Uroczyście pasowany w październiku na ucznia, mój prywatny Pierwszoklasista, bardzo chętnie słucha opowieści o szkolnych perypetiach swoich rówieśników. Wprawdzie tytułowy Jaś ma sześć, a nie siedem lat, ale doświadczenia związane z poznawaniem szkolnej przestrzeni mamy bardzo zbliżone. Bo i bliźniacy - rozrabiacy są w naszej pierwszej klasie, przerabialiśmy też szukanie worka/szalika/butów w szatni, zaś świetlica jest miejscem, w którym przebywa się najchętniej i można się fantastycznie bawić.
Jaś oprowadza nas po swojej szkole - stołówka, w której podają najlepszy w galaktyce makaron z serem, gabinet pani pielęgniarki, której magiczne spray'e i plasterki potrafią sprawić, że bolące kolano odejdzie w niepamięć. Boisko, na którym można poczuć się jak Lewandowski, czy świetlica, w której zawsze jest gwarno i bardzo wesoło. To tutaj można wypróbować poczucie humoru koleżanek i pań wkładając żywe żabki do pudełka z grą planszową.
Wierzcie lub nie, ale przy tym fragmencie moje dziecko miało TEN błysk w oku.
Jeśli znajdę w domu jakiegoś płaza, będę winić autorkę ;)