czwartek, 18 lutego 2016

Zagadki Pensjonatu Perła

źródło
Parę miesięcy temu czytałam z Najmłodszym książki Jørna Liera Horsta z cyklu Biuro Detektywistyczne nr 2. Historie o małych detektywach zapewniły nam kilka udanych czytelniczych wieczorów, kwestią czasu było więc sięgnięcie po serię CLUE tego autora, wydawaną w Polsce przez Smak Słowa. Ten cykl przeznaczony jest dla ciut starszego czytelnika - mniej więcej od czwartoklasistów w górę, podczas gdy Biuro Detektywistyczne to bogato ilustrowana lektura dla dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej.

Bohaterami CLUE jest trójka nastolatków:

Cecilia Gaathe mieszkająca razem z ojcem - właścicielem i zarządzającym pensjonatem "Perła" wybudowanym przez pradziadka dziewczynki nad Zatoką Okrętów, przyjaciółka Cecilii - Une Flaker oraz nowo przybyły chłopiec - Leo Bast, którego mama właśnie rozpoczęła pracę jako menadżerka w pensjonacie.

Angielskie słowo Clue oznacza wskazówkę, a jednocześnie tworzą je pierwsze litery imion dzieci. Ostatnia literka E, to inicjał pieska Une - Egona, którego imię jest wyrazem wybujałego ego psiaka, który podobno jest potomkiem psa policyjnego.

Rodzina Cecilii przeżyła rok wcześniej tragedię - po letnim przyjęciu w pensjonacie mama dziewczynki, Iselin, utopiła się w zatoce, jednak okoliczności jej śmierci nigdy nie zostały wyjaśnione.

Zagadka salamandry rozpoczyna się równie dramatycznie - znalezieniem przez Cecilię ciała nieznanego mężczyzny na pobliskiej plaży. W takich okolicznościach dziewczynka poznaje Leo, który własnie przyjechał z mamą do "Perły". Chłopiec wykazuje się opanowaniem i nie tylko zawiadamia dorosłych, ale również robi kilka zdjęć, które pomogą później nastolatkom dostrzec szczegóły kluczowe do rozwiązania zagadki śmierci nieznanego mężczyzny z tatuażem, salamandrą, na ręce.

Jakie były przyczyny zakończonej tragicznie nocnej morskiej wyprawy nieznajomego? Czy był to po prostu nieszczęśliwy wypadek, o jaki nie tak trudno na morzu, szczególnie w trakcie sztormu? Czy goście pensjonatu mogli mieć coś wspólnego ze zmarłym? Czy zainteresowanie wrakiem łodzi ze strony kilku osób to zwykła ciekawość? Kto włamał się do magazynu, w którym złożono rzeczy rozbitka? Cecilia, Leo i Une, nie zaważając na niebezpieczeństwo, śledzą podejrzanych gości i nie spoczną póki nie rozwiążą zagadki.


źródło
Kilka tygodni po wydarzeniach opisanych w Zagadce salamandry mieszkańców pensjonatu niepokoi informacja o ucieczce niebezpiecznego przestępcy z wiezienia. Wszystko wskazuje na to, że przebywa on gdzieś w okolicy Zatoki, tym bardziej, że jako chłopiec wychowywał się w tych stronach.

Poszukiwany został skazany za udział w zuchwałym napadzie na znany sklep jubilerski w Oslo. Niestety, pomimo ujęcia jednego ze sprawców nie udało się odzyskać ukradzionych przedmiotów, wśród których, oprócz złota i biżuterii, znajdował się bardzo cenny zegar Zakonu Maltańskiego.

Dzieci ze zdwojoną uwagą obserwują gości pensjonatu, tym bardziej, że jeden z nich czyta gazetę... sprzed roku, z relacją o dokonanym napadzie. Tak się składa, że również był to dzień, w którym zaginęła mama Cecylii.

Młodzi detektywi postanawiają zbadać opuszczony dom, w którym mieszkał jako dziecko zbiegły przestępca, dochodzą też do wniosku, że przed rokiem przebywał on w ich pensjonacie. Czy ukrył gdzieś w okolicy ukradzione skarby? Czy jest szansa na ich odzyskanie? Kto był współsprawcą napadu na sklep jubilerski? Może ukrywa się wśród gości pensjonatu? Czy Cecilia, Leo i Une zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie im grozi?

Chociaż w każdej książce dzieci rozwiązują inną zagadkę, to obie (i kolejne) części łączy tajemnica zaginięcia i śmierci matki Cecylii. Przy okazji innych śledztw, nastolatki odkrywają nowe fakty z życia Iselin, dopasowują fragmenty łamigłówki i krok po kroku dowiadują się, co wydarzyło się przed rokiem.

Bardzo ciekawym pomysłem jest też wplecenie w książki rozważań filozoficznych i choć może się to wydawać w pierwszej chwili dziwnym zabiegiem w przygodowo-kryminalnych książkach dla dzieci, to sprawdza się wyśmienicie. W Zagadce salamandry mottem są przemyślenia Soratesa - świadomość własnej niewiedzy. Szukając rozwiązania tajemnicy dzieci analizują nawet drobne szczegóły oraz, na wzór Sokratesa, zadają pytania - sobie i innym.  
Zagadka zegara maltańskiego to z kolei próba zastanowienia się nad pojęciem czasu, a duchowym przewodnikiem będzie św. Augustyn z Hippony. Gazeta sprzed roku, zaginiony pamiętnik opisujący minione wydarzenia, nocne czuwanie, niepewność co do pory dnia, właściwe wykorzystanie danej nam chwili - czas i rozmyślania nad jego istotą przewijają się przez całą mini-powieść.

Prawda jest taka, że jeszcze nikomu nie udało się wyjaśnić pojęcia czasu. A najdziwniejsze jest to, że i tak wszyscy wiedzą, co to jest czas. Jesteśmy w nim zanurzeni jak ryba w wodzie. Jest wszechobecny, a jednocześnie nieuchwytny jak tęcza. [1]

Po raz kolejny przekonałam się, że Jørn Lier Horst bardzo dobrze radzi sobie z kryminalnymi historiami dla młodszego odbiorcy. Zagadki nie są banalne, emocji nie brakuje, fabuła trzyma w napięciu do samego końca, zaś młodzi bohaterowie są na wskroś współcześni i bliscy dziecięcemu czytelnikowi. Z ogromną chęcią sięgnę po kolejne książki z cyklu, jak również podsunę w odpowiednim momencie mojemu małemu miłośnikowi zagadek kryminalnych. Przyda się jednak wtedy komentarz odrodzicielski, bo jednej rzeczy moim zdaniem w książkach zabrakło - porządnego "kazania" na jakie zasłużyli Cecilia, Leo i Une na temat narażania swojego życia. Samowolne wypłynięcie przez dzieci łodzią na morze w trakcie burzy, jest bowiem dla mnie przekraczającym wszelkie granice nadużyciem zaufania rodziców, tym bardziej, że nie chodziło tu na przykład o ratowanie kogoś, tylko o wyjaśnienie tajemnicy.

Ciekawostka - uważni czytelnicy (brawo Ejotek i mama_zaczytana) powinni zauważyć, że pokój  nr 209 sam w sobie jest bardzo zagadkowy - w tym samym czasie, w Zagadce salamandry, zamieszkują w nim zupełni różni goście pensjonatu :)) Ponieważ w książkach z serii Biuro Detektywistyczne nr 2 autor zamieścił na końcu łamigłówki dla czytelnika, zaczęłam się zastanawiać, że może nie jest to zwykły redaktorski chochlik, ale celowe działanie? 



Grunt to okładka

[1] Jørn Lier Horst, Zagadka zegara maltańskiego, Smak Słowa, Sopot 2015, e-book, format mobi, 21%

6 komentarzy:

  1. Czułam że szybko sięgniesz po CLUE :)
    Myślisz, że chciał sprawdzić czujność czytelnika?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre przeczucie :))
      Tak mi wczoraj przyszło do głowy. Trzeba by poszukać, może gdzieś się wypowiedział autor. Tylko pewnie po norwesku. :D

      Usuń
    2. To pozostaje wujek google, bo nie wiem jak Ty ale norweskiego to nie teges... :P

      Usuń
    3. Niestety ja też na tym samym poziomie :))

      Usuń
  2. Kradnę okładki książek, są piękne XD

    OdpowiedzUsuń