sobota, 19 kwietnia 2014

Alleluja!


Pełnych nowej nadziei, radosnych Świąt Wielkanocnych
wszystkim, którzy tu zaglądają! :)


10 komentarzy:

  1. Ale pyszności widzę na tych zdjęciach! Ktoś tu ma talent nie tylko literacki!

    Wszystkiego, co najlepsze w ten szczególny dzień!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że mnie tam nie ma :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, ostatnio doba skurczyła mi się jeszcze bardziej, toteż jeśli już gdzieś zaglądam, to z wielkim opóźnieniem:(
    Pozostaje mi życzyć wesołych poświąt i zachwycić się dziełami Twych rąk!:) Wypieczony koszyczek cudny - to taka foremka, czy też pracowicie plotłaś tę wiklinę i wiązałaś kokardki? I cóż to za kwiatki-pisanki na dolnym środkowym obrazku? Na Pomorzu takich nie mamy, buu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszyczek to efekt użytej pierwszy raz w życiu (i nie ostatni!) foremki silikonowej. :)
      Usiłowałam potem pięknie ozdobić lukrami te ciastowe pisanki, ale poniosłam klęskę na całej linii - chyba pijany zając wielkanocny lepiej by to zrobił machając łyżką z czekoladą na oślep ;) Ale i tak zostało pożarte ;) A u Ciebie podziwiałam Barana! :)

      Te kolorowe cudeńka to dzieło pań przedszkolanek - u Młodszego był kiermasz. Wydmuszki oklejone pracowicie zwiniętymi kolorowymi papierowymi różyczkami, stokrotkami etc. Szczęka mi opadła z podziwu dla cierpliwości wykonawczyń...
      Jak przyjedziesz na kabanosy, to dostaniesz jedno takie jajo :)

      Usuń
    2. Grunt to mnie dobrze zmotywować:)) Kabanos plus jajo może okazać się motywacyjnym strzałem w dziesiątkę!
      Co do lukrowania - mi też idzie umiarkowanie. Zasadniczo nie lukruję, bo lukru nie lubię, wyjątek robię dla ciastek bożonarodzeniowych, nad którymi spędzam długie godziny, pracowicie mażąc je wykałaczką:( Kiedyś próbowałam piec coś w silikonowych mini foremkach - pisankach, ale nie wyszło. Sekret tkwi chyba w dobraniu właściwego rodzaju ciasta - Twoje to ucierane?
      A z mojego barana została tylko jedna kępka włosia:P

      I przekaż paniom przedszkolankom głębokie, pełne szacunku ukłony. Gdybym trafiła w przyszłości do piekła, zamiast wrzucać mnie do ognia, mogliby mi kazać zwijać takie coś - po pięciu minutach błagałabym o zamianę na przypiekanie!

      Usuń
    3. Ukłony przekażę, dla mnie takie zawijanie to też kara by była... I wygląda na to, że dziecięta me zdolności do takich zajęć, to po mamusi mają. Młodszy (zerówka) odmówił kategorycznie wyklejania kulkami bibułkowymi marchwi wielkości A4.. I co z tego, że to świetne ćwiczenie paluszków... Woli lego...

      Usuń
    4. A ciasto ucierane było :) Cytrynowe.

      Usuń