wtorek, 29 lipca 2014

Pani komisarz nie znosi poezji

źródło
i wcale jej się nie dziwię! To, przez co przeszła w związku z pewnym sonetem, może skutecznie zniechęcić do poezji, a do twórczości Charlesa Baudelaire'a w szczególności.

Wiersz, który znaleziono w sakwie zamordowanego bezdomnego, zdaje się być nie tylko nieznanym utworem wspomnianego przedstawiciela poètes maudits, ale sam również wydaje się być przeklęty. Niemal każdy, kto miał z nim bliższą styczność umiera w gwałtownych okolicznościach... 

Wyjaśnieniem zagadkowych morderstw zajmuje się tytułowa pani komisarz - Viviane Lancier, która byłaby zdecydowanie szczęśliwsza, gdyby ta sprawa nie trafiła do jej wydziału. A wystarczyłoby, żeby jej asystent, porucznik Augustin Monot nie był nadgorliwy.

Starego nie należało przenosić: dopóki leżał przy wejściu na most, ta sprawa podlegała naszym kolegom z prawego brzegu, ale w efekcie pańskich działań znalazł się na quai Conti i to pan przyjął zeznanie. A więc my musimy się tym zająć. [1]

Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni raz, gdy młody Monot denerwuje swoją szefową do granic możliwości. Nie jest to może bardzo trudne, bo Viviane nie znosi mnóstwa rzeczy - młodych, którzy chcą się zabawić podpalając samochody czy dewastując supermarkecik, sędziów w średnim wieku, oglądających się ( i nie tylko) za stażystkami, dzisiejszej Francji, życia paryskiego, nieustających diet i własnego odbicia w lustrze. Porucznik Augustin Monot jest młody, bardzo przystojny, wykształcony (licencjat z literatury), pełen zapału i ogromnie niedoświadczony jako policjant. Uczucia miotające Viviane w związku z jej nowym współpracownikiem są pełne sprzeczności - od irytacji połączonej z nieodpartą ochotą na zmieszanie porucznika z błotem, po macierzyńską opiekuńczość i zupełnie nie-macierzyńską zazdrość.

Na kontraście tych dwóch postaci oparty jest urok powieści Flipo. Energiczna, trzymająca twardo w ręku swój komisariat, pani Lancier jest jednocześnie pełną słabostek i ludzką w swych niedoskonałościach, kobietą. Augustin Monot, choć żółtodziób, potrafi logicznie myśleć, a jak trzeba to i wykazać się pewną ręką i zdecydowaniem. Dialogi Viviane i Augustina są zabawne, pełne złośliwie inteligentnych docinków i ripost - ich lektura to prawdziwa przyjemność.

Zagadka śmiercionośnego sonetu okazuje się bardzo medialna, a Monot staje się ulubieńcem kamer. Wygląda na to, że jedynie pani komisarz nie jest zadowolona z rozgłosu i całego zamieszania. Pozostałe osoby mające związek ze sprawą - zarówno podejrzani, świadkowie, krewni ofiar, jak i zwierzchnictwo Viviane, świetnie sobie radzą w centrum zainteresowania opinii publicznej i usiłują wykorzystać te chwile dla swoich interesów.

Georges Flipo świetnie przedstawił płytkość i manipulacje mediów, pogoń za sensacją i kręcenie się wokół swego ogona. Każdą informację można przeinaczyć, zinterpretować tak, by pasowała do tezy, którą chcemy udowodnić, wywrócić na lewą stronę, a po wykorzystaniu - wyrzucić. Viviane czuje się zagubiona w tym świecie i nieraz zaczyna wątpić, czy poradzi sobie z nietypowym śledztwem.

Intryga związana z sonetem jest misternie skonstruowana, finał niespodziewany. Mieszane uczucia wzbudził we mnie sposób, w jaki pani komisarz poradziła sobie z zamknięciem dochodzenia - wolałabym, żeby jednak rozwiązała ten supeł trochę inaczej...

Widok z mostu Aleksandra III na halę wystawową Grand Palais
Akcja Pani komisarz... rozgrywa się w Paryżu, a autor bardzo konkretnie i zgodnie z rzeczywistością wykorzystał topografię miasta. Możemy prześledzić ostatnią drogę kloszarda - Pascala Mesneux, albo poszukać restauracji, w których jadali bohaterowie. Bardzo lubię, gdy fikcja w taki sposób miesza się z rzeczywistością.


Pani komisarz nie znosi poezji [Georges Flipo]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE


Wyzwania: Pod hasłem, Gra w kolory.

[1] Georges Flipo, Pani komisarz nie znosi poezji, Noir Sur Blanc, Warszawa, 2013. str. 16.

8 komentarzy:

  1. Brzmi interesująco. Lubię tego typu książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Już słyszałam o tej książce i mam ochotę na serie o pani komisarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ten sonet Baudelaire'a jest w książce? Znaczy tekst oczywiście ;-) Jakbym lubił (poezję) tego pana :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonet jest, a jakże. Cytować jednak nie będę, nie chcę ustawiać ograniczeń wiekowych przy wejściu na bloga :))
      Natomiast potwierdzenie, bądź zaprzeczenie autorstwa Baudelaire jest jednym z głównych wątków książki.

      Usuń
    2. No to teraz jestem podwójnie zaciekawiony, te ograniczenia wiekowe... :-D
      No wiadomo facet :-)))) (To o mnie oczywiście ;-))

      Usuń
    3. :-))))
      Ciekawe były próby interpretacji sonetu i dyskusje jakie prowokował :)

      Usuń
  4. Podoba mi się to jak zaangażowałaś się w wyzwanie :)
    Wyszukujesz świetne pozycje! Brawo!
    Z tego co piszesz wnioskuję, że książka mimo, że jest kryminałem to obfituje w dobry humor. Czy tak? A może to moja zła interpretacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Po prostu miło u Ciebie :)
      Nie nazwałabym absolutnie Pani komisarz... komedią kryminalną, bo chwilami jest bardzo serio i poważnie, ale dialogi, przejaskrawiona postać Viviane są zabawne. Jest dużo ironii, satyry i humoru też.
      Zerknij też na inne recenzje, np. Wiki: http://literaturomania.blogspot.com/2014/02/dlaczego-pani-komisarz-nie-znosi-poezji.html

      Usuń