brat, ale to już na zawsze pozostanie jedynie w sferze moich marzeń. Owa książeczka z pewnością przypadłaby do gustu mojego bratu, bo z niego też niezły łobuziak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie miałabyś wyjścia ;)) Starszy brat zapewne fajna sprawa, ale młodszy też ma swoje zalety. ;)

      Usuń
  2. Czterech braci? To jak jedna młodsza o dwanaście lat siostra ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Ja tam mogę tylko wychwalać młodszą siostrę, przynajmniej teraz ;)

      Usuń
    2. Teraz to ja też wychwalam, ale kiedyś to tak różnie ;-)

      Usuń
    3. "Kiedyś" to chyba i my, starsze rodzeństwo, nie byliśmy tacy cudowni, jak teraz. ;))

      Usuń
    4. Niestety masz rację :-) Siostra mi kilka rzeczy wypomniała;-)

      Usuń
    5. To i tak dobrze, że tylko kilka. :-D

      Usuń
    6. Te „kilka” to był taki eufemizm ;-)

      Usuń
  3. Super i jeszcze po angielsku! To coś dla mnie :DDDDD

    Kochana wesołych, pogodnych, smacznych i mokrrrych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po angielsku też oczywiście może być :)
    Bardzo fajnie, że przedstawiłaś nam serię, której nie ma w polskim wydaniu (mam nadzieję, że się to zmieni!).
    Pierwsze co pomyślałam jak zobaczyłam post to - Koszmarny Karolek - czytając recenzję już mniej czułam powiązanie, ale teraz już wiem skąd to porównanie. Ten sam ilustrator :)
    Seria o rodzeństwie bardzo mnie zainteresowała i chciałabym, by została wydana także w Polsce. Ciekawy pomysł na książkę, zwłaszcza dla chłopców (choć domyślam się, że dziewczynki też by się przy niej dobrze bawiły).

    OdpowiedzUsuń